Rozdział 12

357 17 0
                                    

Stał przed nami. Taki wynosły, taki władczy, pewny siebie. Udzieliła mi się poprzednia nie chęć. Patrzył na nas jakby czuł się od nas lepszy, ale nie był. Jego włosy do ramion w kolorze ciemnego blondu układały się falami, błękitne oczy zabłysły kiedy spojrzał w moje jakby z lękiem, a ja nie do końca wiedziałam co to może znaczyć. Miał kwadratową szczękę, która dodawała mi seksapilu, ale dziwnie nie czułam do niego pociagu jako do mężczyzny.

David pov.

Miałem nadzieję, że to nie prawda. Ten zapchlony kundel nie może...
A co jeśli Elena odgadnie tę zagadkę przed nami, ona nie może wiedzieć prawdy jeszcze nie teraz i najlepiej nigdy. Muszę ją przed tym chronić, chronić przed nim.

- Witaj, Andrew. - skinęłem, żeby nie oddawać mu zbędnego hołdu - Oto moja towarzyska Elena Wood.

- Wiataj David, - on także skinął - witam również Ciebie Eleno - ucałował jej prawą dłoń, a moja mocnej ścisnęłem jej drugą dłoń - Natasha zaprowadzi Was do waszego apartamentu, a o 18 zapraszam na kolację w głównej jadali wyśle po Was Natashe.

Miałem takie wrażenie, że  ta cała Natasha jest na każde jego zawołanie także po względem...

- O czym myślisz? - zapytał mnie cichy słodki glosik, który tak uwielbiam

- Tak sobie myślę, ile tu może być pokoi na tym korytarzu... - zmyśliłem coś na szybko

Elena pov.

- Na pewno sporo... - nie uwierzyłam w to, ale chyba wolałabym nie wiedzieć co było prawdziwą przyczyną jego zamyślenia

Kiedy dotarliśmy do pokoju, a raczej apartamentu z salonem, sypialnią, łazienką i mini kuchnia, wrazie jakbyśmy zgłodnieli poza posiłkami.
Wszystkie pomieszczenia były w stonowyanych koloroach, brązach i szarościach.

Leżałam wtulona w Davida na sofie w salonie i oglądaliśmy film. W pewnym momecie poczułam senność i odpłynęłam. Obudziłam się dopiero kiedy ktoś kładł mnie na wygodne łożo w sypialni.

- Nie musiałeś mnie przenosić... - powiedziałam ziewając

- Nie chciałem Cię budzić, przepraszam. - dał mi buziaka w czółko - Ale skoro już nie śpisz...

Pocałował mnie w usta kładąc dłoń pod moją głową unosząc ją ku swojej. Pocałunek był delikatny, ale namietny. Wkrótce zaczął go pogłębiać, a  ja wplotłam mu dłoń we włosy,  natomiast drugą złapałam go odruchowo za biodra. Nie został bezczynny... Uklęknął na łóżu przenosząc mnie na swoje kolana. Niemal od razu owinęłam go w tali nogami, a obie ręce trzymały jego kark i gęste włosy. Było tak dobrze. W pewnym momecie jego ręką powędrowała pod moją koszulkę, a ja wytrzymałam powietrze. Niemalże od razu odsunął swoją głową od mojej na odległości 20-stu centymetrów.

- Co jest? - spojrzał na mnie podnieconymi czerwonymi oczami, zawstydziłam się - Zrobiłem coś nie tak?

- Bo ja.. - urwała - Ja... - nie byłam w stanie tego powiedzieć - Ja nigdy... Ja nigdy nie...

- Na prawdę? - był bardzo zdziwiony, ale po chwili uśmiechnął się delikatnie - Gdzie Ty byłaś całe moje życie.

- Stosunkowo do Twojego wieku urodziłam się całkiem niedawno.  - zaśmiałam się nerwowo

                  ***

Od kilku dni mało widuję się z Davidem. Oprócz posiłków i wieczorów ciągle ma jakieś spotkania, a nawet jak już znajdzie czas jest nieobecny, tak bardzo martwię się tym, co tak może zaprzątać mu głowę.

Chodziłam po pałacu, w sumie bez celu. Nie czułam się niekomgortowo, wręcz przeciwnie czułam się lepiej niż w pałacu księcia. Poczułam, coś czego nie dałoby się opisać słowami. Chciałam biec w las, chciałam poczuć jedność z tym światem, aż zakreciło mi się w głowie.

Wracałam powolnym krokiem do pokoju. Korytarze były bardziej nowoczesne w porównaniu do tych w Wampirzym Imperium, ale dalej przypominały stare czasy. Drzwi do pokoju były lekko uchylone więc pomyślałam, że książę wrócił z obrad i nareszcie będę mogła go przytulić. Weszłam po ciuchu do pokoju chcąc mu zrobić niespodziankę, ale nie było w nim nikogo prócz mnie, a pamiętam jak zamykałam drzwi. Zrobiło się to dla mnie bardzo podejrzane, wtedy zauważyłam koperte na stoliku.

Niby zwykła zielonkawa koperta, a w środku niej zgięta na pół jakaś stara kartka jakby wyrwane z książki. Na kopercie był napis " Ty która raz na zawsze połaczysz rody Dzieci Księżyca i Dzieci Nocy"

Byłam przerażona, nie do końca wiedziałam co to ma znaczyć. Powoli rozprostowałam kartkę i przeczytałam. Kawałek papieru spadł na ziemię, a słowa które przeczytałam odbijały się w mojej głowie echem:

"Zjawi się ona, niczym zwiastun nadzieii. Niepozorna, a zarazem nie powstrzymana. Ona łączy rody w całość. Przyjdzie nieświadoma ratować próżność króla Dzieci Nocy, będąc wysłanniczką Dzieci Księżyca. Lecz nie ustrzeże się schańbienia i cierpienia. Ale dzięki swojej doli i niedoli uwolni duszę dwóch tyranów..."

Dalej tekst był już rozmazany, niemożliwy do odczytania i urwana reszta kartki.

To nie może być prawda! To nie mogę być ja! To pomyłka!

Wpadłam w panikę, wzięłam kartkę i schowałam ją do walizki. Nie wiedziałam co mam robić usiadłam na łóżku i płakałam, aż zasnęłam.

I jak wam się podoba taki zwrot akcji? Przyznać się kto się tego spodziewał, bo przyznam się, że ja nie...

Podoba się? Zostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki i komentarz. 😅

Pozdrawiam! Do następnego! 😘

Pan i Władca (CZAS NA KOREKTE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz