Siedziała przy stole i jadła obiad. Mozolnie jej to szło. Ledwo połykała kawałki kurczaka, mimo że wyszedł jej pyszny. Przełknęła ostatni kęs i włożyła talerz do zmywarki. Ruszyła do jej pokoju i wzięła telefon. Napisała do jej wujka.
Obiad już czeka odezwij się, gdy będziesz miał czas.
Westchnęła i przeczesała włosy. Mieszka z jej wujkiem, od śmierci jej matki. Czuła się przy nim bezpieczna, ale gdy jej matka odeszła, potrzebowała trochę ciepła, a jej wujek jest w tym do dupy. Może dla tego wyrosła na zimną suke?
Jej wujek pracuje jako glina. Często go nie było w domu. Fajnie jest jak ma wolny weekend. Wypadają gdzieś w teren i wgl.
Stara się mu pomagać, dla tego pracuje na drugie zmiany w nocy do północy jako barmanka. Nawet fajna ta praca, ale faceci się do niej przystawiają. Wujek nie był zadowolony, ale wie że i tak nie rzuci tej pracy więc nauczył ją walczyć i mówił jej co ma robić w danych sytuacjach. Bardzo jej się to przydaje. Szczególnie jak jakiś facet jest bardzo zainteresowany.
Położyła się na łóżku i próbowała zasnąć. Usłyszała trzaśnięcie drzwiami. Albo ktoś się włamał (na pewno zamykała drzwi) albo wujek wrócił. Musiała wziąć pod uwagę pierwszą opcje. Miała pokój na przeciwko drzwi wejściowych. Zerknęła przez dziurkę od klucza. To był wujek. Wyszła z pokoju. Spojrzał na nią zciągając kurtkę.
-Kolejne zabójstwo?- zapytała
-Tak.- przeczesał włosy -Musimy porozmawiać.- skierował ją do kuchni
Wkroczyła do pomieszczenia z przekonaniem, że coś zrobiła i czeka ją kazanie. Zagryzła kolczyk, który ma w języku siadając na krześle. Wujek wszedł za nią i spojrzał na nią szarymi oczami.
-Chce żebyś zrezygnowała z pracy...-
Zdenerwowała się.
-Co!?- krzyknęła
-...na czas aż złapiemy tego morderce.- położył ręce na oparciu krzesła -Ten gość gwałci i potem zabija dziewczęta w twoim wieku. Nie chcę by coś ci się stało.- usiadł na krześle
Zapadła cisza. Wpatrywała się w niego z niedowierzaniem.
-Nie zrezygnuje z pracy.- wyszeptała
-Elizabeth, posłuchaj mnie.- spojrzał jej w oczy -Nie mam zamiaru mieć twojej krwi na rękach. Masz nie chodzić do pracy, na czas aż nie złapiemy mordercy. Jasne?-
-Wujku.- zaczęła
-Nie. Tym razem mnie nie przekupisz. Rano zaworzę cię do szkoły, po południu odbiera cię Rey, i czy ci się to podoba czy nie, nie wychodzisz z domu bez mojego pozwolenia. Taka jest moja decyzja i tak ma zostać.-
Zamrugała. Wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. Patrzył na nią nie wzruszony.
-Chce się na coś przydać.- powiedziała
-Nie przydasz się martwa.- powiedział i wstał -Nie robię ci tego na złość. Po prostu nie chce, żebyś cierpiała.- spojrzał na nią z troską w oczach
Zacisnęła usta i odwróciła wzrok. Wiedziała, że teraz na pewno go nie przekona. Wujek czasem potrafi być uparty. Kiedy czegoś nie toleruje, po prostu się tego pozbywa. Ale jest dla niej dobry. Nigdy jeszcze na nią nie krzyknął. Chciała pracować, ale nie chciała być powodem jego złości. W końcu ją wychował. Przez 7 lat był zawsze przy niej i jeszcze nigdy jej nie zawiódł. Nawet kiedy się skaleczyła wracał z pracy i opatrywał jej ranę. Kochała go jak ojca. Była mu to winna.
Chyba uznał, że zrozumiała, bo podszedł i pocałował ją w czubek głowy.
-Dzięki, że mnie rozumiesz.- potargał jej włosy i wyszedł z pomieszczenia
Wstała i poszła za nim. Siedział w salonie na fotelu. Miał przymknięte oczy i opierał się.
-Nałożyć ci obiadu?- zapytała cicho
Otworzył oczy i spojrzał na nią. Wpatrywał się w nią przez dłuższy czas. Uśmiechnął się blado i skinął głową. Wydało się jej to... niepokojące?
Wróciła do kuchni i nałożyła jeszcze ciepłego obiadu. Wróciła i siadła przy nim. Usiadł prosto i sięgnął po talerz.
-Wszystko w porządku?- zapytała przerywając ciszę
-Tak.- uśmiechnął się i znów potargał jej włosy
-Wujku?- nie odpuszczała
-Nic się nie dzieje.- ukrócił i wrócił do konsumowania porzywienia
Nie wiedziała dla czego, ale wujek uwielbia jeść mięso. Pochłania je kilogramami. Zwłaszcza jak wraca w nocy z pracy. Tłumaczy się, że musi uzupełnić siły. Zawsze je w samotności. Nie lubi gdy ktoś wtedy na niego patrzy.
-Idę do swojego pokoju.- powiedziała i wstała -Gdybyś mnie potrzebował, to wołaj.-
W pokoju rzuciła się na łóżko i przykryła się kołdrą. Wpatrywała się w ścianę. Gdy w cudowny sposób nie ożyła, by podsunąć jej genialny pomysł sięgnęła po telefon i wybrałam numer swojego szefa.
-Halo.- odezwał się męski głos
-Halo.- odpowiedziała
-Cześć Ela.- uśmiechnął się po drugiej stronie -Co tam?-
-Nie zbyt dobrze.- westchnęła
-Co się dzieje?- zapytał
-Słyszałeś o tych morderstwach, nie?-
-No.- odpowiedział
-Wujek się o mnie martwi i nie pozwala mi pracować do czasu, aż go nie złapiął.- westchnęła
-Spoko. Znajde kogoś na zastępstwo.-
-Dzięki. Jesteś super.-
-Wiem.-
Zaśmiała się.
-Dzwoń jak coś, spoko?- usłyszała
-Jasne.- odpowiedziała
-Cześć.-
-Cześć.-
Rozłączyła się i zakopała się pod kołdrą. Przytuliła się do poduszki i patrzyła się w okno. Nudziło jej się. Westchnęła i przewróciła się na drugą stronę. Przymknęła powieki.
Zobaczyła dwie złote kropki. Powiększyły się i zamieniły w oczy. Były osadzone w czarnym łbie wielkiego wilka. Jego sierść zaczęła zanikać, a ciało przybierało ludzki kształt. Mężczyzna staną na nogach zakładając ręce na klatkę piersiową. Żałowała, że nie zakrył dłońmi krocza, gdyż był nagi. Nachylił się w jej stronę i spojrzał na nią swoimi zielonymi oczami. Uśmiechnął się swymi białymi zębami. Jego kruczoczarne włosy opadły na jego oczy.
Otworzyła oczy. Była noc. Musiała usnąć. Wyszła z pokoju i zapukała do drzwi pokoju wujka. Weszła, a jego nie było. Przeszukała inne pomieszczenia, ale tam też go nie było. Stwierdziła iż musiał wyjść. Sprawdziła czy drzwi są zamknięte. Nie były. Zamknęła je na klucz i poszła do kuchni. Nalała sobie soku pomarańczowego do szklanki. Ruszyła do pokoju. Tuż przed drzwiami poczuła się obserwowana. Z kubkiem przy ustach odwróciła się za siebie. Nikogo nie ujrzała. Weszła do każdego pomieszczenia. Nic. Wzruszyła ramionami i ruszyła do pokoju. Otworzyła drzwi i pierwsze co zobaczyła, to mężczyzna siedzący na obrotowym krześle. Miał w rękach jej zeszyt do WDŻ-tu i czytał. Zamrugała kilka razy i zamknęła pokój. Była pewna, że to halucynacja. Albo sen.
Uszczypnęła się.
Ał.
To halucynacja.
Odetchnęła i otworzyła drzwi. Męszczyzna podniósł na nią swoje zielone oczy. Wpatrywał się w nią przez chwilę, po czym wstał. Upuściła kubek, a ten roztrzaskał się na ziemi. Może to i halucynacja, ale wolała dmuchać na zimne. Zamknęła drzwi i biegiem ruszyła do wyjścia. Teraz żałowała, że zamknęła te drzwi. Szarpała się z zamkiem, ale jak na złość musiał się zaciąć.
,,Cholerne drzwi! Ile razy mam to powtarzać wujkowi, żeby wezwał jakiegoś specjaliste!?"
Poczuła szarpnięcie. Została przyparta do drzwi. Kruczoczarne włosy opadały mu na jasne oczy, kiedy stał nad nią pochylony. Nie odrywała od niego wzroku. Uśmiechnął się. Przygryzła kolczyk w języku i zacisnęła wargi. Zaczął się jeszcze bardziej nachylać. Kopnęła go w krocze. Tylko stęknął. Spojrzał na nią zły. Wiedziała, że jest na przegranej pozycji. Otwierała już usta, żeby zacząć krzyczeć, ale zakrył je dłonią. Nachylił się błyskawicznie i ugryzł ją w ramie. Ból był nie znośny. Nogi zaczęły jej się trząść. Jęknęła z bólu.
,,Pierdolony masochista."
Próbowała się wyrwać, ale ostatecznie udało jej się rękę przesunąć o milimetr, góra dwa. Odczepił się od jej ramienia. Patrzył na nią złotymi oczami.
,,Zaraz... złotymi? Miał przecież zielone."
Z jego ust kapała krew. Jej krew. Miała ochotę zwymiotować. Oblizał usta i przyglądał się jej. Miała odruch wymiotny, ale go opanowała. Zdawało jej się, że jego oczy wyrażały zdziwienie. Długo jeszcze stał nad nią. Oczy zaczęły się jej kleić. Wszystko spowijała ciemność. Ostatnie co pamiętała, to jak wziął ją na ręce i wyniósł z domu.
CZYTASZ
Pokochać? Jak?
Werewolf-Co ty robisz?- zapytała gdy zapał ją za nadgarstek Podniósł jej dłoń na wysokość swoich oczu. -Masz być posłuszna, rozumiesz? Zamiast tego robisz co ci się żywnie podoba.- zcisnął jej dłoń Oczywiście, bolało. Ale po co okazywać mu słabość. Zamiast...