- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytałem Harryego.
Od kilku minut zamiast w ekran telewizora, wpatrywał się we mnie. Było to nieco krępujące. Na początku nie zwracałem na to uwagi, aż do teraz. Leżeliśmy razem na łóżku. Już wykąpani i przebrani w luźne dresy, w których mieliśmy zwyczaj spać. Oglądaliśmy nudny program kulinarny, ale to zawsze coś.
- Lubię na ciebie patrzeć. - powiedział z szerokim uśmiechem.
- Nie słódź Hazz. - zaśmiałem się. - Wiem, że coś kombinujesz.
- Za dobrze mnie znasz. - westchnął przeczesując moje włosy.
Jak ja to uwielbiałem! Zamknąłem oczy i oddałem się tej pieszczocie. W poprzednim wcieleniu musiałem być chyba kotem. Uwielbiam dotyk Harryego oraz przytulanie. Mógłbym całymi dniami spać wtulony w chłopaka, jak teraz.
- Bo zaraz zaśniesz. - dodał, drugą ręką gładząc mój brzuch. - A mam ci coś ważnego do powiedzenia.
- Mam się bać? - spytałem otwierając tylko jedno oko.
- Zależy czy potrafisz pływać. - zaśmiał się, dając mi pstryczka w nos, na co się skrzywiłem.
Po chwili na mojej twarzy znów pojawił się uśmiech. Harry przekręcił się na bok, tak, że teraz zawisł nade mną. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Zakochałem się w tych pięknych, zielonych tęczówkach. Mój wzrok powędrował niżej, na jego usta.
- Mam nadzieję Lou, że nie masz żadnych planów na ten weekend. - zaczął, czekając na moją reakcję.
Pokręciłem jedynie głową. Ani na chwilę nie odwracałem wzroku od tych miękkich, malinowych ust, które tak bardzo mnie kusiły.
- W takim razie zabieram cię do domku nad jeziorem, Boo. - dokończył.
- Wszystko jedno Hazz. - odparłem. - Tylko mnie w końcu pocałuj.
Widziałem błysk w jego oczach, a po krótkiej chwili bardziej przybliżył swoją twarz do mojej. Już tylko milimetry dzieliły mnie od pocałunku. Na policzku czułem jego gorący oddech.
- Jaki niecierpliwy. - zaśmiał się.
- Nie drocz się ze mną. - mruknąłem. - Ty ciągle...
Nie dane mi było dokończyć wypowiedzi. Harry musnął moje usta swoimi miękkimi wargami. Robił to powoli i zmysłowo. Z każdą chwilą pogłębiał pocałunek. Niedługo potem dołączył do tego swój język, który wśliznął się do mojego wnętrza.
- Wystarczy? - zapytał z podstępnym uśmieszkiem.
- Nie. - odparłem rzeczowo.
Położyłem dłonie na jego klatce piersiowej i odepchnąłem go na bok. Teraz to Harry znajdował się na plecach. Na jego twarzy widziałem zdziwienie, które szybko ustępowało szerokiemu uśmiechowi.
Usiadłem na jego biodrach i teraz to ja nad nim górowałem. Poczułem jego dłonie, które złapały mnie w pasie.
- Nie spodziewałem się tego po tobie LouLou. - wyszczerzył się, ukazując przy tym rząd białych zębów.
- Nie gadaj tyle panie Styles. - powiedziałem pochylając się nad nim.
Teraz to ja złączyłem nasze wargi w pocałunku, który trwał bardzo długo. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam powietrza. Trochę się zasapałem. Ale dojdziemy jeszcze do wprawy.
- To co mówiłeś o tym domku? - zapytałem, poprawiając mu włosy, które wpadały do tych niesamowitych zielonych oczu.
- Ty, ja, domek, jezioro, jutro. - powtórzył najważniejsze informacje.
- Brzmi cudownie. - uśmiechnąłem się, schodząc z niego.
Ponownie położyłem się obok, wtulając w jego klatkę piersiową. Od ciała chłopaka biło przyjemne ciepło. Niczego mi do szczęścia nie brakowało.
- Wiedziałem, że się zgodzisz. - powiedział po chwili, opierając swoją brodę o moją głowę.
- Wiesz o mnie wszystko. - zaśmiałem się.
- Nie... Wciąż jeszcze pozostajesz dla mnie zagadką. Codziennie dowiaduję się czegoś nowego. To... niezwykłe. - dodał znajdując odpowiednie słowo. - Nie wiem, czy wiesz, ale prowadzę dzienniczek pod tytułem ,,Louis/Boo Bear''
- Akurat. - prychnąłem.
- Nie wierzysz mi? - zapytał unosząc głowę, aby spojrzeć się na mnie.
- Nie. - odpowiedziałem.
- To ci udowodnię. - zaczął. - Louis Styles: uwielbia się przytulać, jeść serowy makaron - oczywiście przygotowany przeze mnie. - dodał pośpiesznie. - Kocha jeść marchewki, uwaga: Anne musiała je przed nim wszystkie schować.
- To dlatego nie mogłem ich znaleźć... - westchnąłem cierpiętniczo. - Kontynuuj.
- Lubi chodzić w kolorowych spodniach, często kradnie moje bluzy, które są o wiele na niego za duże. Ulubiony kolor: czerwony. Od jakichś dwóch tygodni oficjalnie zgodził się zostać moim chłopakiem. Nie lubi fasoli... Mam wymieniać dalej? - zapytał.
- Powiedzmy, że ci wierzę...
- Ostatnio pod prysznicem... - kontynuował wyliczać.
- Stop! - zawołałem, zatykając mu usta dłonią.
Nie chciałem, aby kończył tego zdania. Miałem zamiar zapaść się pod ziemię. Nagle coś ciepłego i mokrego dotknęło wewnętrznej strony mojej dłoni. On mnie polizał! Zabrałem rękę i wytarłem ją o jego bluzkę krzywiąc się.
- Jesteś zabawny. - dodał po chwili. - I znów się zarumieniłeś!
- Nieprawda! - zawołałem od razu.
- A właśnie, że tak... - droczył się ze mną, a jego dłonie błądziły po moim brzuchu.
- Nie. - przystawałem przy swoim
- Tak.
- Ugh... Nieważne, chodźmy spać. - zarządziłem, chwytając pilot leżący na szafeczce nocnej.
Wyłączyłem odbiornik i odłożyłem przedmiot na właściwe miejsce. Po chwili zgasiłem również lampkę nocną.
- Jeszcze nie skończyliśmy rozmowy. - zaprotestował.
- Dobranoc Hazz. - powiedziałem jedynie, odwracając się do niego plecami.
- Dobranoc mój uparciuchu. - odpowiedział.
Po chwili poczułem jego ręce, które owinęły się wokół mojego pasa. Pocałował mnie w tył głowy. Przytulił się do moich pleców i tak zasnęliśmy. A konkretnie to on zasnął. Ja cały myślałem o jutrzejszym wyjeździe. Jeśli nie wepchnie mnie do jeziora, to nie będzie tak źle, prawda? Bo co może się stać na zwykłym wyjeździe?
><><><><><><><><><><
_____
Jak myślicie, co wydarzy się na wyjeździe Lou i Harry'ego? ^.^
(Powiem tylko, że rozdział 39 jest najdłuższy jaki dotąd napisałam, a jeszcze go nie skończyłam).
<><><><><><><><><><>
CZYTASZ
Trust Me ~Larry ✔️
FanfictionLouis Tomlinson - normalny, poukładany nastolatek, syn szefa londyńskiej policji. Harry Styles - zabawny, pewny siebie dwudziestolatek biegający z Glockiem w ręku, syn Bossa mafii. Okładkę wykonała wspaniała @Marlena1999 xx Ostrzeżenie: Mogą wystę...