Minęło już kilka dni od pobytu tutaj. A dokładnie pięć odkąd dzieliłem pokój z Harrym. Chłopak był naprawdę miły. Codziennie dbał aby niczego mi nie zabrakło. Wcześniej nikt tak się o mnie nie troszczył. Było fajnie mieć kogoś, kto w końcu uważa ciebie za kogoś wartościowego a nie traktuje jak niechcianego śmiecia.
Przekręciłem się na bok i spojrzałem na śpiącego chłopaka. Wczoraj zrobiliśmy sobie maraton filmowy podczas którego zasnęliśmy. Harry jako pierwszy usnął, więc wyłączyłem telewizor. Przysunąłem się teraz bliżej ciepłego ciała i oparłem głowę o jego unoszącą się i opadającą klatkę piersiową. Uwielbiam się do niego tulić a on nie ma nic przeciwko. Wręcz przeciwnie, bardzo to lubi. Czasem gdy mam zły dzień wystarczy, że się znajdę w tych dużych ramionach a wszystkie problemy znikają. To naprawdę działa.
- Loueh... - mruknął sennie i objął mnie w pasie.
Jeszcze bardziej się w niego wtuliłem i leżeliśmy tak przez kilkanaście minut. Spokój zakłócił budzik w telefonie. Harry otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie. Lewą dłonią zaczął bawić się kosmykami moich włosów. Było to wspaniałe uczucie.
Wolną ręką sięgnął po komórkę i wyłączył budzik. Odłożył urządzenie na miejsce. Podniósł się z łóżka i podszedł do szafy. Wyciągnął z nich kilka ubrań. Podał mi spodnie i bluzkę. Jako pierwszy poszedł wziąć prysznic. Szybko się z nim uwinął. Po nim poszedłem ja. Rozebrałem się do bokserek i spojrzałem w lustro. Zadrapania z mojej twarzy zniknęły, podobnie jak inne obrażenia na moim ciele. Pozostawały jeszcze siniaki, ale i one powoli zaczynały robić się niewidoczne. Stopy, w które kilka dni temu wbiły się odłamki szkła prawie całkowicie się zagoiły. Nie bolały mnie jak chodziłem. Jedyne czym się martwiłem to była podłużna blizna na lewym ręku. I ona raczej nie zniknie. Zostanie pamiątką na całe życie.
Gdy uwinąłem się z wzięciem prysznica założyłem czyste ubrania i wróciłem do pokoju chłopaka. Przez te wszystkie dni nigdzie się nie ruszałem. Cały czas siedziałem w tym pomieszczeniu oraz od czasu do czasu odwiedzałem łazienkę. Nie chciałem spotkać nikogo innego. Wystarczała mi obecność Harryego. Tylko jego.
- Załatwiłem ci jakieś buty. - odezwał się brązowowłosy, gdy tylko usiadłem na łóżku. - Pożyczyłem je od Nialla. Myślę, że powinny pasować, przymierzysz?
- Jasne - pokiwałem głową i wziąłem obuwie.
Założyłem na swoje stopy i o dziwo, pasowały. Zawsze musiałem chodzić po sklepach i szukać odpowiednich butów. Miałem problem z dobraniem odpowiedniego rozmiaru.
- Dzięki. - powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko.
- Nareszcie! - zawołał chłopak.
Spojrzałem się na niego nie rozumiejąc. Nie wiem co wywołało u niego ten entuzjazm. Chodzi o buty? Aż tak się z tego cieszył? Zmarszczyłem czoło przyglądając się mu przez chwilę.
- Czekałem na to tam długo. - powiedział zadowolony, a gdy wciąż nie pojmowałem o czym on mówi, dodał. - Twój uśmiech. W końcu się uśmiechnąłeś. - wyjaśnił.
- Z tego jesteś taki zadowolony? - zapytałem lekko się czerwieniąc, spuściłem wzrok na swoje buty.
- To najpiękniejszy uśmiech jaki w życiu widziałem! - zawołał i chwycił moją twarz w dłonie, unosząc ją do góry.
Spojrzałem się na niego z zainteresowaniem. On jedynie patrzył się na mnie i uśmiechał szeroko. Był naprawdę najbardziej pozytywną osobą, jaką w życiu spotkałem.
CZYTASZ
Trust Me ~Larry ✔️
FanfictionLouis Tomlinson - normalny, poukładany nastolatek, syn szefa londyńskiej policji. Harry Styles - zabawny, pewny siebie dwudziestolatek biegający z Glockiem w ręku, syn Bossa mafii. Okładkę wykonała wspaniała @Marlena1999 xx Ostrzeżenie: Mogą wystę...