Obudziłam się zalana zimnym potem. Obejrzałam się dookoła. Byłam u siebie w pokoju. Coś jednak było nie tak. Spojrzałam na zegarek. Pokazywał trzecią w nocy. Usiadłam na łóżku po turecku.
Było bardzo cicho. Aż nagle usłyszałam jakieś skrzypnięcie. Odruchowo chwyciłam katanę i wyszłam z pokoju. Szłam korytarzem w lewo. W pomieszczeniu było bardzo ciemno. Gdy znalazłam się na łączeniu dobudówki i pawilonu głównego dostrzegłam jakieś zarysy postaci. Trochę się wystraszyłam. Przybrałam pozycję bojową. Wtedy jedna z osób włączyła światło. Jay, Zane i Cole. Odetchnęłam z ulgą. Oni także byli w piżamach a dodatkowo mistrzowie ziemi oraz błyskawic mieli rozczochrane włosy. Czarne włosy Cole'a sterczały dosłownie na wszystkie strony, przysłaniały mu także kawałek zaspanej twarzy. Zane natomiast miał włosy jak zawsze ułożone do góry. Gdy na mnie spojrzał uśmiechnął się z ulgą. Każdy z moich przyjaciół trzymał swoją broń w gotowości.
Spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Też to słyszałaś? – Zapytał szeptem Zane.
- Chyba tak. – Nie byłam pewna o co mu chodziło, lecz skoro oni też się obudzili i wyszli w gotowości do ataku, to coś musiało być na rzeczy.
Usłyszeliśmy jakiś jęk. Tak jakby stęknięcie. Dźwięk ten dobiegał z góry. Och nie, to był Wu. To musiał być on.
Podbiegłam do schodów. Chłopcy ruszyli za mną. Cole szedł tuż obok mnie. A Zane i Jay za nami. W pewnym momencie mistrz ziemi się zatrzymał i zagrodził mi drogę swoją ręką. Nad jego ramieniem zauważyłam otwarte drzwi do pokoju senseia. Czyżby znowu mój ojciec wysłał do nas szkielety? A może tym razem przysłał tego jąkającego się mężczyznę? To było już męczące. Marmaduke myślał, że nie mam co robić po nocach tylko walczyć z jego sługami?
Przeszłam pod ręką mistrza ziemi i wślizgnęłam się do pokoju Wu. Chłopcy podbiegli za mną. W pokoju senseia był bałagan. Większość przedmiotów była poprzewracana.
Na środku pokoju był Wu oraz dwa uzbrojone szkielety. Bez zastanowienia dołączyłam się do walki. Sensei uśmiechnął się gdy nas spostrzegł. Stanęłam koło wujka i za pomocą katany odpychałam ciosy kierowane na nas. Cole oraz Zane po chwili także dołączyli. Mistrz lodu rzucił w jednego z przeciwników swoim shurikenem i zmroził mu kości. Cole natomiast dołączył do mnie i senseia. Walczył za pomocą kosy. Odpychaliśmy ciosy szkieletów oraz zadawaliśmy im obrażenia. Jay stał przez pewien czas w bezruchu. Nie wiedział czy to się dzieje naprawdę. Jednak także nas wsparł swoim żywiołem. Poraził prądem naszych przeciwników. A ponieważ dla niego moc żywiołu była nowa i nie kontrolował jej zbyt dobrze poraził także nas. Jednak nikt z naszej czwórki nie ucierpiał. Ja i Wu byliśmy w końcu odporni, ponieważ w nas także płynął ten żywioł. Cole natomiast dzięki swojej mocy ziemi nie odczuł zbytnio działania prądu. Wiadomo poczuł kopnięcie, ale nie takie mocne jakby poczuł normalny człowiek. Natomiast Zane. Nie wiedziałam co o tym powinnam sądzić. Iskierki przeszły po jego ciele, niby nie robiąc mu krzywdy. Było to jednak dość dziwne.
Na koniec walki Wu przy użyciu swojego kija Jo rozprawił się z naszymi porażonymi prądem przeciwnikami na dobre.
Gdy emocje trochę opadły a my nadal staliśmy w miejscu gdzie przed chwilą walczyliśmy wujek podszedł do mnie i dotknął mego ramienia.
- Dziękuję wam drodzy uczniowie za pomoc.
- Nie ma sprawy sensei, a wiesz dlaczego Lord G znów nasłał na nas te stwory? – Spytał Cole.
- On czegoś od nas chce, ale nie wiem czego. Nie mamy nic co mogłoby go interesować. – Spojrzał wtedy na mnie.
- Pragnie coś zabrać. – Powiedziałam. – Ostatnim razem jego słudzy próbowali ukraść katanę senseia, jednak myślę, że chodzi o coś więcej niż tą broń.
CZYTASZ
Dla Ciebie Ninja
AdventureZastanawiacie się dlaczego moja historia jest tak wyjątkowa, że wam ją opowiadam? Co prawda są w niej momenty akcji, walki oraz wiele zagmatwanych spraw, ale ona mówi głównie o miłości, przyjaźni a także o rodzinie. Czyli o tym co większość książek...