#30

30 7 0
                                    

Następnego ranka obudziłam się u boku Jamesa. Przez chwilę poczułam się szczęśliwa, ale zdawałam sobie sprawę, że to ulotne. Przeciągnęłam się na łóżku i spojrzałam na ekran mojego telefonu. Dziesiąty stycznia, dziewiąta dwadzieścia pięć. Chłopak obok mnie jeszcze spał, ale ja i tak postanowiłam wstać i wziąć szybką kąpiel.


Skierowałam się do łazienki i nalałam wody do wanny. Po umyciu się ubrałam się w czyste ubrania. Założyłam na siebie czarny, obcisły t-shirt oraz czarne dresy, które pasowały jak ulał. Przypomniałam sobie, że ubrania w komodzie, z której je wyciągałam należały do siostry Josha. Trochę przerażał mnie fakt, że je noszę i że pasują na mnie idealnie, ale starałam się o tym zapomnieć. Z resztą cała reszta mojej szafy pozostała w moim starym domu. Nie chciałam tam wracać i nie miałam takiego zamiaru. Możliwe, że jedynie po to żeby załatwić formalności.

Kiedy już ogarnęłam się w stu procentach, uczesałam włosy i nałożyłam lekki makijaż, skierowałam się do pokoju głównego. Zobaczyłam Molly, która jeszcze spała na kanapie i Josha, który siedział na fotelu. Odwrócił głowę w moją stronę kiedy pojawiłam się w pomieszczeniu.

- Hej - powiedziałam ostrożnie i usiadłam na drugim fotelu obok niego.

- Hej - odpowiedział patrząc na mnie jeszcze chwilę i wbił wzrok w telewizor, który przed chwilą włączył.

Nie wiedziałam co mam zrobić z tą niezręczną ciszą, więc po prostu nie robiłam nic. Uznałam, że jeśli powiem coś głupiego to może się zrobić jeszcze bardziej niezręcznie.

- Za dwa dni mnie już tutaj nie będzie, jeśli bardzo zastanawiacie się co ze mną będzie - wypalił nagle, a ja zmarszczyłam brwi i odwróciłam zdziwiony wzrok w jego stronę.

- C-co? - zająknęłam się. - Przecież nikt nie powiedział, że masz stąd odejść! - syknęłam głośnym szeptem, żeby nie obudzić Molly.

- Przecież wiem, że wszys...

- NIKT, naprawdę NIKT nie powiedział, że masz się stąd wynieść - zapewniłam go i spojrzałam na niego twardym wzrokiem.

- Nawet ty? - zapytał rozsiadając się trochę wygodniej na fotelu. Na jego twarzy pojawiła się ciekawość, ale wciąż smutek i przygnębienie przeważały

- Tak. Uważam, że przyda nam się teraz pomoc. Ale to nie znaczy, że twoje winy są wybaczone - wyjaśniłam Prestonowi i odwróciłam głowę w stronę telewizora nerwowo stukając palcami w miękkie oparcie fotela.

- Rozumiem. Pomyślę - odpowiedział i również wpatrzył się w ekran.

Po około dziesięciu minutach obudziła się Molly, głośno ziewając. Przywitała się z nami i zaraz po tym ruszyła do łazienki. Następnie do pokoju głównego wpadli Ryan z Zackiem, a na samym końcu dołączył James.

Wszyscy zaczęliśmy rozmawiać, chociaż Preston nie udzielał się w aż tak dużym stopniu jak każdy z nas. Zauważyłam też, że nawet na twarzy Jamesa pojawiał się co jakiś czas uśmiech, co w przypadku konwersacji z tak dużą ilością osób, nie zdarzało się często. Każdy co jakiś czas gdzieś wychodził, ale potem wracał i śmiechom oraz ciekawym rozmowom nie było końca. Wreszcie poczułam się choć TROCHĘ normalnie.

W pewnym momencie do pokoju wpadł Zack, który wyszedł z niego na chwilę, żeby kupić piwo w sklepie w kasynie.

- Nie uwierzycie! - wykrzyknął, a na jego twarzy malowała się czysta radość.

- Co tym razem? - zapytałam z westchnięciem. Miałam nadzieję, że to coś dobrego i po wyrazie twarzy bruneta mogłam spodziewać się tylko dobrego.

PrzepraszamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz