18

1.8K 111 17
                                    

   Nadszedł dzień wyjazdu i z tego powodu, w rezydencji panował chaos.  Dwójka służących krzątała się po całym dworze, pakując bagaże na powóz, zaś niebieskooka siedziała w stajni, bawiąc się z kotem skracał czas do wyjazdu, młody hrabia popijał herbatę na tarasie. Niespecjalnie cieszył się na ten wyjazd, w przeciwieństwie do Ru. Ona wręcz żyła chwilowym opuszczeniem Londynu. Z nocy w posiadłości Trancych, pozostała jedynie ledwo widoczna blizna na poliku. Przez cały czas miała przy sobie złoty wisior, który otrzymała od lokaja. Do tej pory nie wiedziała, skąd go kojarzy, lecz miała nadzieję, że kiedyś dowie się, do kogo należał. Niechętnie odsunęła się od małego zwierzątka, kiedy usłyszała bicie dzwonka, znak, że musza już wyjechać. Chwyciła swoją torbę i jako pierwsza znalazła się w powozie, ale od razu stamtąd wyszła. Na dworze było strasznie gorąco, a z racji, że bryczka jest wykonana z ciemnego drewna i metalu, bardzo szybko nagrzała się w środku. Przed wejściem lekko zgarbiła się i poluzowała biały kołnierz od sukni, aby choć trochę ochłodzić swoje ciało przed wejściem. Wzięła głęboki wdech i wkroczyła ponownie do środka. Siedząc już na jednej z kanap w powozie, czekała na chłopca, który zamieniał jeszcze parę słów ze swoim służącym i hindusem. Rzucił kilka gróźb, energicznie machał rękoma i w końcu, lekko naburmuszony, wszedł do bryczki. Zaraz po ruszeniu, oparł się wygodnie o siedzenie i przymknął powieki, nie zwracając najmniejszej uwagi na siedzącą na przeciwko dziewczynę. Widocznie nie miał ochoty na rozmowy, niebieskooka uszanowała to. Z torby wyjęła gruby zbiór wierszy i otworzyła go na stronie, gdzie skończyła.

   Podróż ciągła się całej trójce, przez wszystkie przesiadki, jakie musieli zrobić. Najpierw do portu, później stacje kolejowe zmieniane co jakiś czas, kompletnie wykończyły chłopca, a Ru i demona po prostu to wszystko irytowało, lecz jeśli to wszystko miało miejsce z życzenia samej Jej Wysokości, nie mieli wyboru. Kiedy byli na promie, dziewczyna zauważyła, że Ciel dziwnie się zachowuje, cały czas, ostrożnie chodził z pistoletem w dłoni, nawet uważał na swój własny cień, a w momencie gdy obsługa ze statku podchodziła do niego, unosił jedną nogę w górę i mamrotał coś pod nosem. O nic nie pytając, grzecznie wszystko ignorowała oraz zajmowała się samą sobą, głównie musiała panować nad swoją ekscytacją, co marnie jej wychodziło. Pierwszy raz podróżowała w taki sposób, więc nie mogła usiedzieć na miejscu choć przez chwilę. Była dosłownie wszędzie, od pokoi klas pierwszych, po kotłownie i rufy. Sam brunet mógł jedynie słyszeć szelest jej sukni i stukot obcasów, tak szybko poruszała się. Lecz były chwile, gdy niebieskooka spokojnie usiadła w pokoju oraz błogo przyglądała się rozległemu morzu, przez wielkie, okrągłe okno. Kolejna przesiadka w Holandii, tym razem na peron, z którego mają wyjechać do kolejnego punktu i tak dalej, przez bite szesnaście godzin. Tym razem już znudzona Veruca, ciężko opadła na siedzenie w wagonie, zakładając nogę na nogę i opierając łokieć o parapet. Nic specjalnego, po prostu jechali szybciej, niż powozem, ale krajobraz pozostawał taki sam.

  -Ej, Ciel- zagadała nagle do siedzącego obok chłopca, który przysypiał, ale ona brutalnie wyrwała go z transu.-Mówiłeś coś o wilkołakach, że to znowu one. Miałeś z nimi kiedyś do czynienia?

  -Ah, tak. Kiedy byliśmy z Sebastianem w Niemczech, sprawa także tyczyła się przysłowiowych wilkołaków, ale właśnie nimi okazali się być tamtejsi wieśniacy, członkowie sekty, czy Bóg wie czego- złapał się za nasadę nosa i pokręcił głową w geście niezrozumienia.-Wszystko jedno i to samo, wilkołaki nie istnieją

  -Nie mów hop- wytknęła język do szlachcica i zaśmiała się.-Istnieją. Wychowałam się wśród takowych, wiem, bo były raczej o wiele większe niż typowe, leśne wilki. Kto wie, jak zmieniły się do tej pory- wzruszyła ramionami. Powiedziała to, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie i nic nie znaczyła. Lekkie podchodzenie niebieskookiej do tych spraw bardzo dziwiło chłopca, sam raczej stresował się danym zleceniem. Wiele widział w ciągu swojego, krótkiego życia, ale gdy dołoży do tego jeszcze przerośnięte psy, nic go już nie zdziwi.-Coś się stało? Jakoś zrobiłeś się bledszy- zapytała, krzywo na niego patrząc.

Hybryda || Kuroshitsuji ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz