Ez wynurzył się zza regału i ruszył w moim kierunku, dzierżąc pod pachą duży tablet oznaczony kolorem zielonym. Zajął miejsce naprzeciwko mnie i uruchomił narzędzie, wpisując w nie wyszukiwaną frazę. Uparł się, że streści mi o czym rozmawiali na historii. Ominęłam dzisiaj tę lekcję, a także język, na rzecz spotkania z moim indywidualnym opiekunem. Strata czasu, nic tylko zadawał mi te same pytania, które wpędziły mnie w ten cały bałagan.
— Mam! — pisnął podekscytowanie Ez i położył tablet na stole, obracając ekran w moją stronę. — Patrz. — rozkazał, wskazując palcem na trzy, widniejące na wyświetlaczu, zdjęcia.
Spojrzałam ospale na ilustracje, które przedstawiały twarze, które po kilku sekundach, rozpoznałam jako ludzkie. Ale były takie... prymitywne. Podniosłam wzrok na mojego przyjaciela. Ez ożywił się widząc moje pytające spojrzenie. Jak zwykle, potraktował je jako przyzwolenie do rozpoczęcia wykładu.
— To są trzy wymarłe rasy ludzkie. Widzisz, ten tu - na górze - to przedstawiciel rasy żółtej. — zerknęłam na pierwszą rycinę, na której widniał mężczyzna o płaskiej twarzy, wystających kościach policzkowych i ciemnych oczach. Obraz zmieniał się co kilka sekund, a z nim kolor skóry mężczyzny, który z jasnożółtawego stawał się coraz ciemniejszy, żeby w końcu przybrać odcień ciemnooliwkowy. — A po środku, masz pokazaną rasę czarną. — ciągnął podekscytowany chłopak, zwracając moją uwagę na kobietę o burzy kręconych włosów i najciemniejszym kolorze skóry, jaki kiedykolwiek widziałam. Miała duże, praktycznie czarne oczy i szeroki nos. — A dalej, na dole strony jest rasa biała.
Jako jedyna, rasa biała - rzeczywiście była nazwana z sensem. Blady odcień skóry, widniejącej na fotografice kobiety, wyraźnie kontrastował z poprzednikami, których jednak nie można było nazwać ani "żółtą" ani "czarną". Na myśl przychodziły mi określenia "śniada" i " brązowa". Kobieta miał długie, jasne włosy i długi, wystający nos. Jej oczy przeskakiwały z koloru na kolor, jednak wszystkie były jasne.
— Oczywiście, — ciągnął dalej Ez zupełnie nie zwracając uwagi na moją zdezorientowaną minę. — to jest super uproszczona klasyfikacja. Ale rozumiesz — wzruszył ramionami.
Pokiwałam głową, na rozmowę mieliśmy zwykle około czterech godzin czasu wolnego, ale dzisiaj ten czas został bestialsko skrócony do tylko jednej godziny. Zajęcia indywidualne to nie tylko pożeracz energii i nerwów, ale także czasu. Byłam już zupełnie zmęczona, a czekała mnie jeszcze obowiązkowa lektura pieśni opiewających chłopaka Melanie, więc o ile temat, o którym rozprawiał Ez, wydawał się naprawdę interesujący, wyłączyłam się na płynące w moją stronę słowa. Raz na jakiś czas kiwałam głową i wydawałam z siebie mruknięcia zdziwienia czy też zrozumienia - w zależności od tego jak bardzo Ez marszczył brwi.
— Te trzy rasy mieszały się ze sobą, tak powstaliśmy my, czyli monorasa. Mamy też monokulturę, ale to trochę co innego... — podrapał się zamyślony za uchem, ale zaraz przywołał swoje niesforne myśli z powrotem. — To tak: najpierw zatarły się granice między rasą czarną a białą, potem ta nowopowstała zlała się z żółtą, czyli w sumie od nich mamy najwięcej.
Spojrzałam ponownie na zdjęcia, rzeczywiście gdybym miała porównać się do tej trójki, najbliżej mi do pierwszego gościa. Mam oliwkową skórę, brązowe oczy, okrągłą twarz i chociaż moje oczy nie są skośne, a nos wąski to nie da się ukryć podobieństw między nami. Zerknęłam na mojego przyjaciela, który nie dając mi ani chwili wytchnienia, paplał dalej. Oczy Eza jak najbardziej pasowały do wzorca rasy z tym wyjątkiem, że były zielone. Dopiero po kilku sekundach dotarło do mnie, że on nadal coś mówił.
— ... dlatego, niektórzy mają cechy typowe dla swoich przodków, a inni, w sensie większość, mają cechy mieszane. Z językiem było tak samo, mniej popularne przejmowały coraz więcej z tych powszechniejszych, aż powstał jeden, którym my się teraz posługujemy.— westchnął głęboko, kładąc dłoń na tablecie. — Najlepiej w sumie, gdybyś sama to przeczytała...
Pokiwałam smutno głową. Książki wolno nam było czytać tylko w wyznaczonych miejscach i na konkretnych tabletach, chociaż nasze zawiadamiajaki były zupełnie kompatybilne z ich formatem. Nie chcieli, żebyśmy się rozpraszali i w pokojach sypialnych pozwalali nam czytać tylko zapiski naszych Oryginałów, ewentualnie oglądać nagrania z ich udziałem.
— Dobrze wiesz, że gdybym mogła, to bym czytała. — mruknęłam, wspierając głowę na dłoni. — Wszystko lepsze od tego słodzenia o miłości.
— Nie przesadzaj — Ez machnął ręką i zaraz skulił się pod moim gromiącym spojrzeniem. — To znaczy, mogłoby być gorzej...
— Niby jak? — burknęłam zirytowana. — Przeczytałam więcej metafor na temat uczuciowych rozterek tej dziewczyny, niż myślałam, że jest w stanie wymyślić. I to wcale nie były zgrabne metafory...
— W tym sensie, rzeczywiście jesteście podobne. — chłopak uśmiechnął się do mnie szyderczo — Tobie też brakuje elewacji.
— Elokwencji. — poprawiłam go, zgrzytając zębami. I on mi zarzuca brak polotu? — Przysięgam, gdybyś nie był jedyną osobą, z którą w ogóle rozmawiam - nie rozmawiałabym z tobą.
Ez wzruszył ramionami nonszalancko i spojrzał w górę, ku sklepieniu. Często tak robił, chociaż nie miałam pojęcia dlaczego, zawsze przecież widział to samo.
— A tak w ogóle... — odezwał się po chwili, przechodząc już myślami w kolejny temat, ale zanim zdążył rozwinąć zdanie w sali rozległ się dzwonek obwieszczający czas wymarszu i powrotu do pokoi.
Obydwoje mozolnie zwlekliśmy się z miejsc i poczłapaliśmy w stronę wyjścia, żeby ustawić się w szeregu wraz z resztą naszych roczników. Jak zwykle, starałam się zostać gdzieś z tyłu, żebyśmy mogli jeszcze pogadać przez drogę. Teoretycznie było to zabronione, ale od kilkunastu lat nikt nie zwracał nam uwagi, więc po prostu staraliśmy się nie rzucać w oczy. Co jest dość trudne, kiedy ma się różowe i pomarańczowe włosy...
CZYTASZ
Urodziłam się na farmie dzieci
Science FictionRok 1093 po wydarzeniu tak ważnym, że zaczęto po nim liczyć lata. Ludzie już dawno skolonizowali Księżyc i Marsa, trwa proces oczyszczania Ziemi i zasiedlania Wenus. Zakazano budowy maszyn samoświadomych. Przewidywana długość życia wydłużyła się trz...