~9~ Przesadzasz!

378 21 5
                                    

*Po szkole*

Dziś ja i Gaston kończyliśmy lekcję o tej samej godzinie. Po wyjściu ze szkoły poszliśmy do Gastona aby się przebrał z mundurku.

- Nina! Ale co ja mam założyć? - krzyknął wchodząc do swojego pokoju. Otworzył szafę i wyrzucał wszystko po kolei. Wyglądał jak Luna kiedy Matteo pierwszy raz zaprosił ją na randkę. Wtedy z 5 godzin szukała ubrania. Zaśmiałam się bo on naprawdę śmiesznie wyglądał. - I z czego ty się niby śmiejesz? - zapytał

- Z Ciebie! Wyglądasz jak zdesperowana nastolatka. Gaston masz być sobą. Czyli to co zawszę. Jinsy, t-shirt i bluza. W czym problem?

- Żartujesz? Co twoja mama sobie o mnie pomyśli?!

- Że jesteś szczery i nie udajesz kogoś kim nie jesteś.

- Teraz to już serio nie wiem! - krzyknął i rzucił się twarzą w pościel na łóżku. Ja podeszłam do szafy. Normalnie, ale elegancko. Wzięłam jinsy, biały t-shirt i czarno białą bejsbolówkę.

- Masz ubierz to! - rzuciłam mu ubrania, a po 10 minutach mogliśmy wychodzić.

Kiedy doszliśmy przed dom spojrzałam​ ukosem na Gastona. Widziałam, że mimo starań udawania twardego denerwował się.

- Spokojnie! Na razie w domu nikogo nie ma. Moja mama wraca około 18.00 więc jeszcze dwie godziny - powiedziałam. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.

Otworzyłam drzwi i zaprosiłam go do środka. Nigdy jeszcze tu nie był. Rozejrzał się dookoła.

- Wow tu jest genialnie. Twoja mama jest milionerem? Bo tak to wygląda! - powiedział nadal się zachwycając.

- Nie, ale dziękuję. Chodź do pokoju - pociągnęłam go za rękę po schodach. Kiedy weszliśmy zauważyłam, że wzrok mojego chłopaka przykóła ściana na której wisiała tablica korkowa ze zdjęciami mojego autorstwa. Pod nią biurko, a dookoła tona książek.

- Nina ty to wszystko przeczytałaś?

- Większość, a co?

- Nic tak pytam bo tych książek jest sporo. O to ja? - zapytał patrząc na tablicę korkową. We wszystkich zdjęciach na środku przyczepione było jego zdjęcie.

- Tak. Milej mi się uczy jak tak mam cię zawsze przy sobie. - powiedziałam.  Gaston podszedł i się przytulił.

- Wystarczy jedno słowo, a przylecę do ciebie nawet z końca świata. Nie potrzebujesz zdjęcia żebym był przy tobie.- po tych słowach staliśmy wtuleni w siebie jeszcze kilka minut, ale potem zadzwonił mój telefon. To Xavi. Miałam wziąść telefon i odebrać ale Gaston mnie wyprzedził i się rozłączył.

- Nie będziesz z nim rozmawiać! - powiedział odkładając telefon z powrotem na szafkę.

- Czemu? To mój przyjaciel!

- Przyjaciel który jest w tobie po uszy zakochany.

- Nieprawda!

- Nina czy ty naprawdę tego nie widzisz! Robi do ciebie te słodkie oczka i głupio się uśmiecha.

- Przesadzasz!

- Nie, a po drugie teraz jesteś ze mną, a nie kultularnie jest odbierać telefon jak masz gości.

- A od kiedy ty tak się znasz na kulturze?

-  Od kiedy umawiam się z najmądrzejszą dziewczyną na świecie.

- Czemu ty nawet podczas kłótni jesteś taki słodki?!

- Nie mam pojęcia! - krzyknął, ale nie wytrzymał i zaśmiał się. Ja również się zaśmiałam.

Przez następną godzinę oglądaliśmy moje zdjęcia z dzieciństwa. Śpiewaliśmy i tańczyliśmy. Właśnie skończyła się piosenka, a ja usłyszałam jak ktoś przekręca klucze w zamku drzwi.

- Nina jesteś? - usłyszałam krzyk mojej mamy z dołu.

- Tak, ale mam gościa

- Luna przyszła?

- Nie.

- Jim, Yam, Xavi? - wymieniała moja mama, a po ostatnim Gaston obdarzył mnie wzrokiem "nie lubię typa". Zaśmiałam się.

- Nie mamo!

- No to kto?

- Gaston! - krzyknęłam, a po sekundzie moja mama wpadła jak rakieta do pokoju.

                                        

Kochani zbliżamy się do 500 wyświetleń. Z tej okazji planuję maraton. 4 rozdziały jednego dnia. Dziś rozdział nudny, ale obiecuję wam że w maratonie będzie bardzo ciekawie. Gwiazdka i komentarz pamiętajcie bo to bardzo motywuję!

SoyJulka


Gastina - miłość zbyt idealnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz