16

2K 123 81
                                    

  -Markiza Francis, co Panią tutaj sprowadza?- chłopiec skłonił się przed starszą kobietą.

-Czy zbrodnią jest odwiedzanie bratanka? Elizabeth poinformowała mnie, że gościsz kuzynostwo, którego jeszcze nie znam- wzrokiem szukała owego gościa, ale nieszczęśliwie, spoczął na fryzurze kamerdynera.-A Ty znowu wyglądasz TAK. Jak możesz z tym pracować?- mówiąc to, pociągnęła Jego grzywkę w górę.

-Też mi jest niezmiernie miło widzieć Markizę- wysyczał, ignorując wcześniejszą wypowiedź.-Pozwoli Pani, że sam zajmę się moimi włosami

-Tym razem potraktuję Cię żelem, jak Boga koch-- zaprzestała swych poczynań w momencie, którym zauważyła bladą dziewczynę.Szybko puściła grzywkę lokaja i zaczęła przyglądać się jej licu.-To Ty jesteś tą kuzynką od strony Rachel, prawda?- odpowiedzi uzyskała pozytywne kiwnięcie głową.-Pozwól, że się przedstawię, jestem Markiza Francis Midford, ciotka Ciel'a oraz matka Elizabeth- lekko dygnęła przed nią, aby następnie przyjrzeć się jej twarzy.-Jesteś strasznie blada, powinnaś się chociaż umalować

-Panienka Veruca jest jeszcze schorowana, przez nieumyślną kąpiel w rzece, w nocy- ostatnie słowo specjalnie przeciągnął, co zdenerwowało niebieskooką.-Ma obolałe gardło, więc nie za bardzo może mówić. Zaprowadzę Panienkę do łóżka, proszę wybaczyć- mówiąc to, ścisnął mocniej jej bark, na znak, że muszą już iść.

-Ru, poczekaj!- blond włosa dziewczynka złapała w ostatniej chwili niebieskooką za rękaw sukni.-Może przyjdziesz później i zjesz z nami kolację? Proszę, to chyba nie będzie męczące- mocniej ścisnęła ubranie i wygięła wargi w uśmiechu.-Proszę, proszę, proszę!

-Lizzy, nie sądzę, aby miała na to siłę- Hrabia złapał swoją narzeczoną za ramię i delikatnie obrócił ją ku sobie.-Spójrz, jak wygląda. Ledwo stoi o własnych siłach, powinnaś dać jej dziś spo-

-Przyjdę-nagła odpowiedź nie zaskoczyła tylko chłopca, ale i Sebastiana. Nie spodziewał się tego po niej, zważając na to, że Veruca nie lubi czternastolatki.-Możemy już iść? Padam z nóg- słabo uśmiechnęła się do lokaja oraz pociągnęła za jego ramię.

-Miałem szczerą nadzieję, że odmówisz- zagadał, kiedy oddalili się wystarczająco od towarzystwa.-Wytrzymasz z Panienką Elizabeth w jednym pokoju?

-Postaram się. Jestem po prostu ciekawa jej matki, perfekcjonistka, prawda?- w odpowiedzi uzyskała twierdzące kiwnięcie głową i westchnięcie.-Ale wiesz- tu stanęła na przeciwko lokaja oraz palcami zaczesała jego włosy do tyłu.-Nawet Ci tak ładnie

-Dziękuję- posłał jej szczery uśmiech i podał niebieskookiej ramię.-Widzę, że zaraz padniesz. Lepiej zaprowadzę Cię do sypialni, faktycznie pobladłaś- ponownie zgarnął swoje włosy na czoło.-Muszę znaleźć coś na tego sińca, wygląda okropnie. Gorzej będzie, jeśli nie zejdzie- przyłożył dwa palce do podbródka.

-Czy mi się zdaję, czy Ty się o mnie martwisz?- wymownie spojrzała na bruneta oraz bardziej przybliżyła się do niego, ze swoim zadziornym uśmiechem.-Nie trudź swojej głowy. Powinieneś poświęcić więcej uwagi Ciel'owi, nie dziwadłu

-Poświęcam wam tyle samo uwagi, ale Ty jesteś teraz w bardzo ciężkim stanie- wierzchem dłoni przejechał po włosach Ru.-I nie jesteś dziwadłem. Raczej jesteś wyjątkowa, na swój sposób. Nie powinnaś tak o sobie mówić

-Tak, a na samym początku mówiłeś, że powinnam być martwa- wydęła poliki w geście obrazy.-Kłamca!

-Lecz gdyby nie poświęcenie Twojej matki, faktycznie byłabyś martwa. Więc proszę mnie tak nie nazywać, wszystko co mówię to najszczersza prawda- uniósł palec w górę oraz przymknął powieki. Usłyszał prychnięcie ze strony towarzyszki.

Hybryda || Kuroshitsuji ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz