Rozdział 11

306 44 57
                                    

Kolejny rozdział dla was. ;D Ciekawa jestem jaka będzie wasza reakcja na niego. :D Mam nadzieję, że pozytywna. Czekam na komentarze i dziękuję za waszą uwagę. :3

*Hakyeon*

Jak się zdenerwowałem kiedy Jaehwan przyszedł do hotelu z pijaną Yeori. Oni byli jacyś nierozważni? Co jakby ktoś go rozpoznał? A ludzie z hotelu lepiej, żeby też nie widzieli jej w tym stanie. Przecież jej ojciec mógł nas wywalić stąd, a nawet narobić nam problemów. Te dzieci nie rozumiały powagi sytuacji. I kto oczywiście postanowił ich ogarnąć? Ja! Musiałem odprowadzić Jaehwana do jego pokoju i ułożyć do łózka. Coś majaczył do mnie, lecz mnie to nie interesowało. Stwierdziłem, że rano zrobię mu niezłe kazanie.

Następnie poszedłem po Yeori. Zostawiłem ją w pokoju z śpiącym już Leo. Bałem się trochę, że mu nahałasuje nim tam wrócę, ale na szczęście siedziała grzecznie na podłodze patrząc na jego łóżko. Nawet nie poruszyła się, kiedy wszedłem. Podszedłem do niej i chwyciłem ją za ramię, żeby podnieść ją. Jednak okazała się nie tak lekka jak się spodziewałem. Więc jedynie udało mi się unieść jej rękę.

- Wstań. Musisz wrócić do pokoju. – Oburzyłem się.

- Nie chce mi się. Ta podłoga jest wygodna. – Powiedziała tonem małego dziecka. Tego mi tylko brakowało. Zbuntowanej i pijanej Yeori.

- Proszę cię. Odprowadzę cię do siebie. – Starałem się być łagodny, by ją przekonać, choć wewnętrznie wrzałem.

- A poczekasz aż zasnę? - Spojrzała na mnie wielkimi oczami. Chyba właśnie zrozumiałem jak działały oczy kota w butach w Shreku.

- Dobrze. – Rzekłem od niechcenia.

Tym sposobem wstała gwałtownie, a ja od razu chwyciłem ją pod ramię widząc, że zachwiała się. Nie chciałem, żeby upadła z powrotem na ziemię. Prowadziłem ją tak przez korytarze troszkę przerażony. Bo co bym zrobił, jak jej brat wyskoczyłby nagle gdzieś zza rogu? Nie znali się długo, ale na pewno miał instynkt braterskości w sobie i zabiłby mnie uznając, że to ja jestem winny jej stanu. Byłem tego prawie pewien.

Na szczęście w windzie nie zrobiło się jej niedobrze i jakoś dotarliśmy szczęśliwie pod drzwi jej pokoju. Długo szukała karty, by otworzyć pokój i niestety nie pozwoliła mi zajrzeć do swojej torebki, więc zdążyłem się znowu zdenerwować. Gdy już byliśmy w środku ulżyło mi. Zrzuciła z siebie płaszcz, buty i torebkę cisnęła gdzieś w kąt. Szorując nogami doszła z moja pomocą do łóżka. Wszystko szło do tamtej pory w dobrym kierunku, lecz los musiał ze mnie zadrwić. Nie wiem, czy zrobiła to ona specjalnie, bo pod wpływem alkoholu jej odbiło, czy może to był przypadek, ale popchnęła mnie na materac mebla tak, że wylądowałem na plecach, a ona położyła się zaraz na mnie. Miałem ochotę już po niej krzyczeć.

- Dobranoc. – Wymamrotała i postanowiła chyba sobie tak na mnie zasnąć! To było zbyt wiele. Mimo to... Nie chciałem jej zrzucać i krzyczeć po niej.

Pomyślałem, że może nic złego się nie stanie, jak tak zaśnie i potem jakoś ją sturlam z siebie. Objąłem więc ją jakoś odruchowo. Czekałem, aż usłyszę jakieś chrapanie, niestety długo takowe nie nastąpiło. Zacząłem odczuwać niezręczność. Pierwszy raz jakaś dziewczyna była tak blisko mnie, pierwszy raz kogoś tak obejmowałem, pierwszy raz byłem w łóżku z inną kobietą niż moja mama! Serce moje zaczęło mocno walić. Nie mogłem się zawstydzać! To była Yeori przecież. Ona... Właśnie... Co było z nią nie tak? Była bardzo śliczną i uroczą dziewczyną. Często się sprzeczaliśmy. Jednak takie kłótnie były zabawne na swój sposób. Chwila! Stop! O czym ja zacząłem wtedy myśleć? Przekręciłem ją na bok, żeby swobodnie wyjść. Musiałem stamtąd uciec. Nie dane jednak mi było nawet zdążyć się podnieść, bo ona chwyciła moją dłoń.

Hotel godzien sześciu gwiazd [Vixx]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz