Biegnę przed siebie łapiąc powietrze w płuca, obraz Lauren i tej dziewczyny wplata do mojego umysłu i na prawdę wybucham żałosnym śmiechem stwierdzając, że jestem jeszcze bardziej naiwna niż głupia. Jak mogłam w ogóle pomyśleć, że Lauren całuję mnie, dotyka i mówi te miłe słowa z jakimkolwiek uczuciem? Jak mogłam myśleć, że jej się podobam? I jak do cholery jasnej mogłam się w niej zakochać? Jestem tak bardzo żałosna.
- Camila! - słyszę krzyk Lauren z odległości kilkunastu metrów.
Odwracam się i widzę jej sylwetkę zmierzającą w moją strone. Wycieram zdradzieckie łzy, które wydostały się spod moich powiek i ruszam przed siebie totalnie ją olewając.
Słyszę trucht dziewczyny i przyspieszony oddech, kiedy udaję jej się mnie złapać na brzegu ulicy a piasku. Łapię mnie za ramie i odwraca w swoją stronę, tak że stoję z nia twarzą w twarz.
- Czego chcesz?! - krzyczę niekontrolując swojego tonu.
- Po co przyszłaś? - pyta zdezorientowana i przeczesuję ręką włosy.
- Po kartę! Bo zapomniałaś mi jej oddać, ale jak widać za dobrze się bawiłaś, żeby chociaż zwrócić na to uwagę albo chociaż odebrać telefon!! - krzyczę na nią i mimo, że jej twarz nie wyraża żadnych emocji to wiem, że jest zdziwiona moim wybuchem.
- Wytłumaczysz mu się jakoś, spokojnie. - mówi i żałośnie się smieje.
- Ty na prawdę myślisz, że tu chodzi o niego?! Jesteś głupsza niż myślałam. - parskam i odwracam się ale powstrzymuje mnie łapiąc mocno ramie i szarpiąc, żebym odwróciła się w jej kierunku.
- O co ci chodzi?! - podnosi głos.
- Nie dotykaj mnie! - wyrywam się z jej mocnego uścisku. - Na prawdę sądzisz, że to na co ci pozwalam jest wzięte z niczego!
- Nie mam pojęcia o co ci chodzi, nadal.
- Dlaczego całowałaś się z tą dziewczyną? - niemal przy niej ryczę, ale powstrzymuje mnie tylko to, że teraz już wiem, że jestem dla niej niczym i nie mogę jeszcze bardziej się upokorzyć.
- Bo chciałam? - patrzę na perfidny uśmiech Lauren, którym obdarza mnie, kiedy udaje mi się spojrzeć na jej twarz.
- Jesteś potworem! - krzyczę. - Jak mogłaś robić to wszystko ze mną a teraz obściskiwać się z jakąś dziewczyną! - krzycze na nią i mimo, że wiem jak bardzo żałośnie to brzmi to nie przykładam do tego wagi.
- A ty jesteś naiwna, myśląc że na prawdę czuję coś, kiedy z tobą jestem. Żałosna Karla. Może mi jeszcze powiesz, że się zakochalaś? - prycha śmiechem.
Nie daję rady i wymierzam jej z otwartej ręki w twarz. Widzę jak kipi ze złości trzymając się za policzek.
- Tak zakochałam się w tobie Lauren! - przyznaję płacząc. - widzę w jej oczach zdziwienie i może tylko przez chwilę cień współczucia. - Ale teraz to nie robi większego znaczenia. Mam nadzieję, że już nigdy więcej Cię nie zobaczę i nie dziwię się twojej rodzinie, że nie ma ochoty na żadne kontakty z tobą. - drę się zwracając uwagę przechodni, ale mam to w nosie.
- Karla.. - jej chichot wybija mnie z tropu.
- Jeżeli na prawdę sądzisz, że to oni zerwali ze mną kontakt to się grubo mylisz. Z resztą twój móżdżek jest zbyt mały, żeby to pojąć. Ale przyznam ci, że jeżeli chcesz stracisz narzeczonego w przeciągu kilku sekund i pieniądze mamusi, na które na pewno tak liczysz. - mówi a ja dopiero teraz poznaję jej prawdziwą twarz.
- To mogę ci to załatwić. - dodaję czym dobija mnie jeszcze bardziej.
- Kocham Chrisa a on mnie i nie zrobisz nam tego! Nikt ci nie uwierzy! I nie obchodzi mnie twoja mama i jej pieniądze. - odpowiadam.
CZYTASZ
Another Wedding Camren
Fiksi PenggemarPrzygotowania do ślubu Camili Cabello i Chrisa Jauregui trwają w najlepsze. Oboje są szczęśliwi i wydawałoby się, że nic tego nie zmieni. Do czasu. W Miami pojawia się Lauren z zamiarem zostania druhną na ślubie zakochanej pary.