Rozdział 6

7.2K 610 92
                                    


Wyszedłem spod prysznica  i wytarłem  ręcznikiem. Owinąłem się nim wokół bioder i przejrzałem w lustrze. Przetarłem je wpierw dłonią, gdyż zaparowało. Wielki siniak pod okiem zaczął już blaknąć. Przeczesałem włosy ręką i sięgnąłem po szczoteczkę. Umyłem zęby i wyszedłem z łazienki. Skierowałem się do swojego pokoju. Ubrałem zwykłe dżinsy i białą bluzkę.

Za pół godziny obiecałem, że spotkam się z Kate. Nie widziałem jej od dwóch tygodni. Chciała się wcześniej spotkać, ale nie miałem czasu, a raczej ochoty. Nie chciałem, aby oglądała mnie takiego. Mojemu ojcu znów puściły nerwy i oczywiście wyżył się na pierwszej napotkanej osobie. Szkoda tylko, że zawsze to ja jestem tą osobą.

Rana po postrzale ładnie się goiła. Jeszcze trochę i zniknie całkowicie. Pewnie będę miał po tym małą bliznę, ale nie szkodzi. Ojciec zostawił mi o wiele więcej takich ,,pamiątek''. Teraz nie ma go w domu. Wróci wieczorem. Miałem cały dzień wolny. Dwa dni temu skończyłem szkołę. Powinienem składać papiery do collegu, ale on nie pozwoli mi tam iść. Pomimo tego wyślę dokumenty. Postanowiłem, że chociaż raz mu się postawię. Nie mam nic do stracenia, prawda? Przeprowadzę się i znajdę jakąś pracę. Na pewno sobie poradzę.

Schowałem telefon do kieszeni i poszedłem wysuszyć włosy. Jeszcze tego by brakowało, abym się rozchorował. Gdy byłem gotowy wyszedłem z domu.

Kate spotkałem w parku, to tutaj się umówiliśmy. Była punktualnie, to ja spóźniłem się z trzy minuty, ale nie robiła mi z tego powodu żadnych wyrzutów.

- Co tam u ciebie Tommo? Stęskniłam się! - zawołała rzucając mi się w ramiona.

- Ja też mała! - zaśmiałem się, gdy dała mi kuksańca za to określenie.

Odsunęliśmy się od siebie i usiedliśmy na ławkę. Było cicho i spokojnie. Kilku biegaczy i matki z dziećmi przechadzały się po chodniku.

- Znów ci to zrobił? - spytała dotykając mojego policzka na którym widać było siniaka.

- Oj tam, nieważne. - machnąłem ręką. - Powiedz mi lepiej jak tam u ciebie. Josh chwalił mi się, że gdzieś razem wyjeżdżacie...

Westchnęła i nałożyła jedną nogę na drugą. Zaczęła bawić się palcami u dłoni. I już wiedziałem, że zaczyna się poważna rozmowa. Blondynka widocznie się denerwowała.

- Wyjeżdżamy z miasta Lou. - powiedziała nie utrzymując ze mną kontaktu wzrokowego. - Chciałam ci powiedzieć osobiście, ale nie chciałeś się spotkać. Zamieszkamy w starym domku rodziców Josha. Nic nie mówiłam mojemu ojcu. Na pewno by mi zabronił albo wymyśliłby coś gorszego. On nawet nie wie o Joshu...

- Kate... - zacząłem. - To wspaniale! - zawołałem zwracając tym uwagę dziewczyny.

Przytuliłem ją mocno. Szeroko się uśmiechnąłem. Byłem szczęśliwy. Od zawsze marzyła, aby wyrwać się z tego miasta. Dusiła się w nim, ja z resztą też. Zawsze chciała wyjechać. Teraz gdy poznała takiego wspaniałego chłopaka jak Josh, byłem szczęśliwy. Naprawdę.

- Nie jesteś zły? - zapytała wyplątując się z moich rąk i patrząc na mnie uważnie. - Nie chcesz wyjaśnień ani...

- Ja się cieszę. - odparłem szczerze, przerywając jej w pół zdania. - Ale jak tylko dowiem się, że Josh złamał ci serce, to tego pożałuje. Połamie mu każdą najmniejszą kosteczkę! - zagroziłem śmiejąc się.

Dziewczyna wybuchnęła śmiechem. Przez kilka minut nie mówiliśmy nic. Śmialiśmy się. Czułem się z tym dobrze.

- Ale masz do mnie pisać i dzwonić, jasne? - zaznaczyłem.

- Tak braciszku! - zawołała a ja uśmiechnąłem się na to określenie.

Nie miałem rodzeństwa. Zawsze byłem sam. Chciałbym mieć kogoś przy sobie. Kogoś, kto by mnie pocieszył czy porozmawiał. Ktoś, z kim mógłbym się bawić i żartować. Kate była mniej więcej taką osobą, ale ona miała swój dom. Wychodziła ode mnie i zaczynało się piekło. Z drugiej strony się cieszyłem. Ojciec nikomu więcej nie zniszczy życia tak jak mi. Moje dzieciństwo było koszmarem. Nie lubię o nim wspominać.

Przez długie minuty Kate opowiadała mi o domku w którym mieli  zamieszkać. Była szczęśliwa a ja razem z nią. Pogadaliśmy ze sobą. Kate obiecała nikomu nie mówić o napadzie w parku. Wiedziała tylko ona, ja i Josh. Dlaczego nie chciałem zgłosić tamtego wydarzenia?

To proste... Mój ojciec zająłby się tą sprawą. Przesłuchiwałby mnie i jeszcze obwinił za całe zajście. Wolałem, jak nie wiedział. Tak było najlepiej dla wszystkich w szczególności, że nic się takiego nie stało. Ramię już nie bolało, powoli dochodziłem do siebie.

- Więc już czas się pożegnać? - zapytałem podnosząc się z ławki.

Kate stała naprzeciwko mnie i wyglądała jakby miała się za chwilę rozpłakać. Bardzo tego nie chciałem. Widok jej płaczącej ranił moje serce.

- Nie Lou. Spotkajmy się jutro. Przyjadę z Joshem do ciebie, w porządku?

- Tylko mnie nie oszukaj! Nie chcę, abyś wyjechała bez pożegnania, mała. - uśmiechnąłem się i po raz kolejny przyciągnąłem ją do mocnego uścisku.

Odprowadziłem ją do domu. Przez całą drogę wspominaliśmy różne ciekawe epizody z naszego życia. A wiele się wydarzyło. Bywało lepiej lub gorzej. Zatrzymaliśmy się pod jej drzwiami.

- Trzymaj się mała! - zawołałem.

- Nie jestem mała, ty jesteś. - stanęła na palcach i dała mi całusa w policzek. - Jesteś taki kochany, już tęsknię! Do jutra Boo.

Zaśmiałem się i pożegnaliśmy się. Ruszyłem w drogę powrotną. Nie śpieszyło mi się. Szedłem powoli. Wracałem do domu przez park. Zatrzymałem się w miejscu w którym byłem postrzelony. Nie było tam żadnego śladu, który by o tym świadczył.

Ławka przy której siedzieliśmy z Kate na trawie była zajęta. Siedział na niej jakiś chłopak. Opierał swoje łokcie o kolana i pisał coś na komórce. Chwilę mu się przyjrzałem. Dopiero gdy zwrócił spojrzenie w moją stronę, odwróciłem się. Nie chcę, aby pomyślał, że się na niego gapię.

Spuściłem wzrok na ścieżkę i wyszedłem z parku. Po pół godzinie byłem w domu. Zamknąłem się w swoim pokoju i włączyłem komputer. Puściłem piosenkę i przeglądałem strony internetowe. Nie było nic ciekawego, więc po chwili całkowicie go wyłączyłem.

Zamierzałem ojcu powiedzieć o swoich planach odnośnie uczelni, ale jeszcze nie teraz. Jutro pożegnam się z Joshem i Kate. Dopiero potem wszystko mu powiem. Najbardziej boję się jego reakcji. To jest najgorsze w tym wszystkim. Strach. Mój odwieczny towarzysz.


><><><><><><><><><><><><><><><><

<><><><><><><><><><><><><><><><>

Trust Me ~Larry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz