Rodział 13

350 17 2
                                    

      LeSoleilOuLaLuna
Dziś rozdział ze specjalną dedytkacją dla pierwszej osoby, która zachęciła mnie do dalszego pisania. 😁

Śnił mi się las, w którym byłam wolna. Byłam po prostu sobą.

Obudziłam się wtulona w Davida, który jeszcze spał. Wyglądał tak seksownie nawet jak spał. To dołujące i nie możliwe.

Wysunęłam się delikatnie jego obięć, ale kiedy wstawałam z łóżka usłyszałam cichy pomruk niezadowolenia. Odwróciłam się i zaraz tego pożałowałam. Bóg seksu oparty na łokciu leżał z odkrytym torsem, którego mógłby pozazdrościć nie jestem wampir, albo kund... wilkołak. A ja wyszłam z tego łóżka chociaż mogłam w nim leżeć razem z nim. Głupia ja...

- Gdzie się wybierasz, malutką? - Śniadanie dopiero za godzinę... - Troszkę nie dałam mu się wypowiedzieć, bo strasznie się zestresowałam

- No.. Bo.. Ja ten.. No..- zaczęłam się śmiać, a on razem ze mną -  Mega interesuje mnie ta posiadłość... - powiedziałam jednym tchem i nie udało mi się ukryć rozmarzenia pomieszanego z poświęceniem, przynajmniej nie całkiem, kontynuowałam -... i po śniadaniu zamierzam ruszyć na zwiedzanie ogrodów, a Ty i tak będziesz na obradach.

- No dobrze, tylko proszę nie wychodz poza terytorium. - słyszałam w jego głosie troske i strach,  od razu wiedziałam, że zna przepowiednie

- Dobrze tatusiu. - posłałam mu buziaka i ruszyłam w kierunku łazienki

Zrzuciłam z siebie piżame (czyt. bluzkę Davida i spodenki) i weszłam do wcześniej przygotowanej wody w wannie. Teraz byłam zdala od wszystkiego, sam na sam ze swoimi myślami. Zaczęłam się zastanawiać, czy gdyby świat był zupełnie normalny to by mnie zauważył...  Ogarnij się niezrównoważniona umysłowo idiotko!!

Po kąpieli ubrałam na siebie bardzo kobiecą bieliznę, na którą nie było mnie stać za czasów mojego pobytu w Akademii. A na nią założyłam sukienkę w kolorze morskim. Była obcisła powyżej taki z okrytymi ramionami i rękawem do łokci, dolna część była zwiewna, pofalowana do kolan. Czułam się w niej sobą pomimo, że  preferowałam spodnie. Do tego założyłam czarne balerinki i skórzana cienką kurtkę. Delikatnie się umalowałam, przez co moje oczy stały się optycznie większe i bardziej niebieskie. Założyłam mój złoty medalion w kształcie serca, jedyne co mam po moim życiu przed Akademią, zapiełam go i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Nagle zobaczyłam w nich błysk taki sam jak w oczach Andrew pierwszego dnia.

- Co do chole... - nie dokonczyłam, bo usłyszałam pukanie do drzwi łazienki

- Utopiłaś się tam? - to David, pewnie chciał się odświeżyć przed śniadaniem

- Już wychodzę - powiedziałam przeciągle i jeszcze raz zajrzałam w lustro nim wyszłam z łazienki

                    ***

Podczas śniadania czułam się trochę nieswojo, wiedziałam, że Alfa bardzo uważnie mi się przygląda, na pewno zdziwiła go moja zmiana stroju i nastawienia. I ciągle zastanawiał mnie fakt, tego, że oczy mi zablyszczły tak samo jak mu. Wiedziałam, że siedząc na dupie nic nie zdziałam, a chciałam rozwiązać tą zagadkę jeszcze przed wyjazdem, który był coraz bliższy.

Spacerowałam spokojnym krokiem po ogrodach, które wyglądały na bardziej dzikie niż te pałacowe. Miały swój taki niesamowity urok, przyciągały mnie. Szłam jedną wielu ścieżek pośród drzew, drzewek, krzewów, kwiatów, których woń napełnia moje płuca. Czułam, że jestem na swoim miejscu, co bardzo mnie zdziwiło. Nigdy wcześnie tu nie byłam, a czułam się jakbym to tu spędziła dzieciństwo, z którego i tak nic nie pamiatałam.

Spojrzałam a w cieniu drzew była ławeczka wyglądała na dość starą co dawało jej swój urok. Podeszłam do niej i miałam zamiar odpocząć chwilę, ale kiedy usiadłam zobaczyłam wyrążony w drzewie napis "Eleanor i Andrew coś więcej niż rodzeństwo". Nie wiem czemu, ale widząc ten napis u smiechnelam się, czyli wielki Alfa ma siostrę, ciekawe czemu jej tu nie ma. Niżej była datą, rok 2031. To przecież wcale nie tak dawno. Ja mam zaledwie 19-naście lat, czyli już byłam na świecie, kiedy jako dziecko Adndrew z siostrą wyrył ten napis. Ile on może mieć lat?

Idąc ścieżką naszła mnie nagła ochota biegu. Zaczęłam od truchtu, powoli przyśpieszałam, aż nabrałam prędkości, której bym się po sobie nie spodziewała. Poczułam się wolną, poczułam się sobą. Kiedy już miałam na prawdę pożądną prędkość byłam na końcu drogi i musiałam zahamować, żeby nie uderzyć w mur porośniety plączami.

Koniec ścieżki, czyli koniec mojej drogi, poczucia wolności i swobody. Smuciła mnie ta myśl. Rozejrzałam się po miejscu, w którym wylądowałam. Widziałam je kiedyś w jednym z moich snów, przynajmniej było podobne. Płacząca wierzba, a na przeciw niej, po drugiej stronie drogi wilcze róże, piękna dzika odmiana w kolorze krwistej czerwieni, śnieżnej bieli. Miejsce wręcz idealne. Usiadłam pod wierzbą i pogrążyłam się w refleksjach, przy czym niespodziewanie zasnełam.

Otworzyłam oczy, zobaczyłam dziwczynkę z blond lokami i ślicznymi niebieskimi oczami.

- Witaj - powiedziałam do młodej osóbki

- Nie mamy dużo czasu. - powiedziała - On nam odebrał przeszłość, żebyśmy nie mogły wypełnić swojej przyszłości. - powiedziała bardzo poważnie, a ja zauważyłam medalik na jej piersi taki sam jak mój

- Ale o co chodzi? Kim Ty właściwie jesteś?

- Nie ma czasu na długie opowieści. - była tak śmiertelnie poważną, więc uznałam, że to co ma mi do przekazania jest bardzo ważne - Nie potrafimy zmienić naszego przeznaczenia, ale musisz je wypełnić z godnością. Nim to zrobisz przejdziesz próbę odnalezienia swojej osobowości. - nie wiedziałam o czym ona mówi - Zostaniesz sponiewierana i zbeszczeszczona, ale pamiętaj, że żeby go pokonać musisz znaleźć siebie i zaufam Dzieciom Księżyca i Nocy to oni pomogą ci pojąć twoją potęgę. Ele...

Ocknęłam się, ale wiedziałam, że to wcale nie był jakiś tam sen, czy przywidzenie...

Zadowoleni? Mniej czy bardziej?  Mam nadzieję, że czekacie na kolejny.

Najbliższe rodziły zostaną dedykowane kilku osobą.

Pozdrawiam!  😘 Do następnego! 😊

Pan i Władca (CZAS NA KOREKTE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz