Zmarła, gdy miałem czternaście lat. Z dnia na dzień odeszła ode mnie. Dlaczego? - Jego słowa bardzo mnie zdziwiły. Nie byłam orłem z matematyki, ale coś tu nie grało.
- Wychowałem się z ojczymem i niczego mi nie brakowało, ale on nie potrafił mi jej zastąpić. - Odparł ze smutkiem. Kobieta, za którą tak tęsknił, to jego matka. Wyglądała tak młodo, niczym jego siostra, ale nic w tym dziwnego, jeśli zdjęcie pochodziło z okresu dzieciństwa Krystiana. On potrzebował jej miłości, czułości i obecności. Potrzebował uczucia, którym tylko matka potrafi obdarzyć swego syna.
- Krystian... - Szepnęłam, a on uniósł głowę do góry i spojrzał mi w oczy.
- Twoja mama na pewno byłaby dumna, z tego, że jej syn jest cudownym, wrażliwym mężczyzną i jestem pewna, że jest tu z nami. - Powiedziałam z uśmiechem, bawiąc się jego włosami.
- Spodobałabyś się jej, wiesz? Macie takie same oczy, uśmiech... - Przejechał palcami po mojej dolnej wardze, a ja złapałam za jego dłoń. Po chwili mężczyzna oparł głowę o moje piersi, a ja objęłam go mocno. Cały czas myślałam o tym, co wyjawił, nawet nie zauważyłam, w którym momencie zasnął, wykończony burzą emocji, którą przed chwilą przeszedł.Zanim wyruszyliśmy w drogę powrotną, zdążyło się już ściemnić. Krystian właśnie pakował walizki do bagażnika samochodu, a ja uważnie przyglądałam się po raz ostatni temu cudownemu miejscu. Chociaż panowała już szarówka, wciąż wyglądało to bajecznie. Krystian milczał. Widziałam, że wciąż myśli o matce. Był takim twardym mężczyzną, lecz w środku niemiłosiernie cierpiał. Wcześniej tego nie widziałam, ale teraz ta rana została rozdrapana na nowo i nie potrafił tego ukryć. Złapałam za jego dłoń, kiedy zamykał bagażnik.
- Krystian? Spójrz na mnie. - Położyłam drugą dłoń na jego policzku i ostrożnie skierowałam jego głowę w moją stronę.
- Ona chciałaby, żebyś był szczęśliwy. - Mówiłam, patrząc w jego oczy.
- Na pewno chciałaby, żebym miał przy swoim boku kogoś takiego jak ty. - Mężczyzna przysunął się do mnie.
- I masz mnie. Zawsze możesz na mnie liczyć. - Odparłam z uśmiechem, który po chwili pojawił się i na jego twarzy.
- Uwielbiam Cię. - Przykucnął delikatnie tak, by być ze mną równego wzrostu, po czym objął mnie. Następnie wyprostował się i uniósł mnie do góry, cały czas trzymając w swych ramionach.
- Wiem. - Odpowiedziałam z uśmiechem, a on przeszedł obok samochodu i postawił na ziemi przed drzwiami pasażera, które zaraz potem otworzył. Wsiadłam do samochodu, a on po chwili zrobił to samo. Wydawał się na chwilę zapomnieć o wszystkich zmartwieniach, ale gdy tylko ruszyliśmy w drogę, mężczyzna znów zamilkł. Chciałam go przytulić, zapewnić, że wszystko jest dobrze, ale bałam się. Jesteśmy przyjaciółmi, ale potrzebujemy tej cholernej bliskości. Ja ze strony Kacpra, on ze strony matki. Chociaż nie mogę porównać mojej tęsknoty za Kacprem do cierpienia Krystiana, to w pewnym sensie jesteśmy w takiej samej sytuacji, ale to nie zmienia faktu, że musimy utrzymywać dystans. Wracamy do rzeczywistości, gdzie ja jestem jego studentką, a on wykładowcą, gdzie on jest dla mnie panem Krystianem. Mam nadzieję, że nie stracę mojego przyjaciela, ale jedno wiem na pewno - nigdy nie zapomnę mu tego wszystkiego, co dla mnie zrobił. Wkrótce byliśmy już na parkingu na moim osiedlu, gdzie odwiózł mnie, tak jak obiecał.
- Nikola, zaczekaj... - Złapał za moją dłoń, zaraz po tym, gdy podziękowałam za wszystko i chciałam wysiąść z samochodu.
- Nie pożegnasz się ze mną? - Odwróciłam się w jego stronę, a on rzekł, zbliżając się do mnie.
- Dobranoc. - Powiedziałam, patrząc w jego oczy, gdy ten przysunął swą twarz do mojej. Po chwili wpił się w moje usta z taką czułością, że nawet nie potrafiłam zaprotestować. Cały czas próbował się do mnie zbliżyć i gdyby nie był dla mnie tak ważny, od razu dostałby w twarz. Chciałam, żeby przestał, ale nie umiałam go odepchnąć.
- Muszę iść. - Oderwałam się od niego i szybko wysiadłam z samochodu, po czym pobiegłam do mieszkania. Nie mogę w ten sposób żegnać się z przyjacielem. To był ostatni raz, gdy mu na to pozwoliłam.
CZYTASZ
I tak będę z Tobą (w trakcie edycji)
Romance- Jakim cudem mnie znalazłeś? Co ty tu do cholery robisz? - Zbieram szczenkę z podłogi, gdy dostrzegam, że siada obok. - Siedzę, złotko. Zamiast się bulwersować, przyznaj lepiej, że umierałaś z tęsknoty. - Założył ręce na siebie, szyderczo się uśmie...