#33

10 1 0
                                    

Segregator leżał na stoliku w sali głównej, a ja wspólnie z Joshem i Molly pochylałam się nad nim. Oparłam dłonie o stół i wpatrywałam się rozwścieczona w nazwisko mojej ciotki. Nie wierzyłam, że mogła zrobić coś takiego, ale dowody mówiły same za siebie.

- Czy każdy członek mojej rodziny jest nienormalny?! - jęknęłam. Wciąż nie odrywałam wzroku od słowa RISE.

- Widziałem tę kobietę - zaczął James, a ja groźnie spojrzałam na niego. - Claris, nie wydaje ci się podejrzane, że chciała cię zabrać ze sobą do Londynu? Tak nagle? Zaraz po śmierci Margaret? Może nawet wiedziała, że zaczniesz węszyć wokół tej sprawy.

- Claris, on jest dupkiem, ale teraz warto go posłuchać. Mądrze mówi - powiedział Preston krzyżując ręce na klatce.

Mrugnęłam kilkakrotnie i wzięłam głęboki wdech, po czym złapałam segregator i cisnęłam nim na ziemie z głośnym wrzaskiem tak, że kilka osób wzdrygnęło się. Opadłam na fotel bezsilnie i oddychałam ciężko.

- Co my mamy teraz z tym zrobić? - zapytałam kręcąc głową z niedowierzaniem. - Nie znam tej kobiety prawie w ogóle. Zostawiła mnie. Tak samo jak cała reszta mojej rodziny. - Ścisnęłam mocniej oparcia fotela wbijając w nie paznokcie.

- Nie chciałbym nic mówić, ale... - zaczął Josh i usiadł na stoliku naprzeciwko mnie, opierając łokcie o kolana. - Ale jeśli ona za tym wszystkim stoi, to być może przez nią twoi rodzice nigdy nie wrócili - powiedział, spojrzał na mnie ostrożnie, po czym spuścił głowę w dół.

W pokoju zrobiło się bardzo cicho. Wzięłam głęboki wdech i nie wypuszczałam powietrza, przez chwilę miałam wrażenie, że się duszę. Zaczęłam nerwowo trzeć dłonią o czoło i czułam jak serce bije w każdej części mojego ciała. Było mi gorąco i nagle obudziła się we mnie niewyobrażalna złość.

- Niemożliwe... - szepnęłam nawet nie mrugając. Patrzyłam pusto w jeden punkt.

- Wiem na pewno, że będzie trzeba się tym zająć - powiedział Preston.

- Nie zostawimy tak tego, Claris - dopowiedział Ryan i położył dłoń na mich plecach.

Po chwili zaczął dzwonić telefon Josha. Wyjął go z kieszeni i od razu odebrał.

- Halo? Tak. Tak. Teraz? Dobra - odpowiadał szybko, a zaraz potem włożył urządzenie z powrotem do kieszeni i skierował się w stronę wyjścia z siedziby.

- A ty gdzie? - zapytał poirytowany Zack.

- Muszę wyjść - mruknął.

- Zaczekaj! - krzyknęłam za nim, a on momentalnie się odwrócił. - Mało kto tutaj za tobą przepada, ale masz głowę do tego typu spraw - powiedziałam ze zmarszczonymi brwiami i westchnęłam ciężko. - Doprowadźmy to do końca.

- Jak tylko wrócę, zajmę się tym - rzucił na odchodnym i wyszedł z sali.

Wydęłam usta rozwścieczona. Po kilku minutach milczenia Ryan wyszedł z siedziby wraz z Zackiem, a Molly poinformowała nas, że musi iść do sklepu po nowy tusz do rzęs, ponieważ wszystkie, które miała już się skończyły.

W tej sytuacji zostałam w pokoju sama z Jamesem. Miałam ochotę wstać i wyjść, ale nie zrobiłam tego. Podświadomie byłam ciekawa, czy West rozpocznie jakąkolwiek rozmowę, czy jednak pozostanie przy ciszy. Spojrzałam na niego spod byka i zaczęłam bawić się palcami.

- Zawsze to robisz - powiedział spokojnie, ale jego twarz była poważna. Spojrzałam na niego pytająco. - Zawsze bawisz się palcami, kiedy nie wiesz co innego mogłabyś zrobić.

PrzepraszamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz