Rozdział 32

203 30 35
                                    

Mam nadzieję, że wam się to spodoba. :D Co do niespodzianki, którą wam obiecuję... Jednake nie przewidziałam, iż najbliższe cztery tygodnie będa dla mnie ciężkie. Może mimo to pojawi się ona w trakcie nich. Kto wie? To zależy od wielu czynników. Wyczekujecie czegoś nowego u mnie. :D A ja postaram się to szybko przygotować. :D

*Hyuk*

Postanowiłem odwiedzić pokój Serim. Chciałem spędzić jeszcze z nią trochę czasu. Kilka dni do wjazdu mi zostało, a nie wiedziałem, kiedy ona wróci do siebie. Od wypadu do zoo wiele się zmieniło. Ona była przy mnie bardziej naturalna, mniej odrealniona. A ja kipiałem radością, dzięki chwilom z nią spędzonym. Taka Serim była zdecydowanie ciekawsza i nadal nie rozumiałem, czemu nie pokazywała wcześniej siebie. Była miła i urocza bardziej niż wcześniej. Co prawda miewała też poważne momenty. Mimo to, teraz dopiero ją poznawałem.

Kiedy zapukałem, otworzyła mi z zapłakanymi oczami i od razu mnie przytuliła. Zdziwiłem się i zamurowało mnie. Pospiesznie objąłem ją także swoimi ramionami. Szlochała głośno, choć próbowała to stłumić wtulając twarz w mój tors. Postanowiłem jakoś z nią wejść do pokoju, byśmy nie stali tak w progu. Odsunąłem ją na chwilkę od siebie, chwytając za ramiona, potem złapałem za rękę i wprowadziłem do środka. Po zamknięciu drzwi staliśmy tak chwilę naprzeciw sobie. Ona ocierała oczy rękawem za dużego swetra.

- Co się stało? - Zapytałem delikatnie. Pamiętałem, że nie lubiła podniesionego głosu.

- Tata dzwonił. Chce tu przyjechać, jeżeli nie wrócę do domu i obiecał, że zrobi awanturę. - Mówiła znowu lekko popłakując. Była jak małe dziecko potrzebujące opieki. Nie wiedziałem jak sobie poradzić w tej sytuacji. Dlaczego on się tak zachowywał względem niej?

- Co z nim nie tak? - Zadałem pytanie w dziwny sposób.

- Jest taki od śmierci matki. Zamienił się w alkoholika i awanturnika. Mam tego dość. - Znowu się rozpłakała. Wydawała mi się tym razem dużo delikatniejsza niż zwykle. Przytuliłem ją do siebie i zacząłem głaskać by ukoić jej nerwy. Martwiłem się o nią. Ostatnio coraz częściej przyłapywałem ją w takich sytuacjach. Chciałem się stać jej oparciem i pocieszeniem. Po prostu pragnąłem dla niej szczęścia.

***

Po ochłonięciu Serim postanowiliśmy pójść się przejść razem. Wyszliśmy przed hotel. Powietrze tego dnia miało w sobie zapach deszczu, bo całą noc lało, przez co było bardzo przyjemnie. Potem wydarzyło się coś niespodziewanego. Upadłem, bo pod nogami pojawiło mi się coś futrzanego i z paniki, że to podeptam nie potrafiłem utrzymać równowagi. Usłyszałem przerażone westchnięcie z ust Serim i chwilę później kucała koło mnie.

- Nic ci nie jest? - Zapytała przerażona.

- Czuję, że jestem cały. - Uspokoiłem ją pospiesznie. - A co to było za zwierzę? - Zaciekawiłem się podnosząc z ziemi.

Ona zaczęła się rozglądać i w pewnym momencie chwyciła się za usta ze strachem w oczach. Spojrzałem w tamtą stronę. Na ziemi leżał kotek. Był w nieciekawej sytuacji. Wyglądał na takiego co uciekł spod kół samochodu. Pewnie dlatego nawet nie zwiał po tym jak się o niego potknąłem, tylko został na miejscu. Podeszliśmy do niego i spróbowałem go dotknąć, chociaż syczał na mnie.

- Wygląda na połamanego. - Stwierdziłem szacując to po dotyku. - Wiesz, gdzie tu jest w pobliżu jakiś weterynarz?

- Widziałam jednego po drodze do zoo ostatnio. Jakoś rzuciło mi się w oczy. To niedaleko. Spokojnie tam zajdziemy. - Oznajmiła od razu.

Hotel godzien sześciu gwiazd [Vixx]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz