17 lat temu
Wracał wtedy z imprezy urodzinowej swojego przyjaciela - Zayna. Była około druga w nocy a on niestety nie mógł zostać u mulata na noc, ponieważ obiecał rodzicom, że od razu po imprezie wróci do domu. I tak właściwie, to była to najgorsza decyzja jaką mógł kiedykolwiek podjąć.
Teraźniejszość
Louis wiedział, że musi w końcu powiedzieć prawdę swojemu synowi. Brendan na to zasługiwał, nie może być okłamywany. A teraz, kiedy jest już prawie dorosły, wszystkiego się dowie. Nastolatek ma siedemnaście lat, tyle samo, ile miał Louis, gdy zdarzyła się ta okropna rzecz.
Obudził się zlany potem, ponieważ znowu go widział. Minęło tak dużo czasu, a ten koszmar wciąż do niego wraca. Rozluźnił się, kiedy poczuł rękę oplatającą go w pasie. Był przy nim jego mąż, więc może się czuć bezpiecznie.
17 lat temu
Przechodząc obok ciemnej uliczki poczuł rękę na swoich ustach, będąc ciągniętym w jej głąb. Był przerażony, chciał krzyczeć ale nie mógł, więc próbował się wyrwać. To jednak również nie przynosiło żadnych skutków.
- Przestań się szarpać, do kurwy nędzy! - usłyszał obok swojego ucha i został przodem przyparty do ściany. Następnie poczuł zimno na nogach i pośladkach i wydał z siebie przeraźliwy krzyk czując ból w dolnych partiach ciała. Właśnie ktoś odbierał mu jego niewinność i nikt nie był w stanie mu pomoc, w końcu był środek nocy.
*
Po wejściu do domu nie dał rady dłużej utrzymać się na nogach, po prostu osunął się po ścianie. Nawet nie płakał, nie miał już czym. Czuł się okropnie, nienawidził w tym momencie siebie, że nie potrafił się obronić. Był taki słaby.
- Już wróciłeś? - usłyszał głos swojego ojca. - Dmuchaj, chcę mieć pewność, że nie piłeś. - rozkazał, podając mu alkomat.
- Nie piłem, przysięgam. Nie karz mi dmuchać, nie dam rady. - szepnął łamliwym głosem. - Proszę.
- Louis? Coś ci się stało? - starszy Tomlinson kucnął przy synu.
- C-chcę być sam, błagam. Możesz mnie zanieść do pokoju? - pociągnął nosem.
Po tych słowach minutę później znalazł się w bezpiecznym miejscu. W swoim łóżku. Wiedział, że musi się zmobilizować i pójść się umyć, inaczej nie zaśnie czując ręce tego mężczyzny na sobie.
*
Pół godziny później leżał już pod kołdrą i próbował zasnąć. Każda próba była nieudana, ponieważ po zamknięciu oczu wszystko do niego wracało. Nie mógł w to uwierzyć, dlaczego trafiło akurat na niego? Co on teraz powie swojemu chłopakowi? Przecież go zostawi, a wtedy nie będzie miał dla kogo żyć. Wydał z siebie żałosny dźwięk, zagryzając wargę. Wybuchnął histerycznym płaczem, zrzucając lampkę ze stolika nocnego na ziemię. Pewnie obudził cały dom, ale teraz go to nie interesowało. Usłyszał otwieranie drzwi i chwilę później był w ramionach swojej mamy.
- Cii, kochanie. Co się dzieje?
- J-ja nie dam rady, mamo. - wziął drżący oddech i mocniej się przytulił.
- Lou, czy ktoś cię skrzywdził? - popatrzyła na jego twarz, jednak nie potrzebowała odpowiedzi, ponieważ widząc co raz więcej zbierających się łez w jego oczach już wiedziała. - O Boże. Moje dziecko. - wyszeptała, całując syna w czoło. Nie ochroniła go wystarczająco. - Chcesz, żebym zadzwoniła po Harry'ego?
- Nie, proszę! - pokręcił gwałtownie głową. - On mnie zostawi, mamo.
Jay jednak nic sobie nie zrobiła z jego słów. Wiedziała, że Harry'ego obecność pomoże Louisowi. W jakimś stopniu się uspokoi.
- Zaraz wrócę. - wyszła z pokoju i zadzwoniła po o rok starszego chlopaka jej syna. Nie mówiła co się stało, powiedziała jedynie, że to nagła sytuacja. Wiedziała, że go obudziła, ale nie słyszała w jego głosie pretensji.
*
Po dziesięciu minutach Harry wszedł do domu Tomlinsonów i od razu skierował się do pokoju chłopaka. Jego serce pękło słysząc histeryczny płacz. Wziął go w swoje ramiona i bardzo mocno przytulił.
- Z-zostaw mnie! Nie dotykaj mnie! - zaczął krzyczeć, uderzając Harry'ego pięściami w tors. - N-nie rób mi krzywdy, p-proszę...
- Słoneczko, to ja, Harry. Nic ci nie zrobię. Jesteś bezpieczny.
Jakoś udało mu się uspać młodszego, ale nie było to łatwe zadanie. Cały czas zrywał się, zaczynając krzyczeć.
*
Powiedzenie prawdy rodzicom zajęło mu miesiąc. W tym czasie czuł również częste nudności i domyślał się, czym to jest spowodowane chociaż nie chciał, by okazało się prawdą.
*
Prośby nie zostały wysłuchane, i Louis spodziewał się synka. Nie wiedział jak to jest możliwe. Był chłopakiem do cholery.
Chciał usunąć dziecko, ponieważ nie chciał w nim widzieć jedynie okrutnej przeszłości, brutalnego gwałtu. Jednakże bliscy przetłumaczyli mu, że dziecko nie jest niczemu winne. Dlatego zdecydował się nie usuwać go.
Teraźniejszość
- Boję się mu to powiedzieć, Hazz. Co jeśli nas znienawidzi?
- Sam wiesz, że tak nie będzie, kochanie. Zasługuje na prawdę. - złożył pocałunek na jego nosie i potarł jego plecy, kiedy drzwi wejściowe się otworzyły i ich syn wszedł do domu.
- Brendan, możesz na chwilkę do nas przyjść? - szatyn zawołał niepewnie.
- Jasne, już idę!
Brunet wszedł do salonu, siadając na przeciwko rodziców.
- Ja... musimy ci coś powiedzieć, Ale proszę nie znienawidź nas. - powiedział rozpaczliwie. - W szczególności mnie.
- Tato, zaczynam się martwić. - zmarszczył brwi.
- Przepraszam. - wytarł pojedynczą łzę. - Będąc w twoim wieku wracałem z imprezy urodzinowej wujka Zayna. Było późno w nocy, około drugiej. Ja... mieszkałem w dość niebezpiecznej dzielnicy i kiedy wracałem do domu ktoś wciągnął mnie w ciemną uliczkę i-i tam... - ścisnął mocno rękę męża. - Zostałem zgwałcony. I jak się później okazało, byłem w ciąży. Ty jesteś tym dzieckiem, tak bardzo cię przepraszam synku. - spojrzał w jego oczy, widząc duży smutek.
- T-to znaczy, że moim ojcem j-jest jakiś z-zboczeniec?
- Nie, on się nie liczy, Brendan. To Harry cię wychował, był z tobą. Tamten człowiek jest okropną osobą i nigdy nie myśl, że jest twoim rodzicem, w porządku? - pogłaskał go po policzku. - Chciałem, żebyś o tym wiedział, ponieważ zasługujesz na prawdę.
- Tak strasznie mi przykro, tato. - wtulił się w niego mocno. - Nie zasłużyłeś na takie cierpienie. I jeszcze ja ci o tym przypominam.
- Nie, nie łączę cię z tym wydarzeniem. Ty jesteś cudownym człowiekiem, a tamten... nie ma nawet porównania synku. Patrząc na ciebie nie widzę tego okropnego czasu, wiedzę naszego syna.
- Tak bardzo was kocham. - szepnął nastolatek, następnie przytulając swojego drugiego ojca.
***
Okeeeeej, dawno mnie tu nie było, jestem strasznie zabiegana, mam mało czasu i praktyki. W końcu to już trzecia klasa i niedługo egzaminy czeladnicze wiec... równa się to z brakiem weny za co was przepraszam, ale dałam radę po wielu próbach naskrobać takie coś...
Mam nadzieję, że wam się spodoba ❣️
GoldenGirl_77 Dałam radę napisać, mordo 💙Kocham was, pati x