*Poniedziałek*
Do szkoły przyszłam wcześnie rano i jak zwykle byłam jedna z pierwszych. Usiadłam na małej ławce pod oknem i zagłębiłam się w nową książkę. Tak jak w każdym romansie dwóch głównych bohaterów zakochuje się w sobie. Kiedyś nie przepadałam za tego typu opowieściami lecz wszystko się zmieniło odkąd mam Gastona. Dawniej wszystkie motylki w brzuchu, rumience itp. to były dla mnie dziwne emocje powymyślane przez autora lecz teraz wszystko nabrało sensu. Jednym słowem zrozumiałam jak to jest być naprawdę zakochaną. Z moich rozmyśleń wyrwały mnie Jim i Yam.
- Hej Nina! Co tam czytasz?
- Cześć! Nic takiego - odpowiedziałam miło się uśmiechając.
- A właśnie chciałam...- zaczęła Yam lecz wtedy zadzwonił jej telefon. -Halo? Naprawdę? To wspaniale, ale kiedy? Tak. Jasne możesz na mnie liczyć! Pa,pa! - skończyła rozmowę i zaczęła piszczeć.
- Kto to? - spytała Jim
- To Mora! Candelaria Molfese będzie w tym tygodniu w mieście i chce żebym z Morą zaprojektowała jej nową kolekcje na trasę po Europie - powiedziała z widocznym zadowoleniem.
Zaczęłyśmy gratulować dziewczynie, ale tym razem to mój telefon zadzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz i to Mora.
-Halo?
- Och, Nina posłuchaj mnie uważnie bo Candelaria Molfese będzie w BA i chcę aby Felicity For Now, czyli ty napisała z nią piosenkę. Zgazdzasz się?
- Ja naprawdę!?
- Tak, ty. To tak czy nie.
- Oczywiście że tak!
- To super ja teraz muszę już kończyć, ale odezwę się jeszcze potem i podam ci szczegóły tak? Buziaczki! - powiedziała i rozłończyła się. O boże jestem taka szczęśliwa. Wszytko powiedziałam dziewczyną w tym Lunie która przyszła kiedy rozmawiałam z Morą.
Reszta lekcji minęła dość szybko i bez zbędnych niespodzianek bo mimo iż jestem pilną uczennicą to dziś nie przygotowałam się i nie dostałabym żadnej pozytywnej oceny.
- Zgadnij kto to? - usłyszałam głos Gastona, kiedy wychodziłam ze szkoły. Zakrył mi on oczy rękami, ale ja i tak bardzo dobrze wiedziałam że to on.
- Hmmm. No nie wiem. Xavi? - powiedziałam sarkastycznie
- Nie - powiedział szatyn i zdjął ręce z moich oczu.
- Ach, to ty. Ups, ale niezręcznie - powiedziłam udając przejęcie lecz jemu chyba nie było do śmiechu. I tak najlepiej bawiły się dziewczyny, które obserwowały z boku całą tę sytuacje. - Oj no przecież żartowałam - dopowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Ehhh... - westchnął - Tak wogóle to to jest Thomas jest nowy w naszej klasie.- powiedział wskazując na chłopaka za nim.
- Nina cześć! - krzyknął widocznie uradowany Tomas i mnie przytulił - A pamiętasz że miałaś mi pokazać ten J&R?
- Tak, tak jasne że pamiętam - odpowiedziałam
- Przepraszam, że się wtrącam ale znacie się? - zapytał Matteo
- Jasne że tak to moja "siostra" - powiedział biorąc w cudzysłów ostatni wyraz
- Znaczy nie dokońca. Po prostu moja mama i tata Tomasa się spotykają i no... ten... no sami wiecie... - wyjąkałam
***
- Ej ludzie mam pomysł. Teraz zrobimy ten krok który Nina zrobiła w Skate Parku! - zaproponowała Luna na treningu.
- Tak jasne można spróbować - zgodziła się Tamara - Nina? Możesz go nam zaprezentować?\
- Oczywiście! - wstałam i przejechałam tor dookoła aby nabrać prędkości a potem zrobiłam obrót na jednej nodze z wyskokiem i zmianom nóg w powietrzu, a na koniec gładko wylądowałam. Usłyszałam brawa.
- To niesmowity ale bardzo trudny krok, nie widziałam go wcześniej, skąd go znasz? - zapytała mnie Tamara
- Tak jakby sama wymyśliłam
- Dobrze, można go użyć ale będzie bardzo ciężko wam go wykonać - dodała Tamara
- Tamara niesądzę aby ten krok był taki trudny - powiedziała Ambar
- Spróbuj jeżeli tak uważasz- odpowiedziała Tamara.
Ambar ruszyła przed siebie i wywróciła się przy lądowaniu. Dziwczyna mimo iż stara się być miłą, na torze nadal zachowuje się jak królowa. Wszyscy się zaśmiali, a ona oburzona wstała i podjechała do nas piorunując zabójczym spojrzeniem.
-----------------------------------
Hej wszystkim. Rozdział miał być wczoraj ale miałam lekki problem z Wattpadem więc jest dziś. Nidługo nadrobie również wszystkie zaległe nominacje. Pytaliście mnie co sądzę o Agustinie i tym że opuszcza trasę, więc: według mnie jest to zrozumiałe iż chce rozwijać swoją karierę ale gdyby nie SoyLuna to mało kto by o nim słyszał. Tochę samolubne z jego strony, ale my nic z tym nie możemy zrobić. Napiszcie co wy sądzicie o tym wszystkim. Dozobaczenia za tydzień:*
SoyJulka
CZYTASZ
Gastina - miłość zbyt idealna
FanfictionNina i Gaston. Dwie osoby o innych charakterach. Ona najbardziej nieśmiała dziewczyna na ziemi, on przystojny król szkoły. Jednak razem tworzą idealną parę. Może nawet ich miłość jest zbyt idealna. ( Oprócz Gastiny pojawią się także inne pary lutteo...