4. Komplikacje

9K 318 21
                                    

Nikola:
Rozpuściłam moje ciemne, kręcone włosy z upiętego koka i opierając się rękami o umywalkę, patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Moje oczy były zmęczone, a blada twarz jak gdyby pozbawiona życia po nieprzespanej nocy. Ciągle wracałam myślami do tego, co się stało, jednocześnie próbując to usprawnić. Dla niego to cholerna zabawa. Uwielbia się mną bawić, doskonale wiedząc, że będę wracać myślami to tego cholernego pocałunku, podczas gdy on zapewne już o tym zapomniał. Nienawidzę go z całego serca. Powtarzałam to po stokroć w mojej głowie, wykonując staranny, nieco mocniejszy dziś makijaż, który zakrywał oznaki mojego zmęczenia. Założywszy prostą, czarną sukienkę sięgającą lekko nad moje kolano i skromne czarne botki, niepewnie otworzyłam drzwi mojego pokoju. I choć nasze spotkanie było nieuniknione, chciałam jak najdalej odwlec je w czasie. Zazwyczaj o tej porze kręcił się po kuchni. Powoli przekroczyłam próg przedpokoju, lecz w okół panowała zupełna cisza. Korzystając z jego nieobecności, pospiesznie złapałam za mój jasny płaszcz i po cichu zatrzasnęłam za sobą drzwi mieszkania.
Dopiero mocna kawa zdołała przywrócić mnie do żywych. Weszłam do budynku uczelni, modląc się w myślach, by go nie zobaczyć.

- Dzień Dobry, moi drodzy. Nazywam się Krystian Woliński... Będę waszym wykładowcą, a będziemy zajmować się głównie etyką prawniczą. - Mówił wykładowca, wchodząc do dużej sali. Co to za głos? Spojrzałam w jego stronę. Moje serce zatrzymało się.

Takie szczęście to tylko ty możesz mieć, dziewczyno... Co ty wyprawiasz? Całujesz się z największym kretynem pod słońcem, po czym budzisz się u niego w łóżku, nie pamiętając nic, a obiekt twoich westchnień okazał się być twoim wykładowcą! To dorosły facet, nie obchodzisz go. Nie zakłada przedszkola. Takich jak ty, to on może mieć na pęczki. Czułam się trochę zawiedziona. Mimo że to tylko zauroczenie... Dziś też grzeszył urodą...

- Wszystko w porządku? - Widziałam tylko te błękitne oczy... Ogarnęło mnie to znajome uczucie. Uczucie pojawiające się, gdy on jest blisko. Po chwili wróciłam na ziemię. Ujrzałam go, właściwie to profesora, stojącego naprzeciw mnie, bo pech chciał, że usiadłam dziś w pierwszym rzędzie.
-Przepraszam, zamyśliłam się. - Odrzekłam zdezorientowana. Słyszałam szepty i ciche śmiechy innych osób w sali.
- Jasne. - Szeroko uśmiechnął się, jakby wiedział o czym myślę. Perełka. Jeden z najpiękniejszych uśmiechów na ziemi. Mogłam w nieskończoność patrzeć na niego i patrzeć... Co on takiego miał w sobie? Co sprawiało, że na jego widok paraliżowało mnie?

Wykład nie był tak interesujący, jak jego prowadzący. Szczerze? Nie zapamiętałam nic, oprócz tego czarującego uśmiechu i blasku jego oczu.Dopiero potem dotarło do mnie, co tak właściwie się dzieje. Nie, tak być nie może. Jeszcze nie wiem jakim sposobem, ale zapomnę o nim, o moim wykładowcy. Szybko udałam się w stronę wyjścia. Byłam zażenowana powstałą sytuacją. Nie do końca wiedziałam jak z niej wybrnąć. Postanowiłam unikać profesora Krystiana, chociaż na jakiś czas i ograniczyć nasze kontakty do minimum...

- Zaczekaj...- usłyszałam spokojny ton, wychodząc z sali. Przez chwilę łudziłam się, że nie chodzi mu o mnie, lecz gdy wbił we mnie swój wzrok, nie pozostawił mi żadnych wątpliwości.
- Spieszę się, proszę pana. Za chwilkę mam autobus. - Chciałam grzecznie wymigać się z tej głupiej sytuacji. Tym bardziej że przez otwarte drzwi sali potajemnie przyglądali nam się studenci z korytarza. Nie chciałam plotek. Nie chciałam uchodzić za tą, która podrywa profesora. Teraz wszystko jest jasne. Te dziwne spojrzenia innych, te uśmiechy i dziwne szepty...
- Odprowadzę cię i zajmę ci tylko chwileczkę. - Wstał, gdy podeszłam bliżej i wspólnie udaliśmy się na korytarz uczelni, co nie pozostało niezauważone przez innych. Przenikliwe spojrzenia studentów jak widać, nie wprawiały go w zakłopotanie.

- W czym problem? - Chciałam tylko zakończyć tą rozmowę.
- Nie chce, żeby nasze relacje uległy zmianie. Może być tak jak wcześniej. - Co on mi właściwie proponował? Przyjaźń?
- Polubiłem cię, gdy jeszcze nie wiedziałaś kim jestem. - Wyjaśnił mi z uśmiechem, gdy patrzyłam pytająco. Nagle usłyszałam trzask zamykających się drzwi. Jeszcze tylko tego kretyna brakowało mi do pełni szczęścia. Zostawiłam go rano bez słowa, gdy jeszcze spał. Bałam się konfrontacji z nim, ale nie sądziłam, że będzie mnie szukał na uczelni.
- Czego nie zrozumiałeś? Mam ci ręcznie wytłumaczyć? - Warknął, łapiąc wykładowce za kołnierz koszuli.


I tak będę z Tobą (w trakcie edycji) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz