Powtórzymy to?

4K 319 42
                                    

Budzę się rano przez włosy na mojej twarzy, które wpadają mi do buzi i łaskoczą. Otwieram oczy i widzę Lauren leżącą na mojej klatce piersiowej, ma mały grymas na twarzy i rozwlone włosy w każdą możliwą stronę.

- Lauren. - szepczę zaspanym głosem na co dziewczyna otwiera lekko zmrużone oczy.

- Co? - jęczy.

- Zejdź ze mnie, muszę siku i wody. - mówię i dziewczyna podnosi się lekko na swoich łokciach.

Wymykam się spod jej ciała i ruszam  do toalety, załatwiam swoją potrzebę i przemywam ręce. Chcę wrócić jeszcze do łóżka, ale wiem że ona tam jest a ja muszę przemyśleć to, co poraz kolejny się wydarzyło. Wchodzę do kabiny i włączam na panelu wodę z hydromasażem. Czuję jak każdy mój mięsień się rozluźnia a przyjemne ciepło rozprowadza się po moim ciele. Wspominam pijaną Lauren z ubiegłego wieczora, jej zielone tęczówki i kpiący uśmiech. Jestem winna tego, co się stało i teraz nie mogę tłumaczyć swojego zachowania alkoholem, oddałam pocałunek, bo po prostu chciałam.

Spłukuję głowę i wychodzę owijając się przy tym ręcznikiem. Szczotkuję zęby i ubieram się w świeżą koronkową bieliznę, na to zakładam zwiewną żółtą sukienkę i pozłacane sandały. Maluję się i wychodzę z pokoju. Przeglądam swój telefon i widzę sms od Dinah.

DJ : Bądźcie o trzynastej w holu, lecimy w miasto 

Wracam się, żeby obudzić Lauren, ale drogę zatrzymuję mi uroczy lokaj, którego wczoraj widziałam aż trzy razy.

- Dzień dobry pani. - uśmiecha się i szarmancko kłania.

- Dzień dobry. - odpowiadam mu z tak samo szerokim uśmiechem.

- Jak się pani spało?

- Dobrze, dziękuję.

- Przynieść śniadanie do pokoju?

- Nie trzeba, sama... - chłopak unosi rękę i mi przerywa.

- To na prawdę żaden problem. Sałatka? - pyta a ja przytakuję mu po raz kolejny dziękując.

- Aaa, można dwa razy prosić? - dodaję.

- Oczywiście.

***

- Lauren wstań, zaraz tu przyjdzie facet ze śniadaniem. - mówię na biegu sprzątając pokój i jej rzeczy, które porozwalała.

- Mam to w dupie. - opowiada, ale i tak wstaję.

Dopiero teraz zauważam, że ma prześwitującą czarną bluzkę i widzę jej piersi w całej okazałości. Odwracam wzrok i cieszę się, że tego nie widziała.

Słysze ciche pukanie i otwieram w pośpiechu drzwi. Ten sam chłopak wjeżdża srebrnym wózkiem do pokoju i kładzie dwa talerze sałatek, napoje, serwetki i sztućce na małym stoliku w rogu pokoju. Widzę jak patrzy na nas wyczekująco, po chwili ogarniam i  schylam się do walizki po mój portfel, wyciągam z nich dwudziesto dolarowy banknot i podaję go mężczyźnie, na co się szczerzy. 

- Dziękuję Pani, życzę miłego dnia. Mam nadzieję, że dziś z większą ilością wina. - mówi i puszcza w moją stronę oczko.

- Nagadałeś się już za te dwadzieścia dolców? - Lauren warczy.

- Tak? - pyta, ale nie daje mu odpowiedzieć.

- To wypierdalaj stąd.- podnosi głos i wstaje. Przestraszony chłopak chowa pieniądze do kieszeni i wychodzi prędko z pokoju.

Lauren trzaska mu przed twarzą drzwiami i siada do stołu z jedzeniem jak gdyby nigdy nic.

- Co to było? - pytam zszokowana.

Another Wedding Camren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz