Nikola:
Powoli wszystko zaczynało się układać. Lekarz powiedział, że istnieje szansa na odzyskanie pamięci przez Kacpra, ale to wymaga czasu i opieki bliskich. Na pewno nie zabraknie mu jej z mojej strony, jego rodziców i nieopuszczającej go na krok Patrycji, która dziś rano chciała zastrzelić mnie wzrokiem. Między innymi właśnie dlatego od razu po rozmowie z Kacprem, dałam nogę ze szpitala. Nie chciałabym, by doszło między mną a nią do niepotrzebnych zgrzytów, tym bardziej że to właśnie ona podobno jest dziewczyną Kacpra.Patrząc z tej perspektywy, to właśnie ja jestem tą, która nie chce odpuścić, ale przecież nie mogę powiedzieć prawdy Kacprowi. Teraz, gdy nic nie pamięta i żywi się tylko opowieściami Patrycji i rodziców, którzy o zaistniałej sytuacji nie mają pojęcia, na pewno by mi nie uwierzył. Nie mogę mu powiedzieć, że jeszcze niedawno zapewniał, że nic do niej nie czuje, a ja go kocham. To tylko namieszałoby i zrobiło mu mętlik w głowie. Poza tym nie chciałam spotkać się z Krystianem i uniknąć rozmowy z nim. Nie przestawałam myśleć o porannej sytuacji z jego udziałem, podając zaparzoną kawę Julii, która zważywszy na moją nieobecność na zajęciach, postanowiła mnie odwiedzić i dostarczyć mi notatek.
- Czyli Kacper wraca do zdrowia, tak? - Przytaknęłam i zajęłam miejsce obok niej.
- Widzisz. Mówiłam, że wszystko będzie w porządku. - Szatynka uśmiechnęła się radośnie.
- Niestety nie wszystko. - Powiedziałam, głośno wypuszczając powietrze z płuc. Miałam na myśli sytuację z Krystianem, która wprawiała mnie w zakłopotanie. Najpierw ten niezręczny moment w samochodzie, a potem zwiałam ze szpitala, by tylko się z nim nie spotkać.- O czymś nie wiem? O czymś ważnym... - Znała mnie na wylot. Była jak siostra, którą zawsze chciałam mieć.
- On chciał, żebym go pocałowała. - Wyznałam przyjaciółce.
- To dlaczego tego nie zrobiłaś?! Przecież oby dwie wiemy, że go kochasz. - Powiedziała wzburzona. Dopiero teraz zrozumiałam, że nie rozmawiamy o tej samej osobie.
- Ja nic do niego nie czuje.- Zaprzeczyłam stanowczo, na co szatynka otworzyła usta ze zdziwienia. - I nie mówię o Kacprze. - Dodałam smutna.
- Jak to? Kogo do cholery masz na myśli? - Chyba nie mogła uwierzyć w to, co powiedziałam.
- Krystian. - Wypowiedziałam tylko to imię, a ona natychmiast podniosła się.
- Ty chyba nie mówisz o... - Dziewczyna wyszczerzyła oczy. Pokiwałam tylko głową. Czułam się skrępowana, rozmawiając o tym nawet z przyjaciółką.- Niemożliwe! Tak po prostu zaproponował, byś go pocałowała w usta?
- Julka, pozjadałaś wszystkie rozumy? W policzek. Chodziło o zwykły pocałunek w policzek. - Sprostowałam. Miałabym pocałować go w usta? Nigdy.
- W usta czy w policzek, to nie zmienia faktu, że mu się podobasz. - Powiedziała spokojniejszym tonem i spojrzała w moją stronę, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
- On jest dorosłym mężczyzną i nie będzie szukał rozrywki z małolatą. - Traktowałam go, jak gdyby dzieliło nas jakieś dwadzieścia lat, a tak naprawdę różnica nie była zbyt duża. Ukończył magistrat i zaraz po tym podjął się pracy jako wykładowca. Mimo, że wszyscy nazywamy go profesorem, nie ma takiego tytułu. Psychicznie był dużo dojrzalszy niż inni mężczyźni w jego wieku. Nie w głowie mu głupoty i zabawa, jest dorosłym, ułożonym mężczyzną i ma swoje zasady.- Ani ja, ani on nie czujemy nic do siebie. - Zapewniłam dumnie.
- Próbujesz przekonać mnie czy siebie? Nie zachowuj się jak idiotka, przecież nie zaproponował, żebyś go pocałowała. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Zaproponował buziaka, jako wyraz wdzięczności za to, że się mną zajął i zabrał do siebie. - Chciałam rozwiać wątpliwości przyjaciółki, ale chyba tylko pogarszałam sprawę.
- Chwila, czekaj. Zabrał cię do siebie? Do swojego mieszkania?
- Uprzedzając twoje pytanie, niczego między nami nie było. Nie chciałam wracać do mieszkania, przenocował mnie u siebie.
CZYTASZ
I tak będę z Tobą (w trakcie edycji)
Romance- Jakim cudem mnie znalazłeś? Co ty tu do cholery robisz? - Zbieram szczenkę z podłogi, gdy dostrzegam, że siada obok. - Siedzę, złotko. Zamiast się bulwersować, przyznaj lepiej, że umierałaś z tęsknoty. - Założył ręce na siebie, szyderczo się uśmie...