17

1.7K 130 42
                                    



  -Jedziemy do Rumunii, konkretnie zatrzymamy się w Sighișoara. Sprawa tyczy się wilkołaków. Znowu- wyrecytował, lecz chwilę później odwrócił się tyłem do demonów.-Ubierz ją!

  -Tak jest, Paniczu- delikatnie pociągnął za dłoń niebieskookiej oraz razem zniknęli w korytarzu.-Przedstawienie pierwsza klasa, ale żeby tak przed trzynastolatkiem? Panicz teraz nie będzie mógł zasnąć- brunet zakrył sobie oczy dłonią i westchnął. 

  -Czy Ty mi właśnie powiedziałeś, że mam brzydkie ciało?- zabrzmiała, jakby chciała rozerwać lokaja na strzępy.

  -Nic z tych rzeczy- uniósł ręce w obronnym geście.-Po prostu był to dla mojego Pana wielki szok. Codziennością nie jest widok kobiety, paradującej w samej halce po całej rezydencji, w której są goście- ostatnie słowa specjalnie nacisnął, a Ruca zachichotała.-Cóż Cię teraz bawi?

  -Reakcja Ciel'a- prychnęła pod nosem, powstrzymując kolejną salwę śmiechu. Demon na taką reakcję wywrócił oczami.-Sebastian, on o mało nie zaczął piszczeć! Nie udawaj takiego twardziela- szturchnęła go w ramię i założyła ręce na biodra.-Weź rozluźnij się trochę, przy mnie nie jesteś na służbie

  -Jeśli tak uważasz- westchnął i teatralnie uśmiechnął się.-Jaki z Ciebie kabareciarz!- otwartą dłonią, prawie że z całej siły, uderzył niebieskooką w plecy. Ona poleciała do przodu, o mało się nie wywracając.-Na prawdę szkoda, że nie widziałem reakcji Panicza

  -Ironia Ci nie pasuje- sapnęła masując miejsce, gdzie została uderzona.

  -Tak samo, jak damie nie przystoi biegać w bieliźnie- ponownie skarcił niebieskooką. Otworzył sypialnię oraz od razu podszedł do szafy. Wrzucił do niej, znienawidzoną przez dziewczynę, jasną suknię.-Proszę Cię, abyś dzisiaj nic więcej nie zrobiła głupiego, gdyż nie będę mógł Ciebie pilnować. Muszę zarezerwować bilety na wyjazd

  -Nie będę płakać i tak miałam dziś wyjść- Uniosła podbródek i przymknęła oczy.-Wychodzę do miasta, więc lepiej przygotuj gorset

  -Tak? A z kim to wychodzisz?- zapytał jakby od niechcenia, wciąż szukając odpowiedniej kreacji.

  -Z Grellem- lokaj prawie wleciał do szafy, kiedy to usłyszał. Szybko zwrócił głowę ku dziewczynie.-No co? Znasz go przecież i wiesz, że raczej nic mi nie zrobi- wydęła poliki.

  -Bardziej obawiam się, że może Cię po drodze zgubić. Jest nieudacznikiem życiowym i jedyne, co potrafi, to rzucać beznadziejne farmazony miłosne i żałosne gadki na podryw- wyprostował się.-Do mężczyzn- rzucił na łóżko ciemnozieloną suknię z brązowymi wstawkami na łóżko, a gorsetem owinął tułów Ru.

  -Nie krytykuj go za jego orientację seksualną- naburmuszyła się i położyła dłonie na biodrach.- Może i jest osobliwy, ale umie być dobrym przyjacielem. Co innego, jeśli jesteś jego obiektem westchnień- wstrzymała powietrze, kiedy kamerdyner mocno zacisnął gorset. Widać było, że zrobił to celowo.-Więc nie mów mi, co mam robić. Wychodzę i koniec

  -A jeśli Claude Cię znajdzie i ten rudy niedojda nic nie zrobi?- prychnął tak pogardliwie, jak tylko się dało.

  -Nie znajdzie mnie- zająknęła się.-Chociaż tak myślę. Nie pisz od razu czarnych scenariuszy!- klepnęła go w głowę, w momencie gdy zakładał na nią suknię.-Jeśli już, to będę próbowała się bronić- burknęła niczym małe dziecko.

  -Wiedz, że nie znajdę zbyt wiele czasu. Musisz się trzymać blisko niego, nawet nie odpuszczać mu kroku- założył na jej szyję grubą, zielono-złotą kolię i podał rękawiczki.

Hybryda || Kuroshitsuji ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz