Chciałam obudzić się z tego cholernego snu. W tym momencie moje nogi były jak z waty, a ja czułam tylko kołatanie mojego serca. Chłopak zbliżył się do mnie, a ja wpatrywałam się w jego oblicze, nie mogąc oderwać od niego wzroku.
- Adrian. - Wyciągnął do mnie dłoń, wypowiadając swoje imię. Niechętnie podałam dłoń, a kiedy tylko jej dotknął, natychmiast odsunęłam się. On też mnie rozpoznał. Doskonale mnie pamiętał, tak jak ja jego, z tym że ja starałam się zapomnieć o jego istnieniu z całych sił. Ale jak można wyprzeć z pamięci istnienie kogoś, kto tak bardzo cię skrzywdził i wyszedł z tego bez żadnych konsekwencji, a nawet cholernych wyrzutów sumienia?
To miał być jeden z najlepszych dni mojego życia, a stał się jednym z najgorszych. Ciągle powracający koszmar się ziścił. On wrócił. Mało tego, on jest jego kuzynem. Płynie w nich ta sama krew, bo są dla siebie praktycznie braćmi.
- Nikola, wszystko dobrze? - Poczułam dotyk Kacpra na moim przedramieniu i mimowolnie pokiwałam głową, nerwowo się uśmiechając. Obejrzałam się za siebie, zaraz po czym ujrzałam tego zwyrodnialca, który właśnie zasiadał na kanapie w obecności Patrycji. Uważnie przyglądałam się chłopakowi, którego miałam nadzieję nie spotkać, nie zobaczyć już nigdy.
- Mogę skorzystać z łazienki? - Zapytałam Kacpra, próbując ukryć nerwy, co chyba mi się udało. Od razu udałam się do wskazanego pomieszczenia i odkęciłam kurek kranu, ażeby nikt nie słyszał, że płacze, bo miałam na to ochotę jak nigdy. Nigdy nie byłam tak bezsilna. Potrzebowałam to wszystko przemyśleć, uporządkować w swojej głowie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie zjawił się on - ten okrutnik, który chciał mnie skrzywdzić. Nienawidzę go, nigdy nie zaakceptuje jego obecności.
Spuściłam głowę, opierając się dłońmi o umywalkę, a po moich policzkach spłynęły łzy. To nie tak miało być, nie tak miały wyglądać te święta. Chcę stąd uciec i już nigdy nie zobaczyć twarzy tego zwyrodnialca. Pośpiesznie wyciągnęłam telefon z torebki i napisałam, pod zostawiony mi przez Krystiana numer. -Przyjedź, proszę. Potrzebuje cię. - Tylko na niego w tym momencie mogłam liczyć i tylko jemu mogłam powiedzieć wszystko. Odetchnęłam z ulgą, wiedząc, że zaraz zobaczę Krystiana, jednak moja radość nie trwała długo. Poczułam dotyk silnych dłoni na moich biodrach. Koszmar trwał nadal.
- Znowu się spotykamy. - Poczułam ciepły oddech na moim karku. Pamietałam ten głos. Czułam obrzydzenie.
- Nie dotykaj mnie. - Zrzuciłam jego dłonie z mojego ciała i gwałtownie obróciłam się w jego stronę.
- Przecież tego chciałaś. - Zaśmiał się szyderczo, co doprowadziło mnie do furii. Spoliczkowałam go z całej siły, a on tylko zaśmiał się pod nosem i złapał za mój nadgarstek.
- Lubię takie z charakterem. - Przejechał wolną dłonią po moim policzku.
- Puszczaj! Jeżeli jeszcze raz mnie dotkniesz...
- Nie udawaj niedostępnej, kotku. I zrobię z tobą, co tylko będę chciał. - Przeraził mnie, wypowiadając ostatnie słowa szeptem. Zbliżył się do mnie, po czym jego dłoń wylądowała na moich pośladkach. Zaczęłam uderzać go z całych sił, ale nie miałam z nim szans.
- Wszystko w porządku? - Usłyszałam głos zaniepokojonego Kacpra. Stał za zamkniętymi drzwiami i nawet nie miał pojęcia jak bardzo go potrzebuje i co teraz przechodzę. Chciałam krzyczeć, ale ten zwyrodnialec zakrył dłonią moje usta i przycisnął mnie do ściany.
- Jeżeli cokolwiek powiesz, znajdę cię i zrobię z tobą to, co tamtej nocy. Obiecuję, że tym razem nikt nam nie przeszkodzi. - Szeptał przez zaciśnięte zęby, cały czas dotykając mojego ciała. Po moich policzkach spłynęły łzy.
- A teraz powiesz mu, że ma sobie iść. - Posłusznie spełniłam nakaz. Bałam się. Myślałam tylko o Krystianie. Tylko on był w stanie mi pomóc.
- Nie płacz już, bo wkrótce spotkamy się raz jeszcze. - Z uśmiechem na tej okropnej mordzie, pocałował mnie w policzek, po czym puścił mnie i bez słowa wyszedł z łazienki. Osunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać. Najpiękniejszy dzień w życiu, dzień, który miałam spędzić z ukochanym zamienił się w prawdziwy koszmar. Spotkałam go teraz, gdy prawie o wszystkim zapomniałam. Miałam już nigdy go nie zobaczyć, nie zobaczyć jego twarzy, a on jest bratem ciotecznym chłopaka, którego kocham. Chłopaka, który nawet nie jest mój. Wszystko sypało się i traciło sens.
Podniosłam się i otarłam łzy. Nie wytrzymam tu ani chwili dłużej. Natychmiast wybiegłam z łazienki i udałam się do wyjścia.
- Nikola! - Kacper wybiegł z salonu i zdezorientowany podążał za mną korytarzem, ale nie miałam siły już udawać. Chciałam tylko stąd uciec. Zabrałam płaszcz z wieszaka i szybko otworzyłam drzwi.
- Ej, co jest? - Wpadłam na kogoś w drzwiach. Nie widziałam nic, przez łzy, które rozmazały mi obraz. Czyjeś dłonie objęły mnie i zaczęły gładzić mnie po włosach. Poznałam ten zapach.
- Czemu ona płacze? - Usłyszałam jak Krystian unosi się. Cały czas przytulał mnie i żądał wyjaśnień od Kacpra.
- Pytam, co jej zrobiłeś? - Znów podniósł głos.
- Nigdy nie zrobiłbym jej krzywdy. - Kacper zapewnił wściekły, chcąc wyjaśnić sytuację. Kiedy Krystian spojrzał w głąb holu zobaczył go. Od razu go rozpoznał. Poczułam, że tracę kontakt z jego klatką piersiową. Mężczyzna momentalnie znalazł się w środku.
- Teraz ci tego nie daruje. - Popchnął kuzyna Kacpra na ścianę i złapał go za koszulę. Tamten zaczął się bronić, lecz Krystian miał wtedy więcej siły.
- Nigdy więcej się do niej nie zbliżysz, zrozumiano? - Uderzył go w twarz, po czym zadał mocny cios w jego brzuch, następnie krocze. Robił to z taką siłą, że tamten nawet nie próbował się bronić. Bałam się. Pierwszy raz widziałam, jak Krystian traci panowanie nad sobą. Dopiero Kacper zdołał odciągnąć go, od wijącego się z bólu chłopaka.
- Odbiło ci? Zostaw go, bo oberwiesz. - Kacper wrzasnął, gdy Krystian nie spuszczał wzroku z jego kuzyna. Nie wierzyłam, że facet, którego kocham stawał w obronie kogoś, kto tak bardzo mnie skrzywdził.
- Policzymy się jeszcze. Nie zostawię tego tak. - Syknął do tego bezwstydnika. Odwrócił się i podszedł do mnie, a Kacper zajął się kuzynem.
- Nie zostaniesz tu ani chwili dłużej. - Objął mnie w talii i poprowadził do samochodu, który stał zaparkowany tuż przed domem.
Otworzył drzwi samochodu i pomógł mi wsiąść. Gdy oboje byliśmy już w samochodzie, pogładził mnie po policzku i spojrzał w moje oczy.
- Zabierz mnie stąd, proszę.
CZYTASZ
I tak będę z Tobą (w trakcie edycji)
Roman d'amour- Jakim cudem mnie znalazłeś? Co ty tu do cholery robisz? - Zbieram szczenkę z podłogi, gdy dostrzegam, że siada obok. - Siedzę, złotko. Zamiast się bulwersować, przyznaj lepiej, że umierałaś z tęsknoty. - Założył ręce na siebie, szyderczo się uśmie...