*NINA*
Szłam przez park. Na szyi miałam zawieszony aparat. Wszystko było idealnie. Zieleń, szum wody z fontanny. Zdjęcia były niepowtarzalne, przepiękne, ale cały czas czułam dziwną pustkę. Nie przejmowałam się nią zbytnio i dalej robiłam zdjęcia aż nagle poczułam dotyk czyjejś dłoni na ramieniu. Odwróciłam się i stał tam on. Mój książę. Gaston! Złapał mnie za rękę, a jego druga dłoń powędrowała na mój policzek. Był już blisko, bardzo blisko mnie. Czułam jego oddech. I...
- Wstawaj Nina, chyba nie chcesz się spóźnić pierwszego dnia szkoły - obudziła mnie moja mama. Kocham ją, ale teraz miałam ochotę ją zabić.
Mimo wszystko miała rację pierwszy dzień, a ja bym się spóźniła. Otworzyłam i przetarłam oczy. Jak zwykle witała mnie moja rodzicielka. Ubrałam kapcie i powędrowałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, rozczesałam włosy i ubrałam mundurek. Był on trochę inny niż zeszłoroczny, ale nie wyglądał źle. Na dole mama przygotowała jak zwykle śniadanie. Zjadłam je i poszłam szybko umyć zęby. Kiedy spojrzałam na zegarek zdałam sobie sprawę jak dużo mam jeszcze czasu i właśnie wtedy zadzwonił mój telefon.
- Halo?- odebrałam
- O! Część Nina - tu rozpoznałam głos Luny. - Chcesz pójść dziś ze mną do szkoły?
- Tak jeszcze dużo czasu to będziemy miały okazję porozmawiać - odpowiedziałam
- Dobra to w parku za 10 minut?
- Tak przy fontannie. - powiedziałam.
Zabrałam torbę i powiedziałam mamie, że idę się spotkać z Luną.
W parku byłam chwilę przed czasem. Usiadłam na naszej ulubionej ławce i wpatrywałam się przed siebie. Przypomniał mi się ten piękny sen przerwany przez moją mamę.
- Nina! - Usłyszałam za plecami. Zobaczyłam Lunę biegnącą w moją stronę. Wstałam i kiedy podbiegła mocno się przytuliłyśmy.
- Kochana nawet nie wiesz jak tęskniłam! - powiedziała przyjaciółka.
- Ja również. Jak tam w Cancun?
- Dobrze. Fajnie było spotkać starych znajomych. Razem z Simonem pokazywaliśmy im triki na wrotkach. Naprawdę świetnie się bawiłam. Znaczy wszystko było fajnie puki nie spotkałam dawnej szefowej. Opowiem ci o niej kiedyś. A wiesz że nawet Simon nie wściekł się jak rozmawiałam z Matteo. Raz nawet przyjechali Nico i Pedro, bo mama Simona chciała ich poznać. No bo wiesz Simon u nich mieszka. - powiedziała Luna bardzo szybko, ale wszystko zrozumiałam. - A u ciebie jak? - dodała
- Trochę nudno no bo sama wiesz jak to jest z moją mamą, ale mimo wszystko było fajnie. Ale powiedz Matteo wraca do BA*?
- Chyba tak coś wspominał, że wróci, ale Nina mówię ci on jest taki kochany. Codziennie pisał do mnie i mówił że tęskni. A u ciebie i Gastona? - odpowiedziała i uśmiechnęła się dziewczyna.
- W porządku,ale Luna już późno! - odpowiedziałam pokazując dziewczynie telefon.
- Oj faktycznie! Nina idziemy! - krzyknęła przyjaciółka i poszłyśmy do szkoły.
***
- Nina, Luna! - uslyszalysmy krzyk Jim i Yam. Zaczęłyśmy z nimi rozmawiać o wszystkim i o niczym.
- Ramiro! - krzyknęła Yam i podbiegła do swojego chłopaka, który właśnie wszedł do szkoły. Rzuciła mu się na szyję. Wszystkie wpatrywałyśmy się w nich jak w obrazek. Ładnie razem wyglądali.
- A ty się nie przywitasz? - dopiero teraz zauważyłam Gastona stojącego za Ramiro.
Podbiegłam do niego i mocno się przytuliłam. Teraz czułam się najbezpieczniej na świecie. Nie wiem jak on to robi, że wszystko jest inne, lepsze.
- Tęskniłem - powiedział chłopak tuż przy moim uchu. Na moich policzkach pojawiły się rumieńce, a całe ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
- Ja też - odpowiedziałam i jeszcze mocniej przytuliłam MOJEGO chłopaka.
***
Część wszystkim!!
Mam nadzieję że się podoba postaram się aby niedługo poajwił sie drugi.
Jeżeli znalazłeś/aś błąd to napisz a ja poprawię.*BA - skrót od Buenos Aires
Soy Julia (^^)
CZYTASZ
Gastina - miłość zbyt idealna
FanfictionNina i Gaston. Dwie osoby o innych charakterach. Ona najbardziej nieśmiała dziewczyna na ziemi, on przystojny król szkoły. Jednak razem tworzą idealną parę. Może nawet ich miłość jest zbyt idealna. ( Oprócz Gastiny pojawią się także inne pary lutteo...