3 " Pierwszy Mistrz, Wu oraz Stefan z zajęć biologii"

914 64 40
                                    

Po tygodniu spędzonym razem z Wu w klasztorze przyzwyczaiłam się do planu dnia. Treningi mimo tego, że mnie przerażały stały się częścią mojego życia i przynosiły efekty. Wu twierdził, że mam potencjał tylko byłam zbyt leniwa by go odkryć i rozwijać. To właśnie po to było tyle treningów. Niestety pod czas tego tygodnia nie znalazłam czasu na przyjemniejsze rzeczy takie jak szycie. No dobra może i czas by się znalazł ale rzeczywiście jestem zbyt leniwa.

Wieczorem gdy leżałam i czytałam książkę usłyszałam pukanie do drzwi.

- Proszę. – Powiedziałam. Gdy Wu wchodził do środka odłożyłam książkę na bok i usiadłam po turecku na łóżku.

- Mogę się dosiąść? – Spytał.

- Jasne. – Uśmiechnęłam się.

Co wieczór wujek przychodził do mnie i wspominaliśmy jak to było kiedyś albo opowiadał mi historie z dzieciństwa lub po prostu rozmawialiśmy o tym co jest i będzie. Tego wieczoru zamierzał opowiedzieć mi historię mojego dziadka i wyjaśnić mi kilka rzeczy. Ta opowieść wywróciła moje życie do góry nogami.

Mój dziadek jako pierwszy odkrył coś co się nazywało mocami żywiołów. Był on ich pierwszym mistrzem oraz mistrzem spinjitsu. Władał „kreacją" czyli czterema żywiołami: Ogniem, Ziemią, Lodem i Błyskawicami. Walczył z Mrocznym Władcą który chciał zapanować nad światem. Dziadek uwięził go wraz z jego armią na „Mrocznej" wyspie. Pierwszy Mistrz Żywiołów odnalazł innych mistrzów żywiołów i ich trenował by mogli chronić świat przed powrotem Mrocznego Władcy. Jego dwaj synowie również byli kolejnymi mistrzami żywiołów. A że on był najpotężniejszy i władał kreacją dlatego jego potomkowie także władają tymi czterema żywiołami. Każde kolejne dziecko z rodu mistrzów żywiołów panuje nad jakimś konkretnym żywiołem. Wu obiecał ojcu czyli mojemu dziadkowi przed śmiercią, że wyszkoli kolejne pokolenie mistrzów żywiołów. Dlatego ja tu jestem. Po to te wszystkie treningi. Jako wnuczka pierwszego mistrza odziedziczyłam wielką moc.

- Wu, dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej? - Spytałam patrząc na niego.

- Nie byłaś jeszcze gotowa. Ale teraz jest najlepszy moment byś się o tym dowiedziała.

- Chcesz mi powiedzieć, że władam czterema żywiołami? - Ta sytuacja była dla mnie dziwna.

- W zasadzie to pięcioma. Po śmierci ojca wraz z Garmadonem odkryliśmy, że każdy kto włada kreacją ma także swój indywidualny żywioł, lecz trzeba wielkiej koncentracji i wielu prób by go odkryć i opanować. – Wujek spojrzał na mnie dumnym wzrokiem. Zaczął mówić dalej. – Moim zadaniem jest odnalezienie mistrzów żywiołów i trenowanie ich. Jutro po śniadaniu wyruszam. Dasz sobie świetnie radę sama. Ufam ci Anja, więc powierzam ci klasztor pod opiekę podczas mojej nieobecności. Postaram się wrócić jak najszybciej. - Pokiwałam twierdząco głową a on ciągle mówił. – Proszę byś podczas mojej nieobecności spróbowała wezwać żywioły. Jutro zostawię ci w kuchni kartkę z poradami i wskazówkami.

Wu pocałował mnie w czoło i zostawił w pokoju samą. Wiedział, że potrzebuję czasu by wszystko przemyśleć. To nie było łatwe. Jedna opowieść a tyle zmieniła. Z jednej strony byłam szczęśliwa, że mam jakiś większy cel w życiu z drugiej jednak się trochę tego bałam.

W nocy nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o dziadku i żywiołach. Wtedy uświadomiłam sobie coś dosyć ważnego. W opowieści Wu wspominał, że pierwszy mistrz miał dwóch synów czyli Garmadona i jego ale nie wspomniał nic o mojej mamie. Przecież ona była ich siostrą, czyli córką mistrza. Dlatego ja jestem jego wnuczką. Prawda? A może znów coś przede mną ukrywał.

Coś mi się nie zgadzało. A może specjalnie nic o niej nie mówił, by mnie nie dołować. Moje przemyślenia skończyły się około trzeciej. Wtedy zasnęłam. Ale nie spałam długo.

Dla Ciebie NinjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz