Tym razem walka była poważniejsza. Przeciwników było o wiele więcej. Nie dalibyśmy rady walcząc osobno tak jak podczas poprzedniego spotkania. Wszyscy skupiliśmy się więc na swoich żywiołach, dzięki którym zasięg naszych ataków był większy, i to głównie nimi atakowaliśmy kościotrupy z wrogiej armii. Nawet Kai się postarał i udało mu się opanować ogień, którym celował w podchodzących wrogów.
Gdy już liczebność wojska wysłanego przez Lorda G. była niska wyciągnęliśmy bronie i walczyliśmy za ich pomocą, czasem jednak moc żywiołów także była nam potrzebna. Za pomocą katany odpychałam ataki broni nieprzyjaciół i zadawałam im rany, które w przypadku kościotrupów skutkowały odcięciem jakiejś kości lub po prostu ich pokonaniem.
Walka trwała dość długo przez dużą liczbę wrogów. Nagle Cole uderzając kosą o ziemię wywołał porządne trzęsienie ziemi, widząc okazję skupiłam się na mojej mocy i z pęknięć, które powstały na glebie dzięki mistrzowi ziemi, zaczęła tryskać woda zalewając naszych przeciwników i tworząca błoto tak jak podczas jednego z treningów w klasztorze.
Byłam zmęczona tą walką. Rozejrzałam się wkoło. Wszyscy przeciwnicy zostali pokonani a moi przyjaciele cieszyli się ze zwycięstwa. Nigdzie nie widziałam jednak Wu. Po chwili zauważyłam leżącego na ziemi wujka. Od razu podbiegłam do niego. Uklęknęłam obok niego widząc, że nie wstaje i się nie porusza. Był ranny.
- Wu, Wu, słyszysz mnie? Powiedz coś. – Krzyknęłam, wujek jednak nie reagował. Prawdopodobnie stracił przytomność.
- Sensei? – Usłyszałam głos Zane'a i zobaczyłam, że chłopcy podeszli do nas zmartwieni.
- Wu... – Przyłożyłam do niego głowę tak by móc wychwycić jego oddech słuchem lub zauważyć podnoszącą się klatkę piersiową. Jednak nic nie wykryłam. Szczerze to obawiałam się najgorszego przez co oczy lekko zaszły mi łzami. Chciałam zachować zimną krew, ale nie byłam w stanie.
- Anja, spokojnie będzie dobrze. Sensei pewnie tylko zemdlał po walce. – Powiedział Jay próbując mnie pocieszyć.
- A co jeśli nie? – Szepnęłam i wtuliłam się mocno w wujka. Niekontrolowanie kilka łez wypłynęło na kimono senseia.
Nie było żadnej reakcji z jego strony. Nic nie odpowiedział, nie poruszył się, nie oddychał. Po takiej walce mogłam się spodziewać, że ktoś zostanie mocniej ranny, ale nie byłam świadoma, aż do tego czasu, że ktoś może nas podczas walki opuścić. Bałam się, że to już koniec. Łzy płynęły coraz szybciej a ja się lekko zaczęłam trząść z emocji. To nie mogło się tak skończyć. Nadal w to nie wierzyłam, nie chciałam wierzyć. Powinnam przystąpić do tak zwanej pierwszej pomocy, ale w tamtej chwili w ogóle nie myślałam trzeźwo.
Cole uklęknął obok mnie i dotknął mojego ramienia.
- An. – Usłyszałam w jego głosie troskę. Martwił się o senseia i pewnie też o mnie.
Pociągnęłam nosem. Mistrz ziemi złapał mnie i odciągnął ostrożnie od wujka. Nie miałam siły się kłócić ani wyrywać. Wtuliłam się w niego mając nadal w głowie te okropne myśli.
Kai wraz z Jay'em uklęknął koło senseia. Zane podszedł do mnie i Cole'a.
- Anja. – Szepnął mój przyjaciel podchodząc.
Pokiwałam przecząco głową. Nie chciałam z nikim rozmawiać, nie byłam w stanie wydobyć z siebie ani słowa. Przestałam się już co prawda tak trząść, ale nadal byłam pełna emocji. Mistrz ziemi delikatnie głaskał mnie jedną ręką po plecach a drugą trzymał na moim karku. Uspokoiłam się trochę.
Popatrzyłam w stronę chłopców. Wtedy spostrzegłam, że Wu się poruszył. W jednej chwili ścisnęło mnie w piersi ze szczęścia. Widziałam, że Kai pomógł mu usiąść. Odkleiłam się od Cole'a i podbiegłam do wujka. Rzucając się praktycznie na ziemię przytuliłam go mocno mimo, że dopiero co odzyskał przytomność i pewnie jeszcze nie wiedział za bardzo co się wokół niego dzieje.
CZYTASZ
Dla Ciebie Ninja
PertualanganZastanawiacie się dlaczego moja historia jest tak wyjątkowa, że wam ją opowiadam? Co prawda są w niej momenty akcji, walki oraz wiele zagmatwanych spraw, ale ona mówi głównie o miłości, przyjaźni a także o rodzinie. Czyli o tym co większość książek...