Miami

3.7K 326 26
                                    

Cały lot do domu przespałam w samolocie na ramieniu Dinah, która kazała Lauren usiąść koło Normani, bo miała do niej sprawę. Nie widziałabym w tym nic podejrzanego, ale wzrok przyjaciółki, którym obdarzyła Lauren przeraził mnie, co dało mi więcej do myślenia.

Teraz, kiedy przekraczam próg swojego domu, jestem sama, zmęczona a moja głowa aż pęka od nadmiaru moich przerażających myśli. Odkładam walizkę Lauren w rogu pokoju, bo o to prosiła.
Powrót tutaj zwiastuje najgorsze rzeczy i kiedy siadam na swojej kanapie, jestem niespokojna. To, co zrobiłam uderza we mnie z potężną siłą. Zdradziłam go z jego własną prawdziwą siostrą, przed którą mnie ostrzegał. Zrobiłam to miesiąc przed ślubem, który miał rozpocząć moją nową drogę. Miałam być szczęśliwa u boku mężczyzny, którego kocham. Na swój własny sposób kocham. Nie mogę porównać tego uczucia, z tym które obdarzam Lauren, bo to wszystko nadal jest świeże i skomplikowane.

Frustracja, która we mnie jest każe mi wyrzucić Lauren z mojego domu i powiedzieć Chrisowi całą prawdę, wygarnąć w twarz wszystko starej pudernicy i nigdy więcej nie pokazać jej się na oczy. Powinnam czekać na wybaczenie mojego narzeczonego i błagać aby mnie nie zostawił, powinnam się tego wstydzić i brzydzić, ale po prostu nie potrafię.

Jestem tchórzem a do tego kocham Lauren i to sprawia, że jej nie wyrzucę a przez to, że ona nie odwzajmnia moich uczuć jestem przybita, zła, smutna i zdezorientowana.

Mój telefon wibruje na stole i nie mam siły, ale podnoszę się i po niego sięgam.

- Kochanie otwórz! - mówi Chris a ja przełykam ślinę.

- Gdzie jesteś? - pytam gorączkowo.

On nie może tu być, miałam mieć jeszcze tydzień na przemyślenia, muszę poukładać sobie wszystko w głowie i ustalić, co mam mu powiedzieć.

- Stoję pod drzwiami. - słyszę w jego głosie ekscytacje.

Jestem przerażona. Moje serce wali młotem, kiedy otwieram a on stoi z bukietem róż i tym uśmiechem, który zawsze powodował, że moje serce sie radowało.

- Hej! - wymuszam na sobie pisk i mocno go przytulam.

Mimo wszystko, tęskniłam za nim.

Jego usta wpijają się w moje i czuję się nieco dziwnie, kiedy oddaję pocałunek. 

- Co ty tutaj robisz? - pytam.

- Mieszkam? - śmieję się i dziękuję mu za kwiaty, które mi podarował.

Chris często kupuje mi kwiaty bez okazji, dlatego  przyłapuję się na myśleniu o tym, czy Lauren mogłaby kiedykolwiek mi coś podarować.

Wchodzimy do domu a chłopak kładzie walizkę obok mojej i usadawia mnie na kanapie. Jego oczy błyszczą a uśmiech nie schodzi z twarzy.

- Więc dostałem awans i mogłem wrócić, bo konferencje na które wszyscy mieli się udać w tym tygodniu zostały odwołane. - mówi radośnie

- To wspaniale! - cieszę się razem z nim.

- A gdzie Lauren? - pyta rozglądając się po domu.

- Miała jakąś pilną sprawę na mieście. - odpowiadam spokojnie mimo, że w środku gorąco mi od tego, co może się wydarzyć kiedy przyjdzie.

Będzie pijana? Powie mu o wszystkim? A może pojechała do mamy po pieniądze i już więcej jej nie zobaczę? Kiedy o tym myślę mam ochotę się rozpłakać.

- Masz ochotę coś zjeść? - pyta.

- Pewnie. - odpowiadam z uśmiechem, mimo że burczenie w moim brzuchu to teraz jeden z najmniejszych problemów.

Another Wedding Camren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz