Budzę się rano i przecieram swoje ciężkie i zaspane oczy. Łapie się za głowę, która niesamowicie pulsuję. Mrużę oczy przez światło wpadające przez lekko rozchylone żaluzję. Myślę o tym, co robi Chris. Ręką przeczesuję łóżko w poszukiwaniu telefonu aby do niego zadzwonić. Po kilku sygnałach odbiera. Jestem szczęśliwa słysząc Jego głos. Nie ma go jeden dzień a mi już go brakuję.
- Jak Lauren się zachowuję? - pyta a ja wspominam dziewczynę z rozciętym łukiem brwiowym.
- Wyszła wczoraj na cały dzień a później spotkałam ją z Dinah w klubie i wróciłyśmy razem taksówką. - opowiadam pomijając fakt bójki i jej nieznośnych komentarzy.
- Bardzo się upiła?
- Nie wiem w sumie. - mówię beznamiętnie przypominając sobie jak Lauren bardzo pijana była, kiedy szeptała mi do ucha..
- Okej? - pyta wybijając mnie z tropu.
- Ale,co?
- Nie słuchasz mnie. Papierek od Dana odbierz i zanieś mamie.
- Okej..- sapie. Żegnam się z Chrisem i obiecuję zadzwonić do niego wieczorem.
Zwlekam się z łóżka i po drodze ubieram ciepły szlafrok. Schodzę do kuchni i wzdycham widząc bałagan na stole jadalnym. Podłoga jest mokra, wszędzie leżą okruchy i papierki.
Z oddali słyszę ciche śmiechu.
- Lauren?
- Taa! Karla chodź tu. - krzyczy z salonu.
Wchodzę niepewnie i widzę dwie kobiety siedzące blisko Lauren, zbyt blisko. Jedna leży na jej kolanach a druga trzyma rękę na szyi dziewczyny.
- Karla, podaj piwo z lodówki. - parska a kobiety w jednej chwili wybuchają gromkim śmiechem.
Unoszę brew i tak jak zawsze nic się nie odzywam. Odchodzę od nich i wracam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Ignoruję ich śmiechy i mój rosnący gniew. Nie mija chwila a Lauren stoi obok mnie.
- Co chcesz? - pytam, ale odpowiada mi tylko głupim uśmiechem.
- Nie wiem. Jestem druhną więc możemy iść zrobić te zakupy na twój ślub.
- Z tego, co widzę masz gości, których zaprosiłaś bez pytania. A z resztą i tak nie będę nigdzie z tobą chodziła.
- Mogę zadzwonić do mamy, żeby z tobą poszła...- mówi ale urywam jej piorunującym wzrokiem.
- Tylko nie mama.. - odpowiadam.
- Nalegam, chcę iść. - mówi i opiera się łokciem o kuchenny blat.
- Okej, ale bez twoich koleżanek czy coś. - zgadzam się.
Na jej twarzy pojawia się półuśmiech co mnie niezmiernie dziwi. Nakładam pomidora na bułkę a Lauren wraca do salonu. Odwracam się i chcę podglądnąć co z nimi robi, z czystej ciekawości. Obie bierze pod ramię i odprowadza do drzwi. Przechodzi z nimi przez kuchnie. Kobiety rzucają mi wrogie spojrzenie, ale olewam to i przegryzam dalej bułkę. Żegna się z nimi i umawia na wieczór po czym zamyka drzwi. Wraca do mnie i mówi, że za pół godziny będzie gotowa po czym znika na schodach a ja staram się nie patrzeć na tatuaż widniejący na jej odkrytych plecach.
***
Divine Flower to jedna z największych kwiaciarni w pobliżu. Są tam różne kwiaty z całego świata, każdy kolor i rodzaj. Podchodzę z Lauren do starszej kobiety. Zamawiam tysiąc róż i idę dobrać kilka wiązanek na stoły. Daje Lauren za zadanie podpisać papier. Widzę jej znudzoną minę od kiedy tu weszłyśmy, ale przecież nikt na siłę jej tu nie ciągnął.
CZYTASZ
Another Wedding Camren
FanficPrzygotowania do ślubu Camili Cabello i Chrisa Jauregui trwają w najlepsze. Oboje są szczęśliwi i wydawałoby się, że nic tego nie zmieni. Do czasu. W Miami pojawia się Lauren z zamiarem zostania druhną na ślubie zakochanej pary.