David pov.
- Już tu są, a ty dalej siedzisz nad tymi papierami. Oj Davidku... To dopiero dzieci pokaż więc im, że potrafisz być miły skoro będą dla Ciebie pracować. - nie musiałem podnosić głowy z nas papierów, żeby widzieć tę zatroskaną minę Pani Rosy.
Starsza kobieta koło osiemdziesiątki. No przynajmniej na tym etapie została przemieniona kolejne osiemdziesiąt lat temu. Jej siwe kręcone włosy opadały często zasłaniając jej czekoladowe oczy. Jedyna kobieta w moim życiu, którą kiedykolwiek pokochałem i pokocham z własnej nie przymuszonej woli. To ona była przy moich narodzinach i wtedy kiedy rodziców nie było przy mnie.
Wstałem z mojego biurowego krzesła i podszedłem do kobiety, spojrzałem jej w oczy i złapałem za dłoń.
- Poczciwa ciociu Roso, zawsze będziesz taka dobroduszna dla wszystkich dookoła. Jeśli uszczęśliwi Cię to, że zejdę do nich to zrobię to dla Ciebie. - zanim wyszedłem z gabinetu dałem jej buziaka w policzek.
- Uważaj Davciu, ta panienka Wood jest śliczna i ma czystą duszę, jeszcze zawróci ci w głowie.
Zawsze miała swoje przemyślenia. We wszystkich widziała chociaż promyk dobra, a co ważniejsze... Od każdego potrafiła wyciągnąć to dobro i rozłożyć je.
Schodząc po długich marmurowych schodach okrytych czerwonym dywanem myślałem o jutrzejszym spotkaniu z politykami.
- Wasza wysokość - ukłonił się jeden z kamerdynerów - Oto Pańska nowa służba...
Elena pov.
- Oto Pańska Nowa służba. - mężczyzna zaczął przedstawiać wszystkich i podawać ich funkcję, na końcu stałam ja... - Elena Wood, pańska osobista służąca-asystentka.
Zaraz, zaraz... Że co!?
Postanowiłam podnieść głowę, bo zapadła cisza. Wtedy zobaczyłam Księcia Davida, jeszcze przystojniejszy niż w telewizji, taki aż przesadny. Cały czas na mnie patrzył przenikliwym wzrokiem.
Bił od niego cholerny chłód, jego oczy były tak zimne i beznamiętne jak jego cała postawa. Był przy tym niesamowicie przysto..
Boże, dziewczyno ogarnij się!- Witam serdecznie w pałacu. Zasady waszej służby wytłumaczą wam wasi przełożeni, a więc zapraszam do zapoznania się z nimi i do pracy - przez cały czas ani na sekundę się nie uśmiechnął, jego twarz tylko ukazywała brak uczuć. Pieprzony, zimny krwiopijca. Nagle spojrzał na mnie a w jego oczach coś się zmieniło - Panna Wood za mną.
Nie byłam pewna czy za nim iść. Telewizja kreowała go na uśmiechniętego, zadowolonego z życia następcę tronu, a tu proszę... Ponurak, od którego aż wieje grożą.
Szłam za nim, ale z wolna, żeby nie zbliżyć się za bardzo. Czyżbym się bała? Ależ skąd, po prostu czułam do niego ogromną niechęć. Odrazę do jego przemalowanej buźki i wstręt do jego ponuractwa.
Przechodziliśmy korytarzem na czwartym pietrze, gdy nagle stanął, a ja przez moje zagapienie wpadałam na niego i poleciałam na ziemie jak ostatnia sierota. Po prostu w duchu biłam sobie brawo.
Czekałam na to, aż na mnie krzyknie. Zamknęłam oczy, skuliłam się i czekałam... po prostu. Każdy normalny by się podniósł i zaczął go przeprowadzać, ale nie ja. Tak osłupiałam, że nawet o tym nie pomyślałam.
- Wszystko w porządku? - usłyszałam głos, jakby zza światów - Nic sobie nie zrobiłaś? - coraz bardziej realny stawał się ten głos, ale jakby w innej postaci... zazwyczaj chłodny, a teraz? Jakby odrobinę zmieszany, zakłopotany
Automatycznie podskoczyłam z ziemi, poprawiłam ubranie i się wyprostowałam. Wszystko jak na zawołanie prysło, a jego twarz znowu przestała wyrażać emocje. Zrobiło mi strasznie dziwnie, słysząc ten jego ton.
- Nie! Znaczy tak! Znaczy nie wiem. - sama nie do końca wiedziałam co mówię, myślałam, że mnie jakoś zaraz ukarze, więc zrezygnowana dodałam - Przepraszam. Zagapiłam się, Panie. Proszę wybacz i nie karaj mnie zbyt surowo.
Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Czułam się tak nie pewnie jak nigdy. W Akademii potrafiłam odpyskować i jakoś nie specjalnie mnie obchodziło czy coś z tym zrobią, ale słysząc o jego czynach to wolałam mu nie zachodzić za skórę.
Spojrzałam na niego. Miał idealnie ułożone włosy, błękitną koszulę z podwiniętymi rękawami i rozpiętymi trzema guzikami przy kołnierzu, eleganckie spodnie zaprasowane na kant w kolorze ciemnej szarości, a na nogach lakierki. Przyznam, że wyglądał bardzo atrakcyjnie, gdy koszula opinała mu jego mięśnie.
- Tę drzwi prowadzą do mojego gabinetu. Tu będziemy pracować -powiedział otwierając piękne, ciemne, dębowe drzwi - Panie przodem.
Serce zabiło mi szybciej, sama nie byłam pewna dlaczego, ale wiedziałam, że to usłyszał bo tylko uśmiechnął się łobuzersko pod nosem ukazując przy tym biel swoich idealnych zębów.
Nie za długi, nie za ciekawy... Ale czy może być? 😆
CZYTASZ
Pan i Władca (CZAS NA KOREKTE)
VampireDziewczyna z Akademii Służących ma zostać służącą samego Księcia Wampiów Davida, który ma właśnie przejąć władzę nad wampirzą częścią świata. Przez kontakt ze sobą obydwoje się zmieniają, ale czy na lepsze? A co jeśli ktoś postanowi im trochę namies...