Cóż mogę powiedzieć... Ela się fochnęła.
Wkurzyła się tak bardzo, że przestała się odzywać do kogokolwiek. Nawet Troy nie mógł jej zmusić do powiedzenia nawet ,,Hej!!". Zazwyczaj siedziała u wujka w pokoju i tam także spała, bo Bruno nie zgodził się ,,wynieść z jej pokoju".
Sytuacja była napięta od dwóch dni. Sprawy nie ułatwiał fakt, że do pełni zostało pół tygodnia i Bruno robił się coraz bardziej niespokojny. Tak samo z resztą jak Richard. Także po jednym mieszkaniu chodziły sobie dwa wkurzona wilkołaki i obrażona nastolatka.
Bądźmy szczerzy. To nie mogło się dobrze skończyć. Troy był głównym założycielem tej teorii. Nauczył się już kontrolować swoje zapędy przed pełnią, więc był jedyną ,,normalną" osobą, która vegetowała w ich towarzystwie.
Mogę w sumie oszczędzić wam tej historii. Jednak coś mi się zdaje, że będzie ona miała skutki w przyszłości.
Dwa dni przed wielką nocą, do ich mieszkania zapukał ktoś. Richard zdenerwowany otworzył drzwi i wlepił złe spojrzenie w kobietę w okularach. Górna warga unosiła mu się z wściekłości, ale zanim zaczął na nią warczeć, kobieta wyjęła wizytówkę z portfela i podała ją mężczyźnie.
-Anna Smith. Opieka społeczna.
Zaszumiało mu w uszach tak gwałtownie, że prawie krzyknął przerażony. Spojrzał na drobną kobietę krzywiąc się. Silił się na uśmiech.
-Mogę wejść?
Przed oczami Richarda zamknął dylemat, ale najwyraźniej to pytanie było retoryczne, ponieważ kobieta przepchnęła się do środka i rozejrzała się po wnętrzu.
-Jestem tu z powodu faktu, iż pańska podopieczna nie była od dwóch miesięcy w szkole.
Zacisnął usta i przybrał poważny wyraz twarzy.
-Nie rozumiem. Dostarczyłem do dyrekcji szkoły dwa zwolnienia. Jedno z powodu choroby a drugie - wypadku, w którym niestety Elizabeth była ofiarą.
-Tak, tak...- kobieta zapisała coś na kartce -Niestety te dokumenty nie są wiarygodne. Mogłabym się zobaczyć z dziewczyną?
-To nienajlepszy pomysł. Jest w trakcie rehabilitacji prawej ręki i aktualnie jest z nią rechabilitant.
-Nalegam na spotkanie z nią.- odpowiedziała stanowczo i ruszyła przed siebie
Westchnął głęboko.
-Pierwsze drzwi po prawej.- powiedział
Kobieta stanęła przed wskazanym pomieszczeniem i zapukała trzy razy. Gdy weszła do środka, Ela siedziała na krześle a koło niej stał Bruno trzymając jej wyprostowaną prawą rękę. Dziewczyna krzywiła się, jakby coś sprawiało jej trudności. Oboje spojrzeli na przybysza w tym samym czasie.
-Prosiłem, żeby nam nie przeszkadzać.- powiedział Bruno z wyrzutem -Ona musi się skupić.
-Nazywam się Anna Smith, jestem z opieki społecznej.
-Jonathan Night.- wyciągnął do niej rękę -Rechabilitant Elizabeth.
Uścisnęli sobie dłonie. Ela rzuciła porozumiewawcze spojrzenie Richardowi a on przytaknął ledwo widocznie.
-Mogłabym porozmawiać z dziewczyną na osobności?
Bruno ułożył rękę na udzie Eli tak, jakby nie miała w niej władzy, po czym wstał.
-Jest pani pewna, że może to pani robić z nieletnią?- odpowiedział
-Jestem z opieki społecznej.- odpowiedziała, jakby to była najbardziej oczywista rzecz
-Więc proszę mi pokazać nakaz.- odezwał się Richard
Kobieta powiodła wzrokiem od Bruna do Richarda i westchnęła. Sięgnęła ręką do swojej torby i zaczęła w niej grzebać. Gdy Ela się tego nie spodziewała, wyjęła z niej nóż i zaatakowała nim Richarda. On odskoczył, jakby nic nie ważył i nie był jedną, wielką kupą detektywistycznych mięśni. Bruno w tym czasie spróbował ją pochwycić, ale kobieta prędko odskoczyła.
Richard na nią ruszył, ale ona wymachiwała nożem jak szalona. Elizabeth siedziała obserwując walkę i zaciskając w dłoni swój telefon. Natarli obaj z Brunem z obu stron. Zamachnęła się nożem robiąc obrót i przez chwilę, przez ułamek sekundy stanęła do Elizabet tyłem. Dziewczyna nie traciła ani chwili. Zamachnęła się i z całej siły rzuciła telefonem w zdięcie jej lewego kolana. Lewa noga zgięła się a ona upadła pod ciężarem własnego ciała.
Bruno ją dopadł i przytrzymał a Richard wyrwał jej nóż z ręki. Warknęła na nich ale szybko w jej ustach pojawił się duży skrawek materiału. Elizabeth wstała z krzesła, do którego po chwili została przywiązana rzekoma Anna Smith.
-Nic ci nie jest?- Alfa złapał Elę za nadgarstek
-Nie.- odpowiedziała i rzuciła mu nieprzyjemne spojrzenie -I tak jestem obrażona.- poinformowała
Bruno uśmiechnął się i przyciągnął ją do swojego boku.
-To chyba nienajlepsze miejsce do wyciągania informacji z niej, nie?- odezwał się Richard
-Proponuję dom watachy.- odpowiedziała Ela -Tam nikt nie zwróci uwagi na krzyki.
-Jesteś za torturowaniem jej?- zapytał Bruno
Ela spojrzała twardo w oczy wilkołaczycy.
-Oko za oko.- powiedziała
We dwóch spojrzeli na kobietę w sposób, który odrobinę przerażał Elizabeth.
-Ale zanim ją rozwiążemy i zaprowadzimy do samochodu, trzeba jej wyjąć truciznę spomiędzy trzonowców.
Kobieta spojrzała na nią, jakby mówiła ,,Skąd o tym wiesz?". Ela uśmiechnęła się półgębkiem.
-Mój ojciec nie jest głupi. Ja też nie. Sama bym tak zrobiła.

CZYTASZ
Pokochać? Jak?
Manusia Serigala-Co ty robisz?- zapytała gdy zapał ją za nadgarstek Podniósł jej dłoń na wysokość swoich oczu. -Masz być posłuszna, rozumiesz? Zamiast tego robisz co ci się żywnie podoba.- zcisnął jej dłoń Oczywiście, bolało. Ale po co okazywać mu słabość. Zamiast...