Rodział 9

406 17 5
                                    

W chatce była drewniana podłoga, ściany były kremowo-brązowe. Rolę filarów przejęły pnie brzóz, co dawało dużo uroku temu miejscu. Stoły były na ogół przygotowane na zbiorowe posiłki, ale znalazło się kilka stolików z podwójnymi, bądź potrójnymi siedziskami. Na stolach były serwety w kratkę przez co wydawało się tu bardziej swojsko i klimat był piknikowy.

Patrząc na to miejsce natchnął mnie jakby obraz wspomnienie. Ja jako mała dziewczynka z rodzicami na obiedzie przed zebraniem mnie do Akademi. Nie byłam w stanie przypomnieć sobie dokładnie wszystkiego, bo z głębokich refleksji wyrwał mnie głos Davida.

- Proszę o moją lożę. - pokazał dowód tożsamości przy recepcji, chociaż wszyscy wiemy kim jest i dowód osobisty wcale nie jest mu potrzebny w wampirzej sferze

- Zapraszam za mną - powiedziała wysoką brunetka z wyłupiastymi czerwonymi oczami, szczerząc się jaki głupi do sera, chciałam jej wydrapać oczy, nie wiem skąd we mnie tyle złości

Gdy już zasiedliśmy w loży, rozsiadłam się wygodnie. Siedzieliśmy w rogu sali tak, że byliśmy prawie niewidoczni, a jednocześnie mogliśmy obserwować całą salę. Królewska loża miała zasłony, wolę nie widzieć ile razy przeprowadzał tu tą rudą kurwe. A najgorsza była świadomość, że ona jest odzwierciedleniem ideału.

- Nie myśl tyle, bo ci uszami dym leci. - uśmiechnął się miło podając mi kartę dań - Wybierz sobie to na co tylko masz ochotę. - pod jego uśmiechem i spojrzeniem każda się rozpływała, niestety ja także nie potrafię być obojętna na jego urok

Menu było oprawione drewnem, bardzo pasowało do tego miejsca, wymienione dania w większości były mi nie znane.

- Ja nie wiem co bym zjadła. - powiedziałam niepewnie

- To może zamówić za nas dwoje.

Uśmiechnęłam się tylko w odpowiedzi, ale dalej oglądałam kartę dań mając nadzieję, że może jednak na coś wpadnę. Poszedł do nas kelner ubrany z brązowe spodnie zaprasowane na kant i białą koszulę. Gdy spojrzałam na jego twarz zauważyłam, że wpatruje się we mnie, a jego niebieskie oczy zaswieciły na czerwono, chyba był tego świadomy i od razu odwrócił ode mnie wzrok.

- Czy wybrali już państwo posiłek dla siebie? - widać, że umiał mnie wzrokiem tylko nie wiem dlaczego

- Dwie duże porcje naleśników, ja chce do picia rozcienczoną w winie A rh+, a dla Pani proszę sok ze świeżych pomarańczy.

Kelner odszedł a ja czułam, jakbym go zanała, ale nie do końca byłam przekonana kim był.

***

David pov.

Zasnęła w aucie, więc postanowiłem jej nie budzić. Kiedy spała była jeszcze bardziej bez bronna i krucha. Wiedziałem, że w końcu muszę jej powiedzieć o przepiriweni. Tak bardzo bałem się, że tego nie zaakceptuje. Możne nawet uzna, że to jakaś pomyłka, ale ja wiem, że to o niej mowa w przepowiedni.

Zaniosłem ją do mojego łóżka, chociaż mogłem do jej pokoju, ale wolałem mieć ją bliżej siebie najlepiej już na zawsze.

Spała do rana wtulona we mnie. Jej ciepłe ciało przywrło kurczowo do mojego.

- Jesteś piękna. - szepnełem jej do ucha, a ona jak oparzona wypadła z łóżka

- Co ja tu robię? - była przerażona

- Spokojnie, - wstałem, żeby ją uspokoić -zasnęłaś jak wracaliśmy, a ja nie miałem serca Cię budzić... - nie dała mi się wypowiedzieć

Elena pov.

- Nie mogłeś odnieść mnie do pokoju? Musiałeś mnie zanieść tu!? - byłam tak cholernie zła, że nie potrafiłam myśleć ani trochę racjonalnie - Co Ty sobie kurwa wyobrazsz? Nie będę kolejną, która tak po prostu wyskoczy ci do łóżka. - wybiegłam z jego pokoju, dziś była niedziela więc nie mamy biurowej roboty co bardzo mnie cieszyło przez zaistniałą sytuację

Rzuciłam się na łóżko i nie widziałam co mam ze sobą zrobić, więc poszłam wziąć długą kąpiel, żeby przy okazji pomyśleć.

Wchodząc do garderoby miałam ochotę wybrać coś wygodnego a jednocześnie seksownego. Nie chcę nic do niego czuć, więc poszukam, może kogoś znajdę. Ostatecznie wybrałam czerwoną koronkową bieliznę, czarne krótkie dżinsowe spodenki ( na całe szczęście w szafie nie znajdowały się żadne odkrywające połowę pośladków), a do tego biały szeroki T-shirt z odkrytym ramieniem, na nogi założyłam wygodne czarne trampki i wzięłam w rękę skórzaną kurtkę. Na twarzy zaszalałam, bo do codziennego makijażu doszła czarna kreska na linii wodnej oka, kreska na powiece i czerwona szminka.

Będąc w kuchni zjadłam kilka kanapek z warzywami i wypiłam koktajl z bananów i truskawek. Gdy już miałam wychodzić do kuchni weszła ciocia Rosa.

- Dzień dobry, ciociu. - starałam się być szczera w swoim uśmiechu, przecież ona była cały czas taka dobra dla mnie

- Witaj, drogie dziecko. A co z Ciebie taki ranny ptaszek. - zaśmiała się zarazliwym, serdecznym śmiechem

- Można powiedzieć, że dobrze spałam.

- Nie wątpliwe, widziałam jak Davcio niósł Cię wczoraj... Był taki w Ciebie zapatrzony, aż miło się to oglądało. - coś ukóło mnie w sercu po usłyszeniu tego

- Coś czuję, że to był ostatni raz jak mnie tak niósł. - mój ton był chłodny, a staróżka przybrała poważną minę

- Oby dwie wiemy, jak i Ci co znają przepowiednie, że to właśnie Ty...

Idealny moment, żeby przerwać rozdzial! Mam nadzieję, że to Was zachęci do dalszego czytania. 😇

Jeśli wam się podoba proszę o gwiazdki i komentarza, uwierzcie na prawdę mega motywują.💪

Do następnego,Wesołych świąt, pozdrawiam! 😘

Pan i Władca (CZAS NA KOREKTE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz