Powoli uchyliła drzwi i z walącym sercem wślizgnęła się do środka.
-Wróciłam - powiedziała lecz nikt jej nie odpowiedział. Rozejrzała się, drzwi do piwnicy były otwarte. Jeszcze może się wycofać, wrócić do domu i o wszystkim po prostu zapomnieć. Nie. O tym nie da się zapomnieć. Niepewnym krokiem ruszyła do "pracowni" Jasona.
Zatrzymała się na dole, w drzwiach do kolejnego pomieszczenia. Czerwonowłosy właśnie pracował chyba nad nową, żywą lalką do swojej kolekcji. W ciszy przyglądała mu się. Wszystko co robił było przepełnione pasją i czymś w rodzaju miłości do tego. Im dłużej Meredith przyglądała się temu, tym bardziej jej strach malał i zastępował go podziw oraz fascynacja.
Wiedział, że go obserwuje ale postanowił zaczekać, aż sama się odezwie. Zajęty swoją pracą nie dostrzegł, że dziewczyna zbliżyła się do niego i stała tuż za jego plecami.
-Dlaczego właściwie to robisz? - Spytała półgłosem. Czerwonowłosy gwałtownie odwrócił się w stronę dziewczyny.
-Wróciłaś - uśmiechnął się tłumiąc w sobie gniew wywołany jej wcześniejszą nieobecnością
-Tak, wróciłam. - Starała się panować nad strachem. - Odpowiesz mi teraz? Chcę wiedzieć dlaczego zabijasz niewinnych ludzi.
Oczy mężczyzny błysnęły na zielono. Widząc to, blondynka zrobiła krok do tyłu.
-Oni wcale nie są niewinni. Są źli, zakłamani i zepsuci. - Powiedział ostro, odwracając się w stronę stołu. - Nie zabijam ich, ja ich naprawiam.
-Odbierając im życie? Jason, to się nazywa zabijanie. - Przestała zważać na wypowiadane słowa. Stara się pojąć logikę swojego przyjaciela.
-Oni nie są martwi. Wciąż mają duszę.
-Co z tego jeśli nie mogą nic robić. To tak jakby nie żyli - w głosie Meredith słychać było żal.
Spojrzał na nią przez ramię i powiedział:
-Teraz przynajmniej cię nie zdradzą ani nie zostawią. Będą zawsze przy tobie.
Wtedy zrozumiała co tak naprawdę kryło się pod tym wszystkim. Zrobiło jej się go żal; przylgnęła do jego pleców chcąc go przytulić.
-Ja też będę Jason. Zawsze.
***
Starsza kobieta z pomocą siostrzenicy zeskoczyła z metalowego stołu i podeszła pod jedną ze ścian. Mocno szarpnęła za ogromną białą płachtę tym samym wzniecając chmurę kurzu.
Alex stanęła obok ciotki nie wiedząc jak ma zareagować na to, co właśnie zobaczyła.
-To są jego dzieła - powiedziała. - Prawda, że piękne?
W odpowiedzi siostrzenica tylko pokiwała głową z lekko otwartymi ustami. Dokładnie przed nią stały te same lalki, o których przed chwilą opowiadała jej ciocia.
-Niesamowite - wyszeptała wpatrując się w nie jak w obrazek.
-To właśnie ją tworzył, gdy wtedy tu przyszłam - wskazała na jedną z nich. Miała długie aż do kolan włosy w odcieniu bieli. Ubrana była w złoto czarną, pięknie uszytą, długą suknie, a na jej ramionach i pod oczami mieniły się niewidoczne wzorki. Dopiero po chwili dostrzegła srebrne skrzydła doczepione do jej pleców.
-Jest piękna - delikatnie musnęła opłuszkami palców wyciągniętą dłoń anioła.
-To prawda. Choć mnie zawsze przerażało to, w jaki sposób bezlitośnie świdrują mnie wzrokiem - wzdrygnęła się. - Do tej pory mi to nie przeszło.
-Może chodźmy z powrotem na górę?
Meredith kiwnęła głową i natychmiast skierowała się w stronę schodów. Naprawdę nie lubiła przebywać w pseudo pracowni Zabawkarza.
-Czyli on po prostu nie chciał być samotny - rzuciła piwnooka, gdy znów znalazły się w sklepie.
-Tak to zinterpretowałam. Cóż - zamknęła ciężkie drzwi na klucz - większość ludzi nie lubi być samotna. Być może demony też tego nie lubią, a przynajmniej tak było w jego przypadku.
-A co z resztą? Z Candy'm, Jackiem i Puppeteerem?
-Podobne historie choć nie tak do końca.
***
W ciągu zaledwie kilku godzin zrozumiała wszystko. Dlaczego jest tak, a nie inaczej; dlaczego mordują niewinnych ludzi. Oni po prostu gdzieś się pogubili, coś stracili, stali się ofiarami ciemności, która nimi zawładnęła. Powoli przestawała się ich bać.
Jednak wciąż zagadką pozostawał dla niej niebieskowłosy clown. Jako jedyny z całej czwórki nie potrafił jej wyjaśnić dlaczego robi to, co robi.
-Przepraszam was - miała spuszczoną głowę. Wstyd było jej patrzeć im w oczy. - Miałam was za potworów, a teraz jest mi z tego powodu strasznie głupio. Ja po prostu się wystraszyłam - podniosła wzrok.
-Już dobrze Edith - Jason posłał jej jeden ze swoich uśmiechów, które po prostu były tak cudowne, że nie dało im się oprzeć.
-To my powinniśmy przeprosić ciebie. Miałaś się dowiedzieć w inny sposób - L.J brzmiał jak dziecko, które właśnie zostało skarcone przez mamę. Widząc jego smutną minę dziewczyna przytuliła go mocno.
Wszystko wróciło do tak zwanej normy. Meredith pogodziła się ze swoimi przyjaciółmi i znów zaczęła do nich przychodzić dzień po dniu.
***
-Ale nadal nie wiem co z Jackiem i Puppetem - skomentowała Alex. Domagała się pełnych odpowiedzi, chciała wiedzieć jak najwięcej.
-Cóż, Jack... Jego historia jest dość smutna. On rzeczywiście był zabawką z pudełka. Miał przyjaciela, małego chłopca, który nie był zbyt szczęśliwy. Nie pamiętam jak miał na imię, ale to nie jest istotne. Otóż z tego co pamiętam, pewnego dnia bawili się w ogrodzie - zmarszczyła brwi starając się przypomnieć sobie jak najwięcej - i zdarzył się jakiś potworny wypadek. Matka chłopca nie uwierzyła mu, gdy opowiadał jej o Jack'u z Pudełka. Wkurzyła się i wysłała do... - Zamilkła na chwileczkę. - Do szkoły pokładowej czy czegoś takiego. Kiedy wrócił, był już znacznie starszy i zapomniał o swoim przyjacielu. Jack przez cały ten czas siedział w pudełku i czekał na niego, niestety z czasem jego kolory zaczęły blaknąć aż w końcu całkiem zniknęły.
-To tłumaczy dlaczego był czarno biały.
-Tak. Później L.J był świadkiem morderstwa dokonanego właśnie przez tego chłopaka, a ponieważ Jack lubił wszystko co lubił on, polubił też to.
-Smutne. Biedny Jack.
-Chyba najgorsze jest to, że potem sam zamordował tego chłopca.
Nastała chwila ciszy. Nieprzyjemnej ciszy.
-Chyba robi się trochę późno, co? O Puppeteerze opowiem ci w drodze powrotnej - otworzyła drzwi. Na dworze było już dużo chłodniej niż wcześniej, a słońce powolutku chowało się za horyzont. Zamknęła drzwi sklepu i obie ruszyły z powrotem do Melancholy Hill.
CZYTASZ
Bad Friends
Short StoryKiedy trafiasz w złe towarzystwo, które za nic ma jakiekolwiek zasady i robi to co chce, ich złe nawyki zaczynają na ciebie wpływać. Choć ty tego nie czujesz. Wiesz, że się zmieniasz, ale nie postrzegasz tego w taki sam sposób co inni. Wypierasz się...