Jeszcze przed planowaną pobudką otworzyłam oczy. Wyjęłam z szuflady list, który napisałam do Julii, położyłam go na szafce nocnej by nie zapomnieć. Sprawnie obmyłam twarz i wykonałam inne czynności, które robię co rano.
Dzyń-dzyń... Dzyń-dzyń...
Byłam już prawie gotowa.
Dzyń-dzyń... Dzyń-dzyń...
Wzięłam list do ręki i spojrzałam przez okno na plac treningowy. Wu już czekał. Tak więc wyszłam z pokoju i udałam się na dziedziniec do wujka.
- Witaj sensei. – Zawołałam uśmiechnięta.
- Witaj An.
- Mogę cię o coś poprosić?
- Tak, oczywiście.
- Jak będziesz przechodził koło poczty to wyślesz dla mnie list?
- Dobrze. – Sensei wziął ode mnie kopertę.
Po chwili na plac przybyli jego dwaj uczniowie.
- Dzień dobry sensei. Witaj An. – Przywitali się z nami.
Odpowiedzieliśmy im skinieniem głowy. Wu podszedł do ławki i wziął z niej trzy pudełka.
- Moi kochani. – Zaczął. – Mam dla was nowe stroje. Stroje w stylu ninja. Takie, w których będziecie walczyć i trenować.
Sensei podszedł do nas i wręczył nam pudełka. Po otwarciu zauważyliśmy, że każdy miał chustę w innym kolorze. Ja miałam błękitną, Zane białą a Cole szaro-czarną. Dodatkowo stroje posiadły kaptur. No tak jakby kaptur. Nie wiem jak to powinnam nazwać. Coś co zakrywało tylną część głowy, włosy i kawałek czoła. Uznałam, że są to kaptury.
Po obejrzeniu zawartości pudełek zabraliśmy się za rozgrzewkę a następnie poszliśmy na śniadanie.
Chłopcy pożegnali się z senseiem i udali się do pokoju by się przebrać. Ja natomiast wyszłam wraz z wujkiem na plac. Szliśmy w stronę bramy.
- Dacie sobie radę?
- Tak, musimy.
- An, a ty sobie dasz radę? Wiesz, że nie chcę cię zostawiać.
- Spokojnie Wu. – Wujek objął mnie za ramiona i pocałował w czoło.
- Pamiętaj, że w razie niebezpieczeństwa musisz walczyć u boku młodych mistrzów. A ja postaram się wrócić szybko. O ile będzie to możliwe.
- Dobrze Wu. Dam radę. – Uśmiechnęłam się do wujka a on przekroczył teren klasztoru.
Był już za bramą. Zamknęła się za nim. Patrzyłam przez chwile w niebo. Odwróciłam się i poszłam do pokoju.
Ubrałam nowy strój. Wyglądałam w nim jak prawdziwy wojownik ninja, a w zasadzie to wojowniczka. Strój składał się z czarnego kimona i tego czegoś na głowę oraz chusty i pasa. Pierwsze ruchy w nim były niepewne.
Gdy byłam na dziedzińcu wraz z chłopcami okazało się, że oni też mieli niewielki problem z poruszaniem się. Musieliśmy się przyzwyczaić do tego.
Podczas pierwszego treningu doskonaliliśmy swoje umiejętności panowania nad żywiołami. A do tego współpracowaliśmy ze sobą co także było ważnym elementem ćwiczeń.
Ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia. Trening skończyliśmy tuż przed obiadem. Na obiad Zane przygotował dla nas kaczkę po pekińsku. Trzeba przyznać była pyszna.
Po godzinnej przerwie spędzonej na czytaniu oraz siedzeniu w spokoju udałam się na plac i rozpoczęłam kolejny trening wedle zaleceń senseia. Współpraca, walka i żywioły to były ostatnio nasze priorytety.
CZYTASZ
Dla Ciebie Ninja
AdventureZastanawiacie się dlaczego moja historia jest tak wyjątkowa, że wam ją opowiadam? Co prawda są w niej momenty akcji, walki oraz wiele zagmatwanych spraw, ale ona mówi głównie o miłości, przyjaźni a także o rodzinie. Czyli o tym co większość książek...