Klikać i komentować to będzie kolejny wieczorem! Miłego czytania! Napiszcie, co sądzicie o zachowaniu Camili :P- Kto napisał? - bełkocze wchodząc za Chrisem do sypialni.
Widzę jak szybko wystukuję odpowiedź na telefonie i chowa go pod poduszke a sam wygodnie się układa i zamyka oczy.
- Chyba o coś spytałam. - odpowiadam dużo głośniej niż zamierzałam.
Znów chcę zacząć kłótnie, ale on mi to uniemożliwia.
- Jeżeli mi nie odpowiesz to stąd wyjdę i nie wrócę. - mówię pewnie, ale nadal ma gdzieś moje groźby.
- Okej, sam chciałeś. - wzruszam ramionami i przewieszam sobie na ramieniu torebkę.
Kieruję się do wyjścia, kiedy jego oczy momentalnie się otwierają.
- Gdzie pójdziesz? - pyta. Jest zły widzę to po jego napiętej żyle na czole.
- Na drinka. - odpowiadam melodyjnie.
Jestem pijana i czuję się przez to dużo odważniejsza.
- I ktoś ci przypadkowo zrobi malinke? - kpi.
- Jasne, że tak. Możesz zadzwonić po tą kochankę, bo nie bedzie mnie kilka dni. - fukam i już łapię za klamkę, ale chłopak wyskakuje z łóżka i staję na przeciwko mnie.
- Nigdzie stąd nie wyjdziesz! - mówi głośno.
- Nie zabronisz mi. - śmieję się.
Nie boję się go, niech sobie nie myśli. Przez cztery lata naszego związku nauczyłam się tego, że nawet jeśli mówi nagorsze rzeczy nigdy nie ma zamiaru ich spełniać. Potrafi być zaborczy i uparty, jest silny, ale gdzieś w odchłani mojego serca wiem, że by mnie nie skrzywdził. Przynajmniej nie fizycznie.
- Jesteś pijana i jesteś moją dziewczyną więc owszem mogę ci zabronić. - wzdycha z frustracji.
Nim się orientuję, Chris zamyka mi drzwi na klucz. Uśmiecha się perfidnie i wkłada go sobie do majtek.
- Wyciągnij a wyjdziesz. - jego uśmiech mnie złości a zarazem bawi.
Unoszę brwi.
- Ani mi się śni. - śmieję się i siadam na krześle nieopodal łóżka.
Patrzymy się na siebie przez chwilę po czym odwracam wzrok, bo moje myśli dryfują w złym kierunku. Widzę go jak wychodzi do pracy i zabawia się ze swoimi sekretarkami, ale po chwili do mojej głowy wpełzają wspomnienia, kiedy zabrał mnie na plażę i klęknął mówiąc jak mnie kocha i jak bardzo chcę spędzić ze mną reszte życia. Wszystko to, co znajduję się we mnie, nachodzi na siebie i się ze sobą kłóci. Z jednej strony Chris nigdy nie zranił mnie z premedytacją, powiedział kilka niemiłych słów podczas złości natomiast Lauren krzywdziła mnie za każdym razem i nie wiem dlaczego, ale coś podpowiada mi, że to nie mógłby być ostatni raz.
- Mam pojutrze szkolenie w innym mieście i nie będzie mnie jeden dzień. - mówię mu i spotykam jego wzrok.
Od razu odwracam się w innym kierunku, czuję się tak jakby wiedział, że go okłamuje. Wiem, że nie wie o tym, że mam zamiar spotkać się z Lauren, ale coś jest w jego wzroku, który wydaję mi się smutny. Może od początku, kiedy w naszym życiu pojawiła się jego siostra, wiedział że mnie stracił. Kocham go, to wiem, ale uczucia do dziewczyny przeważają nad wszystkim. Nie mogę pojąć tylko jego zachowania, ciągle udaje że to wszystko, co między nami było wciąż jest. Nie rozmawiamy ze sobą a kiedyś potrafiliśmy robić to całymi wieczorami. Urywam krótkie pocałunki, odpycham go kiedy chcę chociażby mnie przytulić. Unikam go jak ognia biorąc dodatkowe godziny w pracy, żeby tylko nie musieć się męczyć z nim sam na sam. Czuję się za to winna, ale to jest silniejsze ode mnie. Wcześniej błagałam go, żeby wcześniej wracał a teraz jest mi na rękę, kiedy nie ma go do późna. Nie chcę uprawiać z nim seksu, nie chcę go dotykać i spać z nim w jednym łóżku. Wiem, że to ja jestem problemem i wszystko, co teraz miedzy nami się dzieję jest przeze mnie, ale nie potrafię dopuścić do siebie myśli, że za tydzień biorę z nim ślub a nasze rozstanie się odwlekam do ostatniej chwili. Nawet nie mam pojęcia jak to zrobie i czy w ogóle to zrobie. Najpierw muszę załatwić sprawę z Jauregui raz na zawsze, może wtedy inaczej spojrze na swojego chłopaka.
- Jakie szkolenie? Myślałem, że spedzimy razem trochę czasu. Mama chciała Cię zabrać na zakupy a ja specjalnie wziąłem wolne w pracy. - przekonuję mnie, ale ja już podjęłam decyzje.
- Na prawdę muszę tam jechać. To sprawa życia i śmierci. - wysyłam mu ciepły i sztuczny uśmiech.
- Dobrze. Kochanie. - znoszę to jak nazywa mnie kochaniem i kiedy nie patrzy przewracam oczami.
- Więc co to była za wiadomość? - pytam, moja ciekawość bierze górę.
- Powiadomienie z kalendarza. Za równe sześć dni zostaniesz moją żoną. - mówi i żałośnie się uśmiecha.
- Aha. - tyle jestem w stanie wydusić.
Mogłabym mu powiedzieć, że ma mi w tej chwili pokazać telefon, ale nawet jeśli piszę ze swoimi przyjaciółkami to mam to w nosie. Boli mnie głowa od ilości wypitego alkoholu a to tylko pogarsza mój tok myślenia.
- Ile Cię nie będzie? - Chris zadaje pytanie.
- Jeden dzień, ewentualnie dwa. - mówię mu a on się uśmiecha.
Może jeżeli wrócę po jednym dniu to zastane go tutaj z jakąś lafiryndą?
- Dasz mi klucz? Chcę iść do łazienki. - tłumacze mu a on unosi brew.
- Ani mi się śni. - przedrzeźnia mnie.
Podchodzę do niego pewnie, jego brązowe oczy mierzą całe moje ciało. Wyciągam rękę i patrzę na niego z wyrzutem.
- Wyciągnij a wyjdziesz. - śmieję się.
Uderzam go w ramie i siadam blisko jego ciała. Wzdrygam się z obojętności jaka przepływa przez moje ciało, kiedy on jest blisko.
- Nie włoże tam ręki. - mówię zażenowana.
- Kiedyś zrobiłabyś to językiem. - łapie moją dłoń i czule się uśmiecha.
Kiedyś, owszem.
Podchodzę bliżej i wyciągam rękę dotykając jego dresów za kieszenie. Jedną ręką podnoszę materiał a drugą wślizguję do bokserek. Czuję jego przyrodzenie na nadgarstku i powstrzymuje wymioty. Zabieram klucz i kieruję się do wyjścia, ale Chris łapie mnie za biodra i owija swoje mocne ramiona, szczelnie mnie do siebie przyciągając.
- Puuszczaj! - piszcze sztucznie.
- Kochajmy się. - oblizuje wargi a ja klnę na siebie w myślach.
Nie umiem zapanować nad wyrzutami jakie we mnie siedzą. Kiedy tak z nim leżę mam wrażenie, że zdradzam Lauren, mimo że nigdy nie łączyło nas coś więcej. Wyrzucam te myśli starając się wmówić sobie, że ona już w pierwszy dzień znalazła sobie kogoś na zastępstwo. Staram poczuć się komfortowo, ale mi nie wychodzi, dlatego kręce się niepewnie w jego ramionach.
- Camila, zróbmy to. - mówi ściszonym głosem. - Tak dawno Cię nie czułem, oddalamy się od siebie i jest mi przykro z tego powodu. - mówi chwytając mnie za udo.
Przełykam ślinę, jego dłoń sunie w górę a sukienka, którą miałam na przyjęciu jest niesamowicie krótka.
- Chris.. - mówię zabierając dłoń z mojej nogi.
- Kochanie. Proszę. - szepcze muskając moją szyje.
Zamykam oczy wyobrażając sobie usta Lauren.
- Ja.. nie.. nie potrafię. - wyznaje i wypuszczam z siebie głośny oddech.
- Ostatni raz.. - odpowiada sprawiając, że rzucam mu zdumione spojrzenie.
- Ja- jak to ostatni raz? - pytam ostrożnie.
Czyżby wiedział?
- Ostatni. - mówi stanowczo dotykając mnie przez materiał majtek.
Dreszcz przebiega przez moje ciało. Ostatni raz, ostatni raz, ostatni raz. Ostatni raz mogę mu dać, to czego chcę.
CZYTASZ
Another Wedding Camren
FanfictionPrzygotowania do ślubu Camili Cabello i Chrisa Jauregui trwają w najlepsze. Oboje są szczęśliwi i wydawałoby się, że nic tego nie zmieni. Do czasu. W Miami pojawia się Lauren z zamiarem zostania druhną na ślubie zakochanej pary.