Po powrocie do siedziby wszyscy usiedliśmy razem w sali głównej. Nikt nic nie mówił, emocje jeszcze nie opadły. Poszłam do komody, która znajdowała się w białej sypialni i wyjęłam z jej środkowej szuflady koc, który miałam zamiar dać Willowi.
Wkroczyłam do pokoju, gdzie siedzieli wszyscy. James siedział na jednym z foteli i wydawał się być bardzo zmęczony. Obok niego siedział Ryan i Zack. Na kanapie usadowiła się Molly oraz Josh wraz z małym bratem. Preston objął go jednym ramieniem i starał się uspokoić chłopca. Wyglądał prawie jak jego ojciec. Tak też się zachowywał. Mogłam sobie tylko wyobrazić, że dzieci Prestonów mając takich rodziców musiały po prostu zająć się same sobą.
- Trzymaj mały - odezwałam się do Willa podając mu koc. Uśmiechnęłam się, a chłopiec, wciąż ze szklanymi oczkami, delikatnie uniósł kąciki ust. Niepewnie chwycił przykrycie i nałożył je na siebie.
Spoglądając na Josha zobaczyłam, że dziękuje mi bez słów. Kiwnęłam tylko głową i oparłam się o ścianę obok kanapy.
- Jest już późno. Dawno powinieneś spać. - Preston zwrócił się do swojego brata, który już ledwo siedział o własnych siłach.
- Zaniosę go do sypialni - zaproponowałam i przykucnęłam przy Willu. - To co, pójdziesz ze mną? - zapytałam taktownie, uśmiechając się, chociaż nie przychodziło mi to z łatwością po przeżyciach sprzed kilku godzin.
Dziecko kiwnęło niepewnie głową, a ja wzięłam je na ręce. Odłożyłam Willa na moim łóżku, na białej pościeli.
- Kim pani jest? - zapytał nieśmiało, wlepiając we mnie swoje zielone oczy. Usiadłam obok niego i starałam się nie gubić uśmiechu na twarzy.
- Jestem... - zawahałam się. - Przyjaciółką twojego brata. Pracujemy razem - dodałam nieudolnie. Nie miałam pojęcia jak wytłumaczyć małemu dziecku co dzieje się dookoła niego.
- A co robicie? - zapytał wciąż nie odrywając ode mnie wzroku. Miałam wrażenie, że widział we mnie kogoś ważnego.
- My... - Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam głośno powietrze. - My po prostu staramy się być dobrymi ludźmi - powiedziałam sama nie wierząc w swoje słowa. Prawda była zupełnie inna, chociaż tak mały człowiek jak Will nie musiał tego wiedzieć.
- Chyba jesteście dobrzy. Lubię panią. Josha też lubię. Ale nie lubię mojej mamy. Ani mojego taty - mówił powoli i dokładnie, a ja patrzyłam na niego ze współczuciem, ale też z zaciekawieniem. Było mi okropnie przykro wiedząc, że taka mała osoba przeżywa tyle złego będąc kompletnie niewinną.
- Jestem Claris, nie musisz mówić do mnie "pani". A nawet nie powinieneś. - Uśmiechnęłam się i poczochrałam chłopca po jego zmierzwionych włoskach. Zachichotał i wyszczerzył się. To dziecko było ujmujące. Można było patrzeć na nie godzinami.
-Mogę tutaj spać? - zapytał grzecznie i pogłaskał pościel małą dłonią.
- Pewnie, że możesz! - odpowiedziałam energicznie i pomogłam chłopcu ułożyć się do snu.
Pogłaskałam go po głowie i chciałam już wychodzić z pokoju, ale odezwał się.
- Claris...
- Tak? - odwróciłam się i słuchałam uważnie co ma mi do powiedzenia.
- Żaden niedobry pan tutaj po mnie nie przyjdzie? - zapytał niewinnie i mocniej złapał krawędź kołdry.
Podeszłam bliżej Willa i usiadłam obok niego.
- Nikt tu po ciebie nie przyjdzie. No chyba, że ja albo Josh. Tylko po to żeby cię obudzić i powiedzieć ci, że czeka na ciebie dobre śniadanie. Jasne?
CZYTASZ
Przepraszam
Teen FictionW mieście Steelrow dzieją się różne rzeczy, o których Claris Wayton nie miała pojęcia. Dziewczyna pozostawiona sama sobie musi poradzić sobie z problemami, które skumulują się w jednej, nieoczekiwanej chwili. Jakie nagłe sytuacje zdarzą się w jej ży...