Kacper: Księżniczka. Strasznie uparta i pewna siebie dziewczyna. Czasami już brak mi do niej słów. Jest słodka, ale za to trochę głupiutka. Uwielbiam zakłócać jej spokój... Tak szczęśliwie się złożyło i oczywiście całkiem przypadkowo, że teraz będę miał co do tego wiele okazji. Na co nie narzekam. Jej największym problemem jest to, że nie potrafi ukryć jak bardzo na mnie leci.
Jeszcze tego samego wieczoru dotarłem do miejscowego klubu piłki nożnej, gdzie od dziś miałem rozpocząć treningi. Ta pasja zrodziła się we mnie dawno, bo już będąc małym chłopcem, wiedziałem, że piłka jest czymś dla mnie. Teraz gdy wyprowadziłem się, kontynuacja kariery w dawnym klubie nie miałby najmniejszego sensu, tym bardziej że pierwszy trening w nowym klubie nie był zły. To jeden z najlepszych w tym mieście. Widać, że drużyna jest zgrana, a między chłopakami nie ma żadnych konfliktów. Po treningu wziąłem szybki prysznic. Powoli stawało się ciemno. Wróciłem dość późno, bo zbliżała się dwudziesta trzecia. Na klatce panowała cisza, cichutko podążałem schodami na górę. Wchodząc do mieszkania, rozejrzałem się dookoła. W jej pokoju nadal było zapalone światło. Zaintrygowany zbliżyłem się. Delikatnie zapukałem, jednak nikt nie odpowiadał. Oparłem moją dłoń na klamce drzwi, które ku mojemu zaskoczeniu uchyliły się, a moim oczom ukazał się słodki widok. Wszedłem do środka i znalazłem się w niedużym pokoju. Wszędzie panował beż wpadający w róż. Był zdecydowanie bardziej przytulny niż moja sypialnia. Na wprost znajdowały się duże, przezroczyste drzwi balkonowe, przez które widać było rozgwieżdżone niebo. Zarówno nieduża komoda, jak i potężna szafa były w kolorze białym. Tak samo puszysty dywan rozciągnięty przed dużym łóżkiem, pokrytym śnieżnobiałą pościelą i wieloma poduszkami. Na jednej z nich znajdowała się otwarta, gruba książka, a obok niej spała Nikola. Powoli zbliżyłem się. Była skulona, dlatego przykryłem ją kocem. Nawet nie drgnęła. Odłożyłem książkę na szafkę nocną, przy okazji gasząc lampkę, a czytała jakieś denne romansidło. Też chyba bym zasnął. Cicho oddaliłem się w stronę drzwi, by jej nie zbudzić.
Z głębokiego snu wybudził mnie denerwujący dźwięk budzika. Niechętnie zwlekłem się z łóżka, po czym wziąłem szybki prysznic. Założyłem bokserki i podążyłem w stronę kuchni, po której krzątała się Nikola, ubraną w obcisłe czarne jeansy i bladoróżową bluzę. Jej blond włosy były niestarannie upięte w koka. Właśnie taką ją lubię. Prostą, naturalną i skromną. Obrócona do mnie tyłem, przygotowywała śniadanie. Niezauważony po cichu zbliżyłem się do niej. Poczułem jej delikatny różany zapach. Stojąc za nią, oparłem dłonie o blat kuchenny. Przestraszona gwałtownie obróciła się przodem do mnie, a nóż, który trzymała w dłoni, oddalony był niewiele centymetrów od mojej klatki piersiowej.
- Przestraszyłeś mnie. - Powiedziała zdyszana. Mówiła cicho, jak gdyby cała pewność siebie nagle ją opuściła.
- Wyspałaś się czy chodziłem ci po głowie i nie zmrużyłaś oka? - Patrzyłem w jej przestraszone oczy, odsuwając jej dłoń, w której trzymała nóż. Chciała cofnąć się, lecz nie pozwolił jej na to blat kuchenny. Jej wzrok zjechał niżej.
- Radziłabym się ubrać. - Nieśmiało szepnęła i szybko odwróciła głowę. Denerwowała się, a mnie to niemiłosiernie bawiło. Musiałem mocno się powstrzymywać, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Przeszkadza ci to? - Doskonale wiedziałem, że postawiłem ją w krępującej sytuacji, a ona próbowała z niej wybrnąć.
- Nie, wcale. - Powiedziała, zabierając przygotowaną sałatkę. Odsunęła moją rękę popartą o blat i wymsknęła się z moich ramion. Usiadła przy stoliku, który znajdował się po pośrodku kuchni.
Zająłem się przygotowaniem sytego śniadania. Lubię dobrze zjeść. Podejrzewam, że nie wytrzymałbym jedzenia samych zdrowych sałatek przez dłuższy czas jak ona. Dba o linię, choć ma idealną figurę. Przygotowałem posiłek i usiadłem naprzeciw niej. Unikała mnie wzrokiem. Delikatnie zaczerwieniła się, lecz starała się to ukryć. Nie poruszyłem tematu wczorajszego wieczoru. Była już wystarczająco czerwona. Zajebiście krępowała się w mojej obecności.Nikola:
Ten kretyn myśli, że wszystko mu wolno. Prześladuje mnie, nie daje mi spokoju, a żeby było jeszcze śmieszniej, paraduje półnagi, nie... praktycznie nagi po kuchni. Nie wytrzymam mieszkania z nim pod jednym dachem w takich warunkach. Musi zaakceptować moje zasady, bo nie jest tutaj sam. Trudno będzie wytrzymać mi z tym idiotą w grupie, ale najgorsze jest mieszkanie razem. Zdenerwowana zabrałam torbę leżącą na moim łóżku i szybko udałam się na uczelnie, by w drodze do szkoły nie spotkać tego idioty. Mój plan wypalił. Udało mi się uniknąć obecności Kacpra, chociaż na chwilę. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak przetrwamy te lata pod jednym dachem. Nasze charaktery są zupełnie różne, a jednocześnie mamy wiele wspólnych cech między innymi upartość. Żadne z nas nie ustąpi drugiemu. Nie ma nawet mowy o żadnej przyjaźni. Jeżeli się nie pozabijamy, to będzie cud. Myślałam o moim nowym współlokatorze, wchodząc do sali. Wróciłam na ziemię dopiero wtedy gdy na kogoś wpadłam.
- Przepraszam, nie chciałam. - Moim oczom ukazał się ten tajemniczy chłopak, którego poznałam już pierwszego dnia nauki.
- Nic ci nie jest? - Delikatnie złapał za moje ramię.
- Nic, poza tym, że jestem straszną niezdarą. - Szeroko się uśmiechnął.
Sprawiał wrażenie bardzo ciepłego i dobrego człowieka. Mogłam utonąć w błękicie jego oczu. Niewiele o nim wiedziałam. Dokładnie znałam tylko jego wygląd, którego dosłownie nie dało się nie zauważyć. Miał taki delikatny uśmiech i ten lekki zarost, który dodawał mu parę lat więcej. Imponowała mi jego powaga. Mimo że nie wiedziałam o nim praktycznie nic, jakaś siła ciągnęła mnie do niego. Nie chodziło mi tylko o jego wygląd, który niewątpliwie był jego wielkim atrybutem. Musiałam dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
- Kim tak właściwie jesteś? Nie znam nawet twojego imienia. - Westchnęłam.
- Będzie jeszcze okazja, żeby lepiej się poznać. - Dalej ciągnął swoją grę, z której nic nie rozumiałam. Dziwnie się uśmiechał.
Rozmawialiśmy, stojąc na korytarzu, niedaleko drzwi wejściowych. Dziewczyny spoglądały w naszą stronę. Nie dziwie się im, bo jest na czym oko zawiesić. Całą rozmowę wgapiałam się w jego oczy przypominające kolorem niebo. Intrygował mnie.
- Chyba o czymś zapomniałaś kotku... - Jak zawsze w nieodpowiedniej chwili wtrącił się Kacper, który pojawił się między nami. Kotku? Mógł sobie darować przy innych. Stałam wgapiona w tego pajaca, któremu bardzo podobało się to, że po raz kolejny utarł mi nosa. Nie byłam w stanie wydusić z siebie żadnego słowa.
- To ja już pójdę. - Tajemniczy znajomy zaśmiał się i odszedł. Rozśmieszyło go idiotyczne zachowanie Kacpra, któremu jak widać, woda sodowa uderzyła do główki.
- Chodź. - Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę wąskiego korytarza.
- Co ty odstawiasz przy ludziach?!- Zachowywał się jak szaleniec.
- To raczej ja powinienem zadać ci to pytanie. - Warknął, wciąż trzymając mocno za mój nadgarstek.
- O co ci znowu chodzi? - Nie do końca rozumiałam jego despotyczne zachowanie. Nie znałam go z tej strony.
- Nie udawaj. Doskonale widziałem te maślane oczy, którymi wgapiałaś się w tego gościa. Nawet go nie znasz! - Zachowywał się jak wariat. Powoli zaczynałam się go bać.
- Puszczaj! To nie jest twoja sprawa! Przestań mnie dręczyć. - Wyrwałam moją rękę z jego uścisku i odepchnęłam go. Szybko odeszłam w stronę toalety. Na jego szczęście już nie podążał za mną. Przekroczył granicę mojej cierpliwości i podejrzewam, że gdybym nie uciekła, nasza "rozmowa" skończyłaby się bliskim kontaktem mojej dłoni z jego twarzą.
CZYTASZ
I tak będę z Tobą (w trakcie edycji)
Romance- Jakim cudem mnie znalazłeś? Co ty tu do cholery robisz? - Zbieram szczenkę z podłogi, gdy dostrzegam, że siada obok. - Siedzę, złotko. Zamiast się bulwersować, przyznaj lepiej, że umierałaś z tęsknoty. - Założył ręce na siebie, szyderczo się uśmie...