- Krystian? - Zapytałam, a zaraz po tym moim oczom ukazał się niespodziewany obrazek. Doznałam szoku. Krystian oparty o parapet całował się z wysoką brunetką. Stałam jak wryta w ziemię. Twarz tej kobiety była mi doskonale znana. To profesorka, która niezbyt mnie lubiła, ale teraz już pozamiatane! Kobieta wyglądała młodo, zapewne była w jego wieku lub odrobinę starsza. Słyszałam o niej wiele różnych, negatywnych komentarzy, które tak właściwie mogły być prawdą.Kiedy dostrzegli moją obecność, odepchnął kobietę od siebie, a ich oczy skupiły się na mnie.
- A więc to tak! Pożałujesz tego. - Powiedziała zdenerwowana kobieta, policzkując mężczyznę. Spojrzała na mnie z pogardą, po czym opuściła mieszkanie, trzaskając drzwiami. Krystian oparł swoje dłonie na parapecie i przepełniony złością patrzył w szybę okna. Nagle mocno uderzył pięścią w posadzkę, w celu wyładowania emocji. Było mi wstyd. Jak zwykle musiałam wsadzić nos w nie swoje sprawy. Z wyrazu jego twarzy można było wyczytać złość, cholerną złość na mnie. Bez zastanowienia uciekłam do sypialni i usiadłam na podłodze, opierając się o ścianę. Co ty najlepszego zrobiłaś?
Krystian okazał mi tyle dobroci, a ja narobiłam mu tylko kłopotów. Znienawidzi mnie. Każe mi się wynosić. I zrobi to nawet zaraz. Pomyślałam, gdy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Mogę? - Zapytał mężczyzna, a zaraz potem wszedł do pomieszczenia. Było mi tak wstyd, że nie potrafiłam nic powiedzieć. Krystian przyklęknął naprzeciw mnie.
- To nie jest tak, jak wyglądało. - Powiedział cicho, próbując spojrzeć mi w oczy.
- Przepraszam. Nie wiedziałam, że pan ma gościa. - Tłumaczyłam bardzo cicho. Czułam się tak głupio, gdy tylko pomyślałam o tej niefortunnej sytuacji.
- Nie chcę, żebyś myślała o mnie tak, jak teraz myślisz, dlatego posłuchaj. - Złapał za moją dłoń i otulił ją swoimi. Poczułam się nieswojo, ale on nie zrobi mi nic złego, nie on. W mojej podświadomości stał się osobą o niemal nieskazitelnej moralności. Mimo to nie chciałam patrzeć mu w oczy. Błądziłam wzrokiem po podłodze, byle nie nawiązać z nim kontaktu wzrokowego.- Niezależnie od tego, jak to wyglądało, nie myśl, że cokolwiek łączy mnie z tą kobietą. - Jego tłumaczenie bardzo mnie zdziwiło. Nic ich nie łączy? A ten pocałunek to tak z nudów, tak?
- Mówię prawdę. - Zapewniał, jak gdyby znał moje myśli. Powoli podniósł prawą rękę, złapał opuszkami palców za mój podbródek i uniósł moją głowę tak, bym mogła spojrzeć mu w oczy, zamiast wgapiać się w podłogę.
- I ani przez chwilę nie byłem na ciebie zły, a wręcz przeciwnie. - Dodał, delikatnie się uśmiechając. Wręcz przeciwnie? Spojrzałam na niego pytająco.- Bo widzisz... sytuacja wygląda tak, że ta kobieta nie do końca rozumie, że między mną a nią niczego nigdy nie było i nie będzie, a ten pocałunek... Zaskoczyła mnie, a ty pomogłaś mi to skończyć. - Próbował mi wytłumaczyć, a ja siedziałam cicho, usiłując pojąć, o co w tym wszystkim chodzi.
- To co? Odezwiesz się do mnie, czy będę dalej rozmawiał sam ze sobą? - Uśmiechnął się szeroko.
- Nie chce przysparzać ci kłopotów na uczelni. - Ta kobieta ma silny charakter i jeśli tylko zechce może zniszczyć dobrą opinie, na którą Krystian długo sobie pracował.- Nie stwarzasz i zadbam o to, żebyś i ty ich nie miała ze strony tej kobiety. - Zadeklarował, ale wiedziałam, że kobieta za mną nie przepada, tym bardziej że jakby nie było, przyłapała mnie w mieszkaniu profesora, który jest Bogu ducha winien. Chciał tylko mi pomóc. Nawet nie chce wiedzieć, co ta kobieta teraz o mnie myśli. Wiem, jak to wygląda z jej perspektywy.
- Zbieraj się. Musimy już jechać do szpitala. - Zakończył tamten temat, po czym wstał i wyciągnął dłoń, by pomóc mi uczynić to samo. Chciałam zobaczyć Kacpra jak najszybciej, dlatego po chwili byłam gotowa do wyjścia.- Zaczekaj sekundę! - Usłyszałam głos z salonu i obróciłam się. Mężczyzna właśnie zapinał guziki swojej koszuli. Gdy był już gotowy, zabrał ze sobą ciemną walizkę i w pośpiechu poprawił fryzurę przed lustrem.
- Idziemy? - Zbliżył się i zapytał, naciskając klamkę od drzwi.
- Chciałabym ci coś powiedzieć. - Powiedziałam w pośpiechu, nim wyszliśmy z mieszkania.Mężczyzna spojrzał na mnie i uniósł swoją brew. Wciąż wahałam się, co do tego czy mam mówić mu po imieniu.- Chciałam podziękować za pomoc. - Odparłam z wdzięcznością. Normalnie nigdy nie zgodziłabym się zabrać do mieszkania jakiegoś mężczyzny, ale on... On jest nauczycielem, kimś jak ojciec.
- Nie ma nawet o czym mówić. - Powiedział z uśmiechem, po czym otworzył drzwi. Przekroczyłam próg mieszkania, a on po chwili uczynił to samo. Zamknął za sobą drzwi i udaliśmy się do windy.- Podrzucę cię do szpitala, ale zaraz potem będę musiał jechać na uczelnie, bo mam dziś zajęcia. Poradzisz sobie? - Zapytał, szukając kluczyków do samochodu, gdy już wychodziliśmy z bloku.
Przytaknęłam, podążając za mężczyzną, który podszedł do swego potężnego, czarnego auta i otworzył mi drzwi. Zaraz po tym jak zajęłam miejsce, szybko obszedł samochód dookoła, a wsiadając od strony kierowcy, wrzucił na tylne siedzenie ciemną teczkę.Praktycznie przez całą drogę milczałam.- Dlaczego jesteś smutna? - Przerwał ciszę, zadając pytanie. Przez chwilę patrzył na mnie, ale zaraz potem skierował swój wzrok na drogę.
- Nie jestem. - Odpowiedziałam bez emocji. Nie chciałam, żeby wiedział, że się martwię, ale jakbym mogła tego nie robić, skoro jedna z najważniejszych dla mnie osób walczy nie tylko o zdrowie, ale też o życie? Jak zareaguje, gdy się obudzi? Co, jeśli nie będzie mógł żyć tak jak wcześniej? Teraz to wszystko może tak po prostu skreślić jakiś głupi wypadek.- Przecież widzę. Wiem, że jestem już stary, ale nie ślepy. - Powiedział żartobliwie. To wywołało na mojej twarzy uśmiech. Polubiłam go za to, że nawet wtedy, gdy wszystko się waliło, on potrafił poprawić mi humor.
- Nie zamartwiaj się, dobrze? Jak tylko skończę zajęcia, wpadnę zobaczyć, jak się czujesz i co z Kacprem. - Poinformował mnie, zaraz po tym, jak zaparkował samochód przed szpitalem.
- Jeszcze raz dziękuję. Naprawdę nie wiem, jak mogłabym się odwdzięczyć. - Odpięłam pas, a on spojrzał w moją stronę.- Uśmiech wystarczy. - Powiedział spokojnie, a ja spełniłam jego życzenie. Okazał się milszy, niż się wydawał. Jest gentlemanem nawet w stosunku do uczennicy. Być może właśnie z tego powodu, ma problemy z tą kobietą. Ona chyba nie rozumie, że on jest dla niej miły tak jak dla każdej innej kobiety.
- Chociaż nie. Czuje swego rodzaju niedosyt. - Dodał poważniejszym tonem, gdy już miałam wysiąść. Zamknęłam drzwi i spojrzałam na niego. Mężczyzna zbliżył się do mnie i nadstawiając prawy policzek, wskazał na niego palcem. On chyba nie chciał, żebym go pocałowała?
CZYTASZ
I tak będę z Tobą (w trakcie edycji)
Romance- Jakim cudem mnie znalazłeś? Co ty tu do cholery robisz? - Zbieram szczenkę z podłogi, gdy dostrzegam, że siada obok. - Siedzę, złotko. Zamiast się bulwersować, przyznaj lepiej, że umierałaś z tęsknoty. - Założył ręce na siebie, szyderczo się uśmie...