13. Dam nam szansę

6.1K 222 1
                                    

 Nie wytrzymam. Wyjdę z siebie i stanę obok! Nie mogę patrzeć na to, jak ta Patrycja kokietuje Kacpra na każdym kroku. Ubrana w czarną miniową sukienkę z dużym dekoltem paradowała korytarzem przed nosem Kacpra. Próbowała raz, drugi... Wysyłała uwodzicielskie spojrzenia. Dopiero gdy zrozumiała, że Kacper nie jest zbytnio zainteresowany, przejęła inicjatywę. Podeszła do niego i usiadła obok, zakładając nogę na nogę. Zdziwiłam się. Brunetka prezentowała swoje walory i kokietowała go, a on jakby miał to głęboko w tyle. Rozczarowana brakiem zainteresowania z jego strony wreszcie usiadła na jego kolanach. Byłam zaszokowana jego reakcją. Ściągnął dziewczynę ze swoich kolan, mruknął coś pod nosem i odszedł. Nie mogłam tego pojąć. Jak taki typ mógł oprzeć się kokieterii Patrycji? Coś tu nie gra. Może mnie zauważył? Co prawda siedziałam na drugim końcu korytarza z nosem w książce, udając, że się uczę, ale tak naprawdę bacznie obserwowałam rozwój sytuacji. Byłam po prostu ciekawa, jak wyglądają relację między Kacprem a jego 'przyjaciółką'. Wydawały się dosyć dziwne. Nie wierzę, że Kacper oparł się Patrycji. Nie jest najpiękniejszą dziewczyną na ziemi, ale jej wygląd chyba podoba się facetom. Rozmyślając, dalej przeglądałam się zaistniałej sytuacji. Blondynka nie dawała za wygraną. Szybko zebrała się i podążyła za Kacprem w stronę męskiej toalety. Naprawdę? Nawet tam nie może być sam? Korciło mnie, żeby zobaczyć, co tam się dzieje. Byłam piekielnie ciekawa, a zarazem pewna, że na osobności ten idiota jest w stosunku do niej całkiem inny. Nie oschły i uszczypliwy, a taki jak dla mnie całkiem niedawno - czuły, aż za bardzo czuły...

Udało mi się powstrzymać. Zdecydowałam, że nie będę ingerować w sprawy między Kacprem a jego nową przyjaciółką. Po zajęciach udałam się do sali, gdzie miały odbyć się następne. Rozejrzałam się. Oczywiście pan nieba i ziemi nie zaszczycił nas jeszcze swoją obecnością. Jest zajęty Patrycją, także poczekamy sobie, jeśli w ogóle raczy się pojawić. O dziwo, na pojawienie się Kacpra nie trzeba było długo czekać. Zaraz za nim do sali wbiegła Patrycja, ale chłopak wtopił się w tłum i zniknął z jej pola widzenia. Ta jednak chyba nie zamierzała rezygnować z jego poszukiwań.

- Czemu przede mną uciekasz?. - W jednym momencie usłyszałam czyjś szept i poczułam oddech na mojej szyi.
Przestraszona podskoczyłam i obejrzałam się za siebie. No nie! Znów ten idiota. Chyba nie zrozumiał, że nie życzę sobie, by się do mnie zbliżał.
- Skończyłeś już z Patrycją w toalecie? - Gwałtownie odepchnęłam jego dłonie.
- Jesteś zazdrosna? - Rzekł z uśmiechem, poprawiając swoje ciemne włosy.
- A ty co? Malujesz się damską szminką, bo lubisz czy masz taki kaprys? - Zapytałam złośliwie, przejeżdżając palcem wskazującym po jego dolnej wardze, na której zostało trochę czerwonej szminki po jego 'rozmowie' z Patrycją. Z jego twarzy momentalnie zszedł ten idiotyczny uśmiech. Nie czekałam na odpowiedź. Widziałam, że zgasiłam go po całości.
- Nie mam z nią nic wspólnego, zrozum. - Nie chciałam tego słuchać. Nie chciałam, by narobił mi głupich nadziei, a potem zniszczył je jednym ruchem.
- Daj spokój z tymi twoimi gadkami i tak w nie nie wierzę. - Rzekłam trochę głośniej, a osoby siedzące obok spojrzały na nas.
- Zapomniałem ci powiedzieć... - Ciągnął dalej.
- Powiedziałam, przestań! - Znów się uniosłam.
- Zapomniałem powiedzieć ci, że pięknie dziś wyglądasz. - Zbliżył się i szepnął mi do ucha.
Po moim ciele przeszedł dreszcz, a gdy dotarło do mnie, co przed chwilą usłyszałam, zaczęłam się czerwienić. Próbowałam nie zwracać uwagi na to, co mówi.

- Nienawidzę Cię. - Rzekłam oschle w jego stronę.
- Kłamiesz. Widzę to po twoich oczach. - Szepnął, gdy profesor kontynuował wykład.
- Takie teksty zachowaj dla Patrycji, kotku. - Chciałam, żeby po prostu zamilkł.
- Lubię, gdy jesteś zazdrosna. - Ja nie rozumiem... Naprawdę nie rozumiem, skąd biorą się tak zuchwali ludzie?
- Chciałbyś! - Zdenerwowana podniosłam ton.
- Obydwoje doskonale wiemy, że coś do mnie czujesz. - Kontynuował wygłaszanie swoich tekstów samouwielbienia. Czułam tylko złość.
- Obydwoje wiemy, że mnie kochasz. - Rzekł z szyderczym uśmiechem, gdy opuściliśmy salę. Spojrzałam na niego. Miałam go dość. Nie mogłam patrzeć na tę jego roześmianą gębę. Nie mogłam już znieść jego obecności. Jego obecność, dotyk, głos wywoływały tyle mieszanych emocji. Wariowałam. Czułam, że wariowałam przez tego idiotę. Wbiłam tępy wzrok w podłogę i rozmyślałam o tym, co ostatnio się działo. Poczułam czyjś dotyk.
- Nikola, nie chciałem Cię zranić. - Kacper przejechał swoją dłonią po mojej ręce.
- Nie chciałeś? - Zapytałam obojętnie.
- Nie chciałem. Uwierz. - Szepnął i łapiąc za mój podbródek, uniósł moją głowę do góry.
- Ty myślisz, że ja jestem głupia czy jaka? Myślisz, że nie wiem, że chodziło ci o to, żeby narobić mi nadziei? Że nie słyszałam, jak naśmiewałeś się z naiwnej idiotki z kumplami? Jesteś skończonym idiotą. Jak ty w ogóle traktujesz ludzi? Brzydzę się takim zachowaniem! Brzydzę się Tobą! - Mówiłam, zaciskając zęby. Nadeszła pora, by wygarnąć mu wszystko.
- Nikola, o czym ty mówisz? - Szepnął smutny, łapiąc za moją dłoń.
- Nie dotykaj mnie! - Zabrałam gwałtownie dłoń.
- Gratuluję! Udało ci się mnie wkręcić i zranić...- Kontynuowałam w złości. Do moich oczu cisnęło się coraz to więcej łez.
- Wysłuchaj mnie, proszę. - Usłyszałam z jego ust, podczas gdy próbował mnie zatrzymać przed pozostawieniem go samego.
- Czego nie zrozumiałeś w 'Brzydzę się Tobą'?! - Zaczęłam krzyczeć mu prosto w twarz. Podniosłam się i chciałam wyjść z budynku, ale on był ode mnie szybszy.
- Masz do tego prawo, ale najpierw mnie wysłuchasz. - Zatarasował mi drzwi wyjściowe swoim ciałem.
- Jakoś nie mam ani czasu, ani ochoty! - Próbowałam go ominąć i uciec od niego, od tej chorej sytuacji.
- Wysłuchasz mnie, bo ja tak chce. - Warknął i objął mnie swoim silnym ramieniem. Był tak silny, że za każdym razem, gdy mnie obejmował, po moim ciele przechodziły dreszcze.
- Czego ty jeszcze chcesz do cholery? - Spytałam wściekła. Unikałam jego oczu. Nie potrafiłam z nim już normalnie rozmawiać.

- Nikola, nic mnie z nią nie łączy... - Znów zaczęła się ta jego bezsensowna gadka.
- Widziałam dziś co innego. - Chciałam pokazać mu, że nic dla mnie nie znaczy. Wyminęłam go i szybko wybiegłam z uczelni.
- Zrozum, tylko ty się dla mnie liczysz. - Dogonił mnie za budynkiem i zbliżył się do mnie. Odsunęłam się do tyłu, ale po chwili znów dzieliło nas zaledwie parę centymetrów.
- Jej też opowiadałeś dziś takie bajeczki w toalecie? - Syknęłam, patrząc mu w oczy.
- Przestań już... - Powiedział, po czym bez zastanowienia zaczął muskać ustami moje wargi. Było jak wtedy, z tym że wcześniej nie wiedziałam jakim dupkiem jest naprawdę.
- Nienawidzę Cię. - Powiedziałam, odrywając się na chwilkę od jego ust.
Ułożył swoje silne dłonie z boku, powyżej wysokości moich żeber i jednym ruchem przyparł mnie do ściany budynku i obejmując mnie, ponownie wpił się w moje usta.
- Kocham Cię. - Szepnął cicho, przerywając czynność.
- Nie... - zaczęłam mówić, delikatnie oddychając go dłonią, ale przerwał mi, zanim zdążyłam wymusić z siebie kolejne słowo.

- Już nic nie mów. - Ponownie zaczął mnie całować. Od jego ciała biło ciepło. Znów przez niego zaczęłam tracić kontakt z otaczającym mnie światem. Oderwał się od moich ust i zaczął muskać wargami moją szyję. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.
- Przestań... - Chciałam, żeby przestał, zanim całkowicie przestanę trzeźwo myśleć. Był głuchy na moje słowa.
Gdy moim oczom ukazał się Krystian, gwałtownie odepchnęłam od siebie Kacpra.
- Jak ci tłumaczyć, że masz się trzymać od niej z dala? - Warknął profesor.
- Pozwól, że Nikola sama będzie decydować o naszych sprawach. - Rzekł Kacper, w tym samym czasie złapał moją dłoń i mocno ją ścisnął.
- Z tego, co wiem, takich spraw nie ma. - Powiedział wzburzony mężczyzna. Znaliśmy się od niedawna, ale on za każdym razem udowadniał mi, że jestem dla niego tak ważna, jak rodzona, młodsza siostra.

- Chyba masz nieaktualne informacje kolego. - Odpowiedział mu Kacper. Był istną oazą spokoju.
- A kim ty właściwie jesteś, że zabronisz mi się widywać z moją dziewczyną? - Rzekł Kacper. Przez chwilę myślałam, że się przesłyszałam. Chłopak nie był już tak spokojny, jak wcześniej.
- Twoją dziewczyną? Nigdy już się do niej nie zbliżysz. - Krystian złapał Kacpra za kołnierzyk.
- Pozwól, że ci coś wyjaśnię. - Brunet gwałtownie odepchnął wykładowce od siebie i przyciągnął go do ściany. Nie mogłam na to patrzeć.

- Dasz nam spokój i nie będziesz się wtrącał... Zrozumiano? - Warknął Kacper, szarpiąc za kołnierz jego koszuli.

- Zostaw, proszę. Zostaw go! - Złapałam dwoma dłońmi za jego umięśnione ramię i usiłowałam odciągnąć go od Krystiana.
- Chcesz z nim zostać? - Wykładowca wyswobodził się z rąk Kacpra i zwrócił w moją stronę. Pokiwałam delikatnie głową.
Kacper spojrzał na mnie dopiero wtedy, gdy profesor oddalił się.

Chciałam pobiec za mężczyzną, dogonić go. Zatrzymał mnie Kacper, łapiąc za mój nadgarstek.
- Zostań. Mieliśmy porozmawiać. - Powiedział, przyciągając mnie do siebie.
- Chciałem, żebyś o czymś wiedziała... - Zaczął niepewnie ciągnąć swoją wypowiedź. Widziałam, że się nią męczył, więc postanowiłam ukoić jego cierpienie.
- Porozmawiamy wkrótce.- Przerwałam mu, wyrwałam rękę z jego uścisku, po czym szybko udałam się w stronę Krystiana.
Jest dla mnie jak brat, a brata się nie zostawia. Wiem, że wszystko, co robi, robi z troski o mnie. Powinnam od razu po tej sprzeczce wstawić się za nim. To właśnie on pomógł mi wtedy, gdy tego potrzebowałam. Nie umiem wybrać między nimi, ale jedno jest pewne. Nie mogę wybrać dupka, który już raz mnie zranił.

Parę godzin później po zakończeniu wykładów udało mi się namierzyć wykładowce. Zauważyłam, jak nerwowo trzasnął wyjściowymi drzwiami. Pobiegłam za nim na zewnątrz, by porozmawiać o tym, co się wydarzyło.
- Zaczekaj! - Zawołałam mężczyznę, wybiegając z budynku.
- Musimy porozmawiać... - Powiedziałam zdyszana, stając naprzeciwko niego.

- Nie mamy o czym. To twoje życie i nie mogę zabronić ci kontaktu nawet z takimi ludźmi. - Mówił cicho. Widziałam w jego oczach złość.
- Daj mi dojść do słowa. - Rzekłam poirytowana tą całą sytuacją.
W końcu udało nam się znaleźć wspólny język. Resztę dzisiejszego dnia spędziliśmy na szczerej, długiej rozmowie. Znów zaczęło się dobrze układać między mną a Krystianem. Nawet nie wiem, kiedy za oknem zapanowała ciemność. Zmęczona po dzisiejszym, ciężkim dniu, zaraz po powrocie do mieszkania położyłam się do snu. Zamknęłam oczy i ogarnął mnie błogi spokój. Sytuacja między mną a Kacprem uległa zmianie. Teraz wiem, że słowa, które padły z jego ust dotyczyły Patrycji. Teraz wiem, że coś do niego czuję i mogę dać nam szansę. To straszne, że musiałam prawie stracić Kacpra, żeby zrozumieć jak jest ważny. Ciszę, którą się delektowałam, przerwał dźwięk SMS-a od Krystiana. 'Szpital w samym centrum miasta, przyjedź' - Przeczytałam zaniepokojona.

I tak będę z Tobą (w trakcie edycji) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz