Kochanie, wracaj.

3.8K 316 60
                                    

Stoję właśnie pod budynkiem hotelu i skubię swoje i tak już poobgryzane paznokcie. Za dokładnie kilka minut stanę twarzą w twarz z Chrisem, ze swoim narzeczonym, z którym za niecały miesiąc wezmę ślub. W innych okolicznościach cieszyłabym się jak głupia z jego odwiedzin, ale w tym cholernym momencie mam najgorsze obawy. Boję się, że się domyśli, że coś jest nie tak, że domyśli się, że zdradziłam go z Lauren.

Na dworze jest około trzydzieści stopni a ja stoję w czarnym golfie, spocona i zdenerwowana. Widzę taksówkę, która podjeżdża pod sam budynek pięciogwiazdkowego hotelu, który niczym drapacz chmur unosi się kilkanaście pięter w górę. Słońce razi moje oczy, ale widzę sylwetkę chłopaka, czuję jak moje serce biję coraz szybciej, kiedy dostrzega mnie i uśmiecha się promiennie. Podbiegam i rzucam się w jego ramiona. Kilka razy kręci mnie w powietrzu, po czym stawia na ziemi i całuję moje usta. Smakują jak jego truskawkowe drażetki, które tak uwielbia.

- Tęskniłem. - mówi i przytula mnie mocno po raz kolejny.

- Też tęskniłam kochanie. - mruczę w jego klatkę piersiową.

- I mam kolejną niespodziankę! - mówi podekscytowany i łapię moją dłoń.

- Mogę zostać do jutra, ale w południe już muszę być w pracy. Mamy ważny wywiad. - dodaję a ja zamieram.

- A tak poza tym, po co ci ten golf? Nie za gorąco Ci? - pyta i zerka na czarny materiał opinający moje ciało.

- Jestem chora, mam opuchnięte gardło. Lekarz tak zalecił, wiesz jak to jest. - odpowiadam gorączkowo i uciekam wzrokiem.

Chłopak wydaję się tego nie zauważyć i uśmiecha się słabo w moją stronę po czym całuję mnie w czoło.

- A jak Lauren się sprawuję? - pyta i patrzy na mnie wyczekująco.

- Dobrze. - ucinam. - Z resztą sam zobaczysz. - dodaję.

Z tego, co udało mi się porozumieć z Lauren wiem, że nie będzie wchodziła nam w drogę przez cały dzień, dopiero pokażę się w pobliskim barze, gdzie Dinah zabiera nas na potańcówkę. Przez to, że spędzi noc w hotelu, będę zmuszona ściągnąć ten golf i nie będę miała jak zamaskować tej pieprzonej malinki na którą tak na prawdę sama pozwoliłam.


Chris rezerwuję sobie pokój na jedną dobę, bo twierdzi, że i tak śpię dzisiaj z nim a Lauren pewnie jak zwykle zrobiłaby problem. Idziemy na obiad, który nie smakuję mi, bo nie za bardzo mam apetyt. Słucham uważnie każdej części jego opowieści dotyczących pracy, ślubu i awansu, ale moje myśli dryfują w innym kierunku i czuję się przez to przybita. Bo tak na prawdę nie chcę myśleć o czarnowłosej dziewczynie, ale nie panuję nad tym. Obraz jej posiniaczonej twarzy wkracza do mojej głowy a w uszach słyszę jej zachrypnięty głos. Próbuję się z tym uporać i w chwili, w której wyobrażam sobie jej miękkie usta rzucam się na Chrisa obdarzając go namiętnym pocałunkiem. Jest zdezorientowany, ale po chwili odwzajemnia pocałunek.

- Co to było? - jest zdziwiony, ale uśmiechnięty. Co świadczy dobrze, bo w końcu udaję mi się przekonać samą siebie, że Chris niczego się nie domyśli, malinka zejdzie a ja już nigdy więcej nie pomyślę w ten sposób o Lauren.

- Nic. - rumienię się zdając sobie sprawę, jak przed chwilą musiałam wyglądać. - Po prostu tak się stęskniłam. - prostuję i wkładam makaron do ust.

Kelner podchodzi i nalewa nam wina, za co powinnam mu podziękować, bo Chris ostatecznie zmienia temat a ja wsłuchuję się w jego głos i na prawdę cieszę się, że tutaj jest.

Another Wedding Camren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz