Harry rzucił wazonem w ścianę i po raz kolejny wybrał numer do Louisa. Martwił się, ponieważ jego narzeczony nie odbierał, a przecież nigdy się tak nie działo. Ubrał kurtkę i wybiegł z biura, wcześniej mówiąc sekretarce, aby sprzątaczka zrobiła porządek.
∆
Louis krzyknął, kiedy został złapany za włosy i mocno pociągnięty w górę. Jego plecy uderzyły w ścianę, a ręka zacisnęła się na szyi.
- Pożałujesz tego, smarkaczu. - oprawca warknął do jego ucha. Popchnął go z powrotem na kolana i przystawił krocze do jego twarzy. - Ssij go i, kurwa, nie gryź! - Louis zacisnął usta i położył ręce na udach mężczyzny, próbując go odepchnąć. Zapłakał głośno, kiedy mocno wbił palce w jego policzki, a penis wdarł się do jego ust.
∆
Harry wbiegł do domu i zdziwił się, że drzwi były otwarte.
- Louis? Louis! - ponownie wybrał do niego numer i pobiegł do sypialni, z której usłyszał dzwonek. - Lou- Ja pierdolę. - szepnął po zobaczeniu kilku kropel krwi na dywanie i pościeli. Telefon leżał pod szafą, a sam pokój wyglądał, jakby przeszło przez niego tornado. - Zayn, przyjeżdżaj. - powiedział tylko i się rozłączył.
∆
Szatyn szarpnął rękami przypiętymi do sufitu i krzyknął, gdy łańcuch zaczął się chować a on został podciągnięty w górę. Wierzgnął nogami, patrząc z nienawiścią na mężczyznę w rogu pokoju.
- To boli! Przestań natychmiast! - pisnął.
Łańcuch gwałtownie się wysunął przez co Louis uderzył głową w podłogę, a z jego skroni poleciała krew.
- Wstawaj, dziwko. - został złapany za ramię i podniesiony. Jego plecy ponownie tego dnia zderzyły się ze ścianą i po chwili poczuł usta mężczyzny na swoich, lecz nie zrobił nic, aby go powstrzymać, wciąż będąc zamroczonym przez upadek.
∆
- Jak to został porwany, Harry? Co ty pieprzysz? - Zayn złapał się za włosy i mocno pociągnął.
- W sypialni jest krew, wygląda tam, jakby przeszło cholerne tornado! Muszę go znaleźć, a ty mi w tym pomożesz!
- Harr-
- Zamknij się. Za miesiąc mamy ślub i choćbym miał stanąć na rzęsach, to znajdę go i zabiję osobę, która robi mu krzywdę. - po tym trzasnął drzwiami i wyszedł z domu, zostawiając Zayna samego, który poszedł do sypialni pary.
∆
Louis wrzasnął i szarpnął rękami oraz nogami, gdy do jego pleców zostało przyłożone gorące żelazko, a jego skóra zaczynała się topić. Czuł rozgrywający ból i był on tak mocny, że przed jego oczami chwilowo pojawiły się mroczki. Kolejny gorący przedmiot wylądował na jego prawym pośladku i Louis był pewny, że długo nie wytrzyma. Kolejny ból poczuł, kiedy mężczyzna gwałtownie wszedł w niego całą swoją długością. Chwilę po tym zemdlał.
∆
- Harry! Czy Louis miał wrogów? Może ty miałeś? Skup się do cholery! - Zayn walnął ręką w stół.
- Nie wiem! Nic nie mówił! Czasami się zdarzyło, kiedy opowiadał co się wydarzyło na uczelni, ale to nigdy nie było nic złego! Ja też raczej nie mam wrogów. Kurwa, nie zadawaj mi takich pytań, Malik!
- To jest ważne, mielibyśmy wtedy potencjalnych porywaczy. - mruknął i otworzył laptopa. - Może to jest porwanie dla okupu? W końcu zarabiasz całkiem sporo.
- Nie wiem, nic, kurwa, nie wiem. Chcę po prostu mojego Lou całego i bezpiecznego z powrotem.
∆
Obudził się przez uczucie lodowatej wody na ciele. Zagryzł wargę, czując promieniujący ból praktycznie wszędzie. Wypluł ślinę czując w ustach włosy i spojrzał w bok, gdzie ujrzał... włosy? Dotknął swojej głowy i z przerażeniem poczuł brak owłosienia. Był ogolony na łyso. Pisnął, a w jego oczach pojawiły się łzy. Chciał wstać, lecz spostrzegł, że jego nogi są przywiązane do ramy łóżka. Wybuchnął spazmatycznym płaczem i leżał z głową w poduszce przez około pół godziny i wtedy drzwi się otworzyły. Poczuł rękę na plecach i krzyknął, gdy rana zaczęła go piec.
- Oh, najmocniej przepraszam, miałem rękę od soli. - uśmiechnął się sztucznie i odwiązał jedną nogę Tomlinsona. - Jedz. - podstawił mu pod nos talerz z kanapkami.
- Nie jestem głodny. - pociągnął nosem.
- Jedz to, gówniarzu.
- Nic od ciebie nie chcę. Po prostu mnie wypuść! Nie chcę tu być, po co jestem ci potrzebny?! - głośny plask rozszedł się po pomieszczeniu. - Spierdalaj. - zaszlochał i kopnął mężczyznę e udo, głowę chowając pod poduszką. - Chcesz pieniędzy? Jestem pewny, że Harry ci zapłaci! Wypuść mnie stąd! Słyszysz?! Masz mnie stąd, kurwa, wypuścić! - zrzucił tacę z jedzeniem w momecie wyjścia mężczyzny z pomieszczenia.
∆
- Nie możesz przez swoją złość rozpierdolić całego domu! Uspokój się, bo cię przywiążę do kaloryfera, Styles! - Liam krzyknął i złapał Harry'ego za ręce.
- Byłeś kiedyś w sytuacji, że nie wiedziałeś co dzieje się z twoją drugą połówką i nie wiedziałeś co masz zrobić? Nie byłeś, więc się łaskawie zamknij i pomóż mi znaleźć Louisa! Wszyscy jedyne co robicie, to uspokajanie mnie, a sami zachowywalibyście się tak samo na moim miejscu!
∆
Louisa nie było z Harry'm ponad trzy tygodnie. Trzy najdłuższe tygodnie w ich życiu. Harry po zgłoszeniu porwania na policję wciąż czekał na jakieś wieści. Poszedł również to telewizji i do radia, lecz nikt nie widział szatyna na oczy.
∆
- Coś ci pokażę. - mężczyzna o imieniu Patrick złapał Louisa za ramię i pociągnął go w stronę salonu. Posadził go na kanapie i włączył telewizor. - Widzisz to? Na każdym pieprzonym kanale jesteś ty, albo twój uroczy narzeczony. Zaczyna mnie to wkurwiać, ponieważ nic nie mogę teraz obejrzeć. Na twoje nieszczęście chyba wiem, co porobimy. - mruknął i złapał Louisa za włosy, odchylając głowę. Westchnął, zaczynając powoli całować szyję Louisa pokrytą dużą ilością malinek. - Zastanawiałem się, jakie nagranie wysłać twojemu narzeczonemu. To gdzie przypalam cię żelazkiem, rażę prądem, biję batem? - zderzył ich biodra. - Oh, albo to, jak błagasz mnie o wolność? - zaśmiał się. - Jak myślisz? Ile za ciebie da? Milion funtów, dwa?
- Naprawdę nie wiem. - zapłakał. - Da ile będziesz chciał, przysięgam. Chcę już do niego wrócić, proszę. - pisnął, gdy palarizator zetknął się z jego udem. - Kurwa. - położył się i odwrócił głowę w stronę oparcia kanapy.
- Znowu musimy ogolić twoje włosy. Szybko rosną. - zaśmiał się.
- Nie, zostaw moje włosy! Wyglądam okropnie, jak jestem łysy!
- O to chodzi, kochanie.
Już po chwili Louis znowu był całkowicie łysy.
- Do sypialni. - rozkazał.
Szatyn z opuszczoną głową pobiegł do sypialni i stanął przy oknie.
∆
- Macie jakiś trop? - Harry pochylił się nad komputerem Zayna i Liama. W tym momencie na ekranie pojawiło się jakieś nagranie. Nie wiedzieli skąd się wzięło, po prostu się pokazało. Po chwili usłyszeli przerobiony głos: