Rano obudziłam się chwilkę przed planowaną pobudką. Nie miałam jednak zamiaru wstawać szybciej niż było to konieczne.
Ten dzień minął głównie na treningach z Wu i Zane'm, wspólnych posiłkach i piciu herbaty. Nie miałam za dużo czasu wolnego. A gdy jednak znalazła się wolna chwila spędzałam ją z Zane'm.
Po kolacji Zane poszedł do pawilonu głównego a ja i sensei wyszliśmy na plac by odkryć mój żywioł. Wu był nastawiony do tego optymistycznie. Twierdził, że uda mi się go wezwać. Ja jednak nie byłam taka pewna. Wu skinął mi głową.
Byłam w pełni skupiona. Usiadłam na środku placu po turecku i zamknęłam oczy. Wu dawał mi ciche wskazówki. Poczułam lekkie mrowienie od środka. Ciepło mnie wypełniło. Tak jak wtedy, gdy ćwiczyłam sama. Od środka rozpierała mnie moc. Czułam się taka pełna i gotowa na wszystko. Wtedy na skórze poczułam delikatne krople deszczu. Znów zaczęło padać. Miałam pecha. A może właśnie nie. Może to o to chodziło. Skoncentrowałam się jeszcze bardziej. Padało coraz mocniej. Otworzyłam oczy. Wu stał pod dachem. Uśmiechnął się do mnie.
„Musisz zobaczyć to co chcesz by zrobiły w swojej głowie, a następnie zmusić je by to zrobiły naprawdę." – Tak powiedział sensei gdy trenowałam z kreacją. To samo tyczyło się mojego żywiołu – wody.
Zamknęłam znów oczy. Wyobraziłam sobie, że krople deszczu tworzą jedną wielką wodną kulę. Starałam się nie rozkojarzyć. Powoli spojrzałam przed siebie. Wodna kula utrzymała się nad powierzchnią ziemi przez krótki czas, a następnie spadłą i się rozlała po powierzchni placu.
Wu podszedł do mnie i dotknął mojego ramienia.
- Naprawdę dobra robota An. – Powiedział.
- Dziękuję sensei. – Wstałam i spojrzałam na Wu. Nie przestawało padać.
- Teraz gdy wiesz, że jest to woda łatwiej ci będzie nad tym pracować. – Wu westchnął. – Anja, niedługo będę musiał wyruszyć w podróż.
- Po kolejnego mistrza żywiołu?
- Tak. Myślę, że ty i Zane jesteście już gotowi bym przyprowadził nowego ucznia. A pod moją nieobecność dacie sobie świetnie radę sami.
- Kiedy chciałbyś wyruszyć?
- Najlepiej by było gdybym ruszył jutro rano. – Poszliśmy powoli w stronę wejścia do pawilonu.
- Powiedziałeś Zane'owi?
- Nie. Najpierw chciałem ciebie zapytać co uważasz na ten temat.
- Co ja uważam? Uważam, że jeśli sądzisz, że Zane jest na tyle podszkolony i gotów na nowego kompana to masz racje.
- Dobrze zatem jutro ty prowadzisz rozgrzewkę i treningi. - Uśmiechnął się do mnie.
- Nie zostaniesz na śniadaniu?
- Zjem wcześniej, nie martw się. - Wu pogłaskał mnie po ramieniu.
Skinęłam głową. Weszliśmy do pawilonu głównego. Zane siedział na pufie i czytał książkę. Gdy nas dostrzegł wstał. Ukłonił się delikatnie.
- Sensei, An.
Wu gestem kazał mu podejść do nas.
- Coś się stało sensei? – Zapytał.
- Jutro z rana wyruszam w podróż by odnaleźć nowego ucznia. – Powiedział prosto z mostu Wu.
- Nowego ucznia? – Zane lekko się zdziwił.
- Tak. Dopóki nie wrócę wraz z Anją zarządzacie dojo.
- Dobrze sensei, nie zawiedziesz się.
CZYTASZ
Dla Ciebie Ninja
MaceraZastanawiacie się dlaczego moja historia jest tak wyjątkowa, że wam ją opowiadam? Co prawda są w niej momenty akcji, walki oraz wiele zagmatwanych spraw, ale ona mówi głównie o miłości, przyjaźni a także o rodzinie. Czyli o tym co większość książek...