WYBACZCIE, ŻE TAK PÓŹNO.
Louis
- Kurwa, kurwa, kurwa. - szatyn mówił w kółko, po wyjściu z sali od matematyki. Dostał kolejną jedynkę i jeśli dalej tak pójdzie, to po raz drugi nie zda klasy. Popatrzył na wibrujący telefon, na którym wyświetlało się połączenie od jego mamy. - Ja pierdolę... - wymamrotał i odebrał. - Hej, mamo. Dlaczego dzwonisz? - zapytał zdenerwowany.
- Jeszcze się pytasz dlaczego? - czyli już dostali wiadomość o ocenie z matematyki na dzienniku elektronicznym, pomyślał sobie i zagryzł wargę. - Dostałeś kolejną jedynkę, synu i z ojcem właśnie szukamy ci korepetytora. Nie możesz po raz kolejny nie zdać. - powiedziała surowym głosem i Louis wiedział, że się o niego martwi.
- Mamo, proszę. Żaden korepetytor, ja naprawdę sobie jakoś poradzę. Poproszę tego kujona z klasy, Liama czy jak mu tam.
- Nie dasz rady zrozumieć wszystkich tematów sam, kochanie. A poza tym wiesz, jakie macie zasady w internacie. Jeśli będziesz miał jakieś zagrożenie na semestr, to nie będziesz mógł przyjechać na święta do Doncaster, a bardzo chcemy cię w końcu zobaczyć. Tak długo cię nie było.
- Dobrze, mamo. Tylko niech to nie będzie jakiś stary zboczeniec. - zaśmiał się i w tym samym momencie na kogoś wpadł. Spojrzał w górę i zobaczył swojego przyjaciela.
Zayn objął szyję niższego swoim ramieniem, kiedy ten wciąż rozmawiał. Razem skierowali się do internatu, w którym mieli razem pokój.
- Mama szuka mi korepetytora. - powiedział po kilku minutach szatyn.
- Nieźle, przyjacielu. Dalej z matmy ci nie idzie? - potarł jego ramię kciukiem i mocniej go objął, kiedy niższy zadrżał.
- Ta, masakra. - zmarkotniał.
- Może korepetycje ci pomogą i coś zrozumiesz.
- Mam nadzieję.
🎄☃️🎄
Kilka minut temu dostał od mamy smsa, że niedługo powinien do niego dzwonić korepetytor, którego znalazła. Teraz leżał na łóżku i wyczekiwał na telefon.
Dziesięć minut później odebrał połączenie od nieznanego numeru.
- Słucham?
- Dzień dobry. Jestem Harry Styles i rozmawiałem z twoją mamą o korepetycjach dla ciebie. Mam pytanie, czy masz teraz czas aby rozpocząć pierwszą lekcję?
- Uh, tak, może pan teraz przyjechać. Wyślę panu adres smsem.
- Okej, czekam w takim razie. Do zobaczenia.
Połączenie się zakończyło i Louis szybko zapisał numer korepetytora i wysłał mu adres. Rzucił w Zayna poduszką, zrywając się na równe nogi.
- Kurwa, sprzątamy tu, Zayn. Zaraz mam pierwsze korepetycje.
- Booże. - jęknął i podniósł się z łóżka.
🎄☃️🎄
Nastolatkowie uwinęli się ze sprzątaniem minutę przed przyjściem Stylesa. Louis otworzył drzwi i aż go wmurowało, kiedy spojrzał na mężczyznę. Najpiękniejsza istota na ziemi.
- Louis, tak? - uśmiechnął się. - Wpuścisz mnie? - zaśmiał się, patrząc na nastolatka.
- Oh, tak, oczywiście. Zapraszam. - otworzył drzwi szerzej. - Jest tutaj mój przyjaciel. Nie miał się gdzie podziać, ale nie będzie nam przeszkadzać. - powiedział i dostawił krzesło Zayna do swojego biurka.
- Jestem Zayn i będę siedział cichutko. - zaśmiał się.
- Dziękuję. - Harry uśmiechnął się uprzejmie i usiadł na jednym z krzeseł. - Okej, pokaż mi książkę i zeszyt z matematyki. Zobaczę co przerabialiście i zacznę ci wszystko dokładnie tłumaczyć, więc powinieneś wszystko zrozumieć, w porządku? - spojrzał na młodszego, który się w niego przez cały czas wpatrywał.
Tomlinson zarumienił się i szybko wyciągnął potrzebne przedmioty. Położył je przed Harrym i splótł ręce na kolanach.
- Zaczniemy od równań. Masz jakiś brudnopis?
🎄☃️🎄
Po kilku lekcjach z Harrym Louis coś już potrafił zrobić samodzielnie, ale nie na tyle, aby wyjść z zagrożenia. Przez to wiedział, że nie pojedzie na święta do domu, ale wiedział też, że to jego wina, bo czasami zamiast słuchać co Harry mu tłumaczy po prostu się mu przyglądał. Zaprzyjaźnił się z nim również, dzięki czemu czasami łatwiej było im się dogadać i nie było między nimi napiętej atmosfery.
Louis wszedł do pokoju w internecie i trzasnął drzwiami, po czym rzucił się na łóżko.
- A tobie co? - usłyszał głos przyjaciela.
- Nic. Wszystko jest zajebiście. - wymamrotał w poduszkę. - Nie jadę do domu na święta, suka nie pozwoliła mi już nic poprawić. - przetarł oczy.
- Hej, tylko mi tutaj nie płacz. - Malik szybko zgarnął go w swoje ramiona. - No młody, coś ty?
- Po prostu strasznie za nimi tęsknię. Tak dawno ich nie widziałem i znowu wszystko zjebałem.
- Przestań, starałeś się poprawić to zagrożenie i to się liczy, dobrze? Jak chcesz, to z tobą zostanę i nie będę dzisiaj wyjeżdżał.
- Coś ty, jedź. Poradzę sobie. Jesteś najlepszym przyjacielem, Zayn.
🎄☃️🎄
- Hej, Lou. Wracasz do domu na święta?
- Nie, Hazz. Nie poprawiłem zagrożenia, nie pozwoliła mi już nic poprawić, więc zostaję do końca roku w internacie. - westchnął.
- Zaraz u ciebie będę, Lou.
I po tym się rozłączył. Dzisiaj były święta i siedemnaste urodziny Louisa o czym Harry nie wiedział.
🎄☃️🎄
- Puk, puk. - Harry wyszeptał i wszedł do pokoju szatyna. Zobaczył go śpiącego, więc położył prezent dla młodszego na biurku i po ściągnięciu butów położył się obok niego. Przytulił go do siebie i pocałował w czoło. - Wesołych świąt, kochany.
🎄☃️🎄
Mam nadzieję, że się podoba xx