Za aktywność kolejny wieczorem, miłego czytania!
- O czym chcesz z nią porozmawiać? - Chris unosi się podnosząc głos.
- O ślubie. - odpowiadam zdawkowo.
Patrzę na Lauren, która buja się na nogach i opiera się o swoją czarną walizkę. Wysyła mi spojrzenie, przez które przebiega mnie dreszcz, ale wiem, że na mnie czeka i wiem również, że chcę porozmawiać.
- No to rozmawiajcie. - mówi Chris.
- Na osobności. - zerkam na niego.
Jest poirytowany i marszczy na mnie brwi, ale nic nie mówi. Po prostu opuszcza pokój.
- Lauren! - chłopak wychyla głowę przez próg. - Zaczekaj na mnie, ja też chcę porozmawiać z tobą na osobności. - mruga i znika w pokoju.
Lauren otwiera pośpiesznie drzwi i niemalże mnie przez nie wypycha.
- Co ty kurwa robisz? - jej głośny i przerażający szept dociera do mnie razem z zapachem alkoholu.
- Chcę z tobą porozmawiać. - mówię pewnie.
- O czym? - sapie.
- O nas.. o tym żebyś nie wyjeżdżała. - mówię i widzę jak unosi brwi, jest rozbawiona.
- Camila, kurwa, nie ma żadnych nas i nigdy nie było.. wyjeżdżam, bo tak chcę. - odpowiada.
Czuję jak moje serce rozpada się na kilka drobnych części. Jestem żałosna.
- Jesteś pewna? - pytam.
- Tak. Lepiej dla ciebie. - mówi i odwraca się na pięcie.
- Powiem wszystko Chrisowi jeśli opuscisz podjazd. - ostrzegam ją przez co mruży oczy.
- Idź kurwa, idź i mu powiedz jaką jesteś dziwką! - drze się. - On.. Chris, on tego nie zniesie. Nie rób mu tego, on nie zasługuje na to, co zrobiłyśmy. To był pieprzony błąd. - podnosi swój ochrypły głos, kręci mi się w głowie za długo wstrzymuje powietrze.
Moje oczy zaczynają szczypać od nadmiaru gromadzących się łez.
- Zostań. - mój głos brzmi tak żałośnie, kiedy niemalże o to błagam.
Powinnam być zła, powinnam na nią wrzeszczeć, powinnam jej powiedzieć że jest dla mnie nikim, za to co zrobiła i co mówi, ale nie mogę. Tak bardzo ją kocham.
- Proszę, ja.. - nie wiem, co powiedzieć.
- Słuchaj! - łapie mnie za ramiona.
Ma przekrwione oczy, które wydają się załzawione, ale to pewnie wina alkoholu i narkotyków.
- To było od początku ustalone, nie wzięłam za to pieniędzy, ale udało mi się, zaliczyłam Cię. Więc nie wiem, mogłabyś się jakoś odwdzięczyć za to, że siedzę cicho i nie biorę za to kasy, która uwierz mi, jest spora. - mówi nad wyraz poważnie a ja czuję jak gula w moim gardle rośnie do ogromych rozmiarów. Ciężko mi jest złapać kolejny oddech.
- Jesteś...jesteś potworem. - udaje mi się wydusić.
- Nie, Camila. Nie jestem naiwna, jestem realistką. I wiem, że jestem pojebana, ale mam to chyba w genach. - uśmiecha się.
- Żegnaj. Ja.. na prawdę nie chcę Cię skrzywdzić. Wpadnę na ślub na niecałe trzy tygodnie. - dodaję i oddala się ode mnie.
Zastygam w miejsu, kiedy Lauren wsiada do swojego samochodu. W moim umyśle pojawia się wizja rozbitego samochodu, ale najszybciej jak potrafię usuwam ją z moich myśli.
CZYTASZ
Another Wedding Camren
FanfictionPrzygotowania do ślubu Camili Cabello i Chrisa Jauregui trwają w najlepsze. Oboje są szczęśliwi i wydawałoby się, że nic tego nie zmieni. Do czasu. W Miami pojawia się Lauren z zamiarem zostania druhną na ślubie zakochanej pary.