Po chwili oderwaliśmy się od siebie i patrzyliśmy głęboko w oczy. Uśmiechnął się do mnie, co w lekkim oszołomieniu odwzajemniam.
- Zuzia, bo... wiesz... ja... ten...czy może... ty? Heh...- zająkał chłopak
- Tak-odpowiedziałam i znowu poczułam smak jego ust.
- Hej siostrzyczko możemy pogadać?- podszedł do nas mój brat
- Jasne- powiedziałam z uśmiechem. Odeszliśmy kawałek i stanęliśmy pod jakimś drzewem.
- Chcesz mi coś powiedzieć?- zapytał
- Nie- odpowiedziałam
- A co to było o tam?- zapytał ponownie wskazując na krzaki
- Aaa tam... Nic- powiedziałam
- Dobra, dobra tak to możesz sobie gadać z innymi- wywrócił oczami- jesteś moją małą siostrzyczką i obiecuje, że jak on cię skrzywdzi lub coś ci zrobi to nie wstanie z ziemi- powiedział poważnie
- Dziękuję, że się tak o mnie troszczysz, ale znasz Jaśka wiesz jaki on jest, więc nie powinieneś się przejmować- powiedziałam i przytuliłam się do niego
- Wiesz, że i tak będę się martwił prawda?- zaśmiał się
- Oczywiście, że wiem- odpowiedziałam
- Dąbrowska, Janek chodźcie tu szybko- krzyknął poszukiwacz
- Co się dzie...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ zobaczyłam cała niemiecką armię. Jak rozpoznałam, że to Niemcy? Po swastykach ( dzięki Wiki XD) które mieli na ramionach.
- Mamy duży problem- powiedział mój brat
- Mam pomysł jak ich pokonać!- krzyknęłam i wtedy nas zauważyli. Na nasze szczęście dzieliło nas ogromne pole.
- Ups?- powiedziałam
- Szybko mów ten plan- powiedział zdenerwowany Adam
- no tak... Skoro mam te super moce to czemu by ich tu nie zastosować. Zrobimy pojedynek ich przywódca kontra ja. Nie zawiodę was. Obiecuję- powiedziałam i już chciałam iść, ale poczułam trzy uściski na nadgarstku. Spojrzałam na mojego przyjaciela, którego spotkałam po latach rok temu. Mojego chłopaka, którego zyskałam dopiero pół godziny temu. I mojego brata, który od dziecka się o mnie troszczył i mnie kochał. Podsumowując zatrzymały mnie trzy najważniejsze dla mnie osoby.
Popatrzyłam na ich twarze wszyscy mieli łzy w oczach. Przytuliłam każdego z nich i odeszłam w stronę Niemców. Byłam coraz bliżej, każdy z nich miał wycelowaną we mnie broń.
- Gdzie jest wasz przywódca?!- krzyknęłam po niemiecku
- Tu jestem- powiedział facet ubrany w mundur wojskowy. Na oko miał ze czterdzieści lat- Czego chcesz dziecino?
- Po pierwsze nie dziecino. Po drugie chcę zakończyć ta wojnę i żyć jak dawniej!- krzyknęłam
- W takim razie co proponujesz? Papier, kamień, nożyce? Kto wygra decyduje o wojnie?- zapytał chytrze
- pogrzało? Mam lepszy pomysł. Ty kontra ja. Wygrany decyduje o wojnie- powiedziałam
- No ostatecznie mogę się na to zgodzić- powiedział niechętnie
- super to co zaczynamy?- zapytałam pełna energii
- Dobrze już dobrze- powiedział i naładował swoją broń. Zmieniłam się w zjawę i patrzyłam jak przerażony strzela w moją stronę z nadzieją, że coś zdziała. Gdy byłam już koło niego wyrwałam mu jego broń i przestrzeliłam mu nogę.
- Dobrze, dobrze wygrałaś koniec wojny- powiedział trzymając się za stopę.
Zmieniłam się z powrotem w siebie i uśmiechnęłam się szeroko. Jednak po chwili poczułam ból na plecach. Odwróciłam się i zobaczyłam generała trzymającego pistolet. Nie czułam, że zaraz umrę czy coś w tym stylu. Chciałam się zmienić w cokolwiek lecz nie udawało mi się. Z przerażeniem stałam na środku pola nie widząc co zrobić. Po chwili jednak rzuciłam się generała w swoim ciele. Wyrwałam mu pistolet i zastrzeliłam go.
- Zuzia!- krzyknął mój brat i po chwili rzucił się na mnie przytulając i przy okazji przewracając mnie- bolą cię plecy? Jak się czujesz? Wszystko dobrze? Wygraliśmy?!- krzyczał i trzepał się na wszystkie strony
- Spokojnie... Nic mi nie jest... No może oprócz tego, że znowu jestem zwyczajna i nie mam nadzwyczajnych zdolności- powiedziałam
- Kocham cię siostra- przytulił mnie mocniej
- Ja też cię kocham deklu- powiedziałam śmiejąc się- a teraz zejdź ze mnie bo jesteś ciężki- zrzuciłam z siebie Janka i wstałam. Po paru sekundach znowu leżałam na ziemi tym razem jednak pod moim chłopakiem.
- Zawsze w ciebie wierzyłem- powiedział i mnie pocałował- kocham cię
- Ja też cię kocham- powiedziałam- ale proszę wstań ze mnie
- A no tak- wstał i podał mi rękę żebym również wstała.
- Zuzia- usłyszałam szept i po chwili byłam już w ramionach mojego najlepszego przyjaciela.
- To co? Kierunek Warszawa trzeba przecież ogłosić światu, że koniec tego złego!- krzyknęłam i wszyscy ruszyliśmy w kierunku naszego domu.
Koniec
*********
Hejo, hej!
Oto ostatni rozdział
Pierwszej części!
Nie zostawiła bym tej książki XD
Mam nadzieję że się podoba jeśli tak to nie zapomnijcie zostawić 💬 i ⭐
Do następnej części!~luzikk