#23

26 28 0
                                    

Obudziłam się następnego ranka w nieskazitelnie białej sypialni w kasynie. Nie byłam nawet do końca pewna jak się do niego dostałam, chociaż pojedyncze wspomnienia przylatywały do mojej głowy. Zapewne byłam już tak zmęczona, sfrustrowana, bezradna (można by wymieniać bez końca), że po prostu zasnęłam. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Jedenasta dwadzieścia pięć. Claris - chyba pora zacząć wstawać trochę wcześniej.

Usiadłam powoli na łóżku i zauważyłam wreszcie, że nawet się nie przebrałam. Spałam całą noc w ubraniu z poprzedniego dnia. Spojrzałam do komody i zaczęłam szukać ubrań, które mogłabym dzisiaj założyć. Wybrałam jasne boyfriendy oraz zwykły biały t-shirt z delikatnymi, różowymi wstawkami. Wciąż nie rozumiałam skąd jest tutaj tyle przyzwoitych damskich ubrań.

Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, przeczesałam włosy i przebrałam się. Poczułam się jak nowo narodzona. Mimo tego moją głowę zaprzątały myśli związane ze wszystkimi problemami, które pojawiły się w Wolfsach. Z jednej strony czułam się winna, ale z drugiej wiedziałam, że jeśli James nie chciałby wczoraj tego wszystkiego wyznać to by tego nie zrobił. Na myśl, że chciał poświęcić tak dużo dla mnie robiło mi się przyjemnie ciepło. Uśmiechnęłam się jeszcze do siebie i przeszłam przez zasłonę do pokoju głównego.

Zobaczyłam Jamesa siedzącego wygodnie na kanapie z pilotem w ręce. Oglądał wiadomości, a jego wyraz twarzy był dość obojętny. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się lekko i podniósł brwi. Byłam naprawdę szczęśliwa, że wreszcie możemy zachowywać się tak, jak podpowiada nam serce. Przeciągnęłam się i ziewnęłam a James tylko zaśmiał się i zachęcił mnie ruchem ręki żebym usiadła obok niego na kanapie. Usadowiłam się po turecku skierowana w jego stronę, a głowę oparłam na oparciu sofy patrząc na niego uroczo.

- O co chodzi? - zapytał lekko zdziwiony.

- O nic. Cieszę się, że wreszcie mogę na ciebie normalnie patrzyć - zachichotałam delikatnie pod nosem i dałam mu kuksańca w ramię.

- Aua. Bolało... - wywrócił oczami i przyciągnął mnie bliżej siebie tak, że moja głowa znalazła się na jego ramieniu, które mnie oplatało.

- James... - zaczęłam.

- Tak?

- Jak ty się... czujesz? Teraz po tym wszystkim co się stało... - dokończyłam niepewnie, chociaż nie byłam pewna czy dobrze zrobiłam zaczynając teraz ten temat.

- Cóż... - westchnął.

- Bo wiesz, - przerwałam mu - ja naprawdę czuję się trochę winna, nie chciałam żeby to wszystko tak wyglądało. Nie sądziłam, że oni mogą tak po prostu odejść! - wzburzyłam się. - Jeszcze raz prze...

- Nie próbuj! - James odwrócił się gwałtownie i złapał moje ramiona mocnym uściskiem. Patrzył przy tym na mnie tak, że nie mogłam oderwać wzroku. - Nie możesz czuć się winna! Powiedziałem tym skurwysynom już wszystko co miałem na myśli. Oni nie będą blokować mi całego życia - uśmiechnął się słabo i z powrotem przyciągnął mnie do siebie tak jak wcześniej. Lekko uniosłam kąciki ust, ale czekałam na jego słowa.

- No więc... - kontynuował - Czuję się dziwnie, przyznaję. Nie myślałem, że to wszystko tak się potoczy i będę całkiem szczery - nawet trochę boję się co te pojeby mogą wymyślić... - westchnął i pokręcił głową z zażenowaniem.

- A... jak myślisz? Co mogą zrobić? - spytałam nieśmiało i starałam się nie odwracać głowy aby na niego popatrzeć. Poczułam tylko jak mięśnie jego barku delikatnie się napinają.

- Nie wiem. Wszystko jest możliwe. Z resztą sama widziałaś - wzmocnił uścisk na moim ramieniu jakby chciał mnie pocieszyć - To co zrobili z tobą w pierwszy dzień... Dalej jest mi tak cholernie wstyd, że w ogóle do tego dopuściłem - mówił z zaciśniętymi zębami, słyszałam to.

PrzepraszamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz