Rozdział 36

6K 507 135
                                    


Po całym dniu spędzonym z Niallem byłem wykończony. Ten chłopak bez przerwy gadał. Głównie tematy schodziły na jedzenie i na nową restaurację, która powstała całkiem niedawno. Oczywiście Niall wraz z Zaynem zdążyli już ją odwiedzić. Przez godzinę zachwalał soczystą pieczeń jaką sobie zamówili. Blondyn odprowadził mnie pod same drzwi sypialni, ponieważ kończył opowiadać  swoją historię z frytkami, które jak się okazało zjadł Liam.

- To ja już będę kładł się spać. - powiedziałem otwierając drzwi.

- W porządku. Zayn z Harrym już pewnie wrócili. Mam nadzieję, że kupili coś do zjedzenia. Umieram z głodu. - westchnął teatralnie, łapiąc się za brzuch.

- Ich samochód stał przed budynkiem, minęliśmy go jak szliśmy tutaj. - powiedziałem.

- Och... Faktycznie... chyba. - zamyślił się, lecz po chwili na jego twarzy znów pojawił się szeroki uśmiech. - Dobranoc Boo!

- Dobranoc Niall. - pożegnałem się z nim i wszedłem głębiej do pomieszczenia.

W środku było ciemno. Świeciła się jedynie lampka przy łóżku, na którym leżał Harry. Myślałem, że śpi, więc cicho zamknąłem za sobą drzwi i podszedłem do niego. Oczy miał zamknięte. Nachyliłem się i przybliżyłem swoją twarz bliżej jego. Wyglądał tak niewinnie, kiedy spał. Zanim rozeznałem się w sytuacji, zostałem złapany i pociągnięty na łóżko. Pisnąłem mało męsko, czym rozbawiłem brązowowłosego. Przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej.

- Myślałem, że śpisz. - przyznałem, próbując wyplątać się z jego uścisku.

- Czekałem na ciebie. - powiedział złączając nasze wargi w krótkim pocałunku. - Jak dzień? Niall za bardzo cię nie wymęczył?

- W porządku. - odpowiedziałem. - Nie jestem ani trochę zmęczony. - zapewniłem z zadziornym uśmieszkiem.

- Cały dzień o tobie myślałem. - mruknął przechodząc z pocałunkami niżej na moją szyję.

- I co wywnioskowałeś? - spytałem, wplątując palce w jego potargane włosy.

Uwielbiałem się nimi bawić, były takie mięciutkie w dotyku, ale to już dawno odkryłem. Pociągnąłem go za włosy, tym samym robiąc sobie dostęp do jego szyi. Trąciłem ją nosem i usłyszałem głośne mruknięcie. Zanim zdążyłem zrobić cokolwiek, Harry przekręcił się, zrzucając mnie z siebie, po czym zawisł nade mną.

Wpatrywałem się w jego błyszczące oczy, a  po chwili spojrzenie przeniosłem na jego usta. Musiał to zauważyć, ponieważ oblizał lubieżnie wargi.

- Jesteś tak cholernie pociągający. - szepnął mi do ucha, powodując tym samym drżenie mojego ciała.

Już sam jego głos na mnie działał. Zniecierpliwiony złapałem jego twarz w dłonie i przyciągnąłem do pocałunku. Zaśmiał się i oddał tą pieszczotę. Był bardzo powolny, z niczym się nie śpieszył. Polizał moją dolną wargę i lekko przygryzł.

- Nie drocz się ze mną. - jęknąłem, ale nie dane mi było skończyć, ponieważ brutalnie wpił się w moje wargi.

Było to miłym zaskoczeniem. Z początku próbowałem oddawać pocałunki, ale szybko przejął nade mną kontrolę. To on był ten dominujący. Poddałem się temu, czując przyjemne ciepło rozlewające się w moim brzuchu. Było to coś nowego, przyjemnego. Jak dotąd tylko Harry tak na mnie działał. Przy nim traciłem zdrowy rozsądek. Teraz liczył się tylko on  i ja.

Z zamyślenia wyrwały mnie zimne ręce chłopaka, które wkradły się pod moją koszulkę. Chwilę błądziły po moim ciele, zatrzymując się na plecach a następnie sunęły w dół.

- Chyba nie będziemy tego potrzebować. - zaśmiał się, szybko pozbywając się ze mnie mojej bluzki. Całkiem sprawnie mu to wyszło.

- Mhm... - skinąłem głową i  po raz kolejny zostałem uciszony przez miękkie, malinowe usta chłopaka.

Nie pozostawałem wcale dłużny, więc po chwili i bluzka Harryego znalazła się na podłodze. Teraz mogłem podziwiać jego idealnie wyrzeźbioną klatkę piersiową. A wierzcie mi, było co podziwiać! Wyglądał jak grecki bóg i to dosłownie. Chyba zapatrzyłem się o wiele za długo na jego tors, ponieważ chwycił mój podbródek i przysunął do pocałunku.

- Podziwiać będziemy potem. - zapewnił z szerokim uśmiechem, odrywając się ode mnie.

Uwielbiałem bliskość Harryego. Wiedziałem, że nie zrobi mi żadnej krzywdy. Przekonałem się o tym nawet kilkanaście dni temu. Zawsze był w porządku w stosunku do mnie. Raz nawet obił twarz Carterowi, tylko dlatego, że ten mnie obraził. Sam bym puścił to w niepamięć, ale Harry mu tego nie darował. Do dziś, gdy tylko gdzieś się spotkają, mierzą siebie morderczym spojrzeniem. Gdyby wzrok mógł zabijać, obaj padli by trupem.

Poczułem dłoń chłopaka, która dostała się pod moje spodnie. Po chwili dołączyła druga. Momentalnie się spiąłem. To przecież był Harry. Mój Harry. Wiedziałem, że jestem przy nim bezpieczny, lecz ciało samo zareagowało.

- H-harry... - zawołałem chwytając jego ręce.

Spojrzał się na mnie pytająco. Zagryzłem nerwowo wargę i spuściłem wzrok. Wpatrywałem się w jakiś punkt przed sobą. Po krótkiej chwili chyba zrozumiał. Wszystkiego się domyślił. Dłońmi powrócił na poprzednie miejsce. Teraz gładził mój brzuch.

- Ja... - zacząłem szukając odpowiednich słów.

- W porządku. - zapewnił uśmiechając się. - Nie musimy się śpieszyć. Mamy dużo czasu. Nie chcę, żebyś się zmuszał.

Wpatrywałem się w niego i byłem pewny, że nie kłamał. Nie był zły ani rozczarowany. Jego wyraz oczu się nie zmienił. Widziałem tą samą miłość z jaką zawsze na mnie patrzył.

Byłem beznadziejny... Wszystko zepsułem. Mój ojciec mnie zniszczył. Chyba zawsze będę takim beznadziejnym tchórzem.

- Hej... - zawołał zwracając tym samym moją uwagę. - Jest w porządku, naprawdę. - dłonią odgarnął kosmyki moich włosów. - Jesteś wspaniały. - szepnął przyciągając do pocałunku.

Czułem się z tym źle. Nie zasługiwałem na kogoś tak wspaniałego jak kręconowłosy. Wciąż jeszcze nie potrafię otrząsnąć się po ostatnich wydarzeniach. Ojciec. Piwnica. Mellark. To wszystko było za dużo. Gdy na mojej drodze stanął Harry, odzyskiwałem jakąś część siebie. Pomimo tej całej troski i dobroci jaką zaznałem u chłopaka, potrzebowałem czasu. Strach nie zniknie od razu. Wiedziałem o tym tak samo jak zielonooki.

Jeszcze przez kilka minut po prostu leżeliśmy i obdarowywaliśmy się pocałunkami. Cieszyłem się, że w moim życiu pojawił się ten kochany loczek. Nie wiem jakby moje życie się potoczyło. Myślę, że już nic by nie było. Nie dałbym sobie sam rady, z nim jest inaczej. Dzięki niemu żyję.  Wtuliłem się bardziej w klatkę piersiową mojego kochanego greckiego boga i usnąłem.


><><><><><><><><><><><

<><><><><><><><><><><>


Trust Me ~Larry ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz