Robiło się już ciemno a ja wraz z uczniami mojego wujka nadal byłam w mieście niedaleko naszego klasztoru. Na szczęście jako, że było lato, nie było za zimno. Nie miałam pewności czy możemy już wracać. Wu mówił, że potrzebuje czasu. Lecz sądząc po minach moich przyjaciół powinniśmy kończyć nasz wypad. Na twarzy Jaya malowało się zmęczenie. Cole nie panował już nad swoimi ociężałymi powiekami co chwila je przymykając. Jedynie na twarzy mistrza lodu malowało się to co zawsze czyli spokój i wytrwałość.
W prawie całkowitej ciszy powoli udaliśmy się w stronę drogi do naszego miejsca zamieszkania. O ile dla mnie klasztor wujka był domem, to nie miałam pewności czy oni także tak myślą o tym miejscu.
Wydawało mi się, że szliśmy wolniej niż zazwyczaj się szło tą drogą. Może i racja, ale w zasadzie to dobrze. Po dłuższej chwili zauważyłam wzniesienie z klasztorem.
- No to teraz czekają na nas schody. - Szepnął Jay, będący w dobrym humorze mimo zmęczenia.
- A weź nie przypominaj. - westchnęłam i tym samym spowodowałam, że mistrz błyskawic się zaśmiał.
Co prawda nie były one dla mnie już takim wielkim wyzwaniem, nie męczyły mnie jak przez pierwsze dni, ale nadal za nimi nie przepadałam.
Wdrapując się po schodach starałam się nie myśleć ile jeszcze zostało do pokonania. Szłam i szłam jakby nie było końca. A moi wlekący się za mną kompani nie ułatwiali mi tego. W końcu stanęłam pod bramą i po cichu ją otworzyłam. Nie wiedziałam co na mnie za nią czeka.
Może Wu postanowił urządzić trening młodemu uczniowi, albo go właśnie oprowadzał po klasztorze. Po otwarciu bramy stwierdziłam, że żadne z moich przypuszczeń się nie potwierdziło. Nikogo nie było na dziedzińcu a w żadnym oknie nie świeciło się światło. Dziwne. Sądziłam, że do tego czasu przyjdą, z tego co sensei mówił, wnioskowałam, że nowy uczeń znajdował się niedaleko i Wu chce z nim zacząć samotne treningi. No cóż, każdy może się mylić.
Odwróciłam się w tył. Cole zamknął bramę i wraz z pozostałą dwójką szedł po dziedzińcu w moją stronę.
- No a więc... - Zaczął Zane, ale nie było dane mu dokończyć.
Wzdrygnęłam się słysząc huk. Dochodził z okolicy dojo. Moi przyjaciele też to usłyszeli. Podbiegliśmy tam w miarę szybko mimo naszego zmęczenia i po cichu udaliśmy się do środka pawilonu. Szłam tuż za mistrzem lodu. Gdy już mieliśmy wchodzić na salę nagle wyszedł z niej Wu. Zobaczył nas i szybko zamknął drzwi, tym samym znajdując się tuż przed nami.
- Sensei. - Szepnął Zane i się ukłonił.
Wraz z Jayem i Cole'em poszliśmy w jego ślady również się kłaniając.
- Dzieciaki... idźcie do siebie. Przyjdę do was za chwilę, lecz teraz proszę o ciszę i udanie się do pokoi. - Zdziwiła mnie jego prośba. Zapewne był w trakcie treningu z nowym uczniem. Po głowie chodziło mi jedno pytanie, dlaczego nie chciał byśmy spotkali się z nowym?
- Tak jest mistrzu. - Odparł za nas mistrz lodu. Całą czwórką się ponownie skłoniliśmy.
Poczekałam chwilkę, aż chłopcy pójdą. Nadal stałam przed wujkiem. Wu spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Chciał bym dała sobie na chwilę spokój i poszła. Ja jednak, nie wiedzieć dlaczego, nie chciałam odpuścić.
- Tam jest mistrz ognia? Dlaczego nie chciałeś by nas spotkał? - Szepnęłam patrząc na senseia.
- An, jeszcze nie czas na to, porozmawiamy później. Naprawdę nie powinien na razie was poznawać.
- Ale wujku. - Złapałam go delikatnie za nadgarstek. - Co jest z nim nie tak? A może powinnam spytać, co jest nie tak z nami?
- Daj mi czas. Gdy tylko skończę to przyjdę i wszystko ci wyjaśnię. - Obiecał a ja go puściłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/104151139-288-k811902.jpg)
CZYTASZ
Dla Ciebie Ninja
PertualanganZastanawiacie się dlaczego moja historia jest tak wyjątkowa, że wam ją opowiadam? Co prawda są w niej momenty akcji, walki oraz wiele zagmatwanych spraw, ale ona mówi głównie o miłości, przyjaźni a także o rodzinie. Czyli o tym co większość książek...