12

1.7K 128 15
                                        

  -Spóźniłaś się, słonko!
 
  -Co ty chcesz zrobić? I co zrobiłaś z tą pielęgniarką!- niebieskooka złapała się teatralnie za głowę, co wywołało chichot u lokaja.

  -Jak to co?- dziewczyna przybrała niewinny wyraz twarzy.-Zaraz  odbiorę ci jedyną, ważną osobę! I wtedy będziemy mogły obie zniszczyć ten ośrodek- po słowach zielonookiej, Verucę przeszło zdziwienie, a potem zaczęła śmiać się głośniej i głośniej.-Co cię tak śmieszy?!

  -Dźgaj sobie go ile chcesz, droga wolna!- otarła z twarzy łzy rozbawienia.-Ba, nawet nie możesz, bo jesteś za słaba
 
  -Nie zależy ci na nim? Nie boisz się samotności, odrzucenia przez twoją wadę? Nie boisz się poczuć tak, jak ja?!- szatynka zdenerwowała się tą reakcją. Zaczęła się szarpać w uścisku bruneta, ale na marne.-Nie pamiętasz, jesteśmy takie same, nic nam nie stanie na drodze. Dlatego muszę się go pozbyć! Przecież ludzie zdyskwalifikowali cię, a on tylko udaje troskę! Wszyscy cię okłamali, więc proszę, daj mi skrócić twoje męki

  -Dość- niebieskooka podchodziła do obłąkanej dziewczyny cały czas chichocząc.- Sebastian jeszcze nigdy mnie nie okłamał, prawda?

  -Nie śmiałbym nigdy panienki oszukać- posłał jej niewinny uśmiech. Obie ręce Gregorii przełożył na stół, a wolną dłonią z kieszeni wyciągnął słoiczek z okiem i podał go Veruce.-Chyba pora zakończyć to przedstawienie i udać się do panicza- obserwował szarpiącą się dziewczynę.

  -Panienka, panicz? Kim wy jesteście?!

  -Nie powinno cię to interesować- odparła niebieskooka, która rozplatała bandaż. W oczodół włożyła gałkę oczną. Wzdrygnęła się pod wpływem zrastających się ze sobą mięśni. Zamrugała parę razy i zwróciła się ku zszokowanej nastolatce.-Skoro zaraz umrzesz, muszę to jakoś wykorzystać- uśmiechnęła się do niej ochydnie oraz wyrwała ją z uścisku demona. Złapała ją za gardło i zaczęła lekko podduszać.-Nikomu nie powiem, że to ty ich mordowałaś

   Bez zbędnych reakcji, niebieskooka wpiła się w usta szatynki. Głośny jęk bólu przeszedł przez jej gardło, a ciało stało si bezwładne. Dziewczyna wstała oraz zwróciła się ku lokajowi. Na jej twarzy widniał grymas obrzydzenia i niesmaku.

  -Ochyda- stopą trąciła zwłoki szatynki.-Co z tym teraz zrobimy?

  -My nic, sami to posprzątają. Na nas już chyba czas, panienko- mężczyzna zrzucił z siebie fartuch oraz wstał z fotela. Dziewczyna posłała mu pytające spojrzenie i wskazała na pociętą blondynkę.-Były rodzeństwem

  -Czyli posunęła się aż tak daleko, była twarda skoro zabiła własną siostrę, żeby osiągnąć szczęście- powiedziała to z wyraźną kpiną w głosie.-Skąd wiedziałeś, że są od jednej matki, co? Spędzałeś z nią dużo czasu, dopóki ci się nie wyżaliła?- uśmiechnęła się podejrzanie oraz poruszyła brwiami w górę i w dół.

  -Rozmawialiśmy parę razy, ale nie spędzała ze mną sporo czasu. Nie musi być panienka zazdrosna

  -Nie jestem zazdrosna, tylko się nabijam!
 
  -I vice versa- teraz to on figlarnie się uśmiechnął, a dziewczyna rozzłościła się.-No, powinniśmy już dawno się stąd usunąć, proszę za mną- powiedział wyprzedzając obrażoną niebieskooką. 

  -A co z twoimi ranami?- zapytała z wyraźnym poczuciem winy w głosie.

  -Okazały się konieczne. Gdybym ich nie pokazał głównemu dyrektorowi, nie przenieśli by panienki do piwnic- odpowiedział jej zgodnie z prawdą. Kątem oka zobaczył, że dziewczyna szybko ze złości przeszła do smutku, widział dlaczego.-Proszę się nie winić, powstały z mojej woli

Hybryda || Kuroshitsuji ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz