- Czekaj.- zaczął szkot.- Czyli ty i Phoe... w sensie wy... Co?
- Dwa miesiące? Bradley ten pomysł jest głupszy niż reszta. Ile wy się w ogóle znacie?!- mówił James.
To prawda, dwa miesiące to strasznie krótko, a fakt, że wcześniej nie widzieliśmy tej całej Alice oznaczał, że Bradley nie znał jej zbyt długo.
- To nie istotne. W każdym razie dwa miesiące szybko zlecą więc... Phoebe, zostaniesz świadkową?-spytał Brad robiąc przy tym mine szczeniaczka. Wyglądał jak taki mały, bezbronny i uroczy niedźwiadek.
- Nie wciągniesz jej w to nieudane coś! -stwierdził Tristan.- Bradley, oganij się. Wy się rozwiedziecie po tygodniu!
- Jeśli mogę się wtrącić...- zaczęła brunetka, która zniszczy mi życie.
- Nie, nie możesz.- odparłam spokojnie, choć najchętniej rzuciła bym się na nią w tym momencie.- Do cholery, są moje urodziny i nie mam najmniejszej ochoty rozmawiać o ślubie Bradleya!-wykrzyczałam, bo przy panującej w pomieszczeniu muzyce, nie dało się inaczej, po czym odeszłam.
Przepychając się, przez tańczących ludzi dotarłam do ogromnego baru, który zajmował połowe ściany magazynu. Chyba nie muszę mówić, iż wszytko było tu ogromne. Zaczynając od baru, kończąc na diabelskim młynie.
- Mojito poproszę.- powiedziałam do barmana.
- Jubilatka zaczyna impreze od alkoholu?- spytał, unosząc jedną brew do góry, jak gdyby w geście zdziwienia.
- Wydaje mi się, że nie za to ci płacę. Więc nie pyskuj, tylko rób jubilatce to Mojito.- zaraz przy mnie pojawił się Bradley, z tym swoim pięknym uśmiechem. Ugh, nienawidzę cię, Simpson. - Czemu jesteś smutna?
- Nie jestem smutna.- odparłam, skupiając wzrok na barmanie.
- Phoebe, ty wiesz kogo właśnie próbujesz okłamać?- spytał wnosząc brew.
Tak. Tak, wiem. Osobe na której zależy mi najbardziej na świecie. Osobę, którą znam całe wieki, albo jeszcze dłużej. Osobę, która nigdy mnie nie zawiodła i mimo wszytko, zawsze była przy mnie. Osobę, którą kocham, i która za dwa miesiące bierze ślub.
- To nie istotne - powiedziałam, cytując jego poprzednie słowa.- Są moje urodziny! Idę się bawić! A ty, niedźwiadku?!
Już po chwili byłam po kilku drinkach i świetnie bawiłam się na parkiecie, nie myśląc o konsekwencjach.
- Oj, będziesz tego żałować, Phoe.- wyszeptałam, pijąc z Connorem kolejną porcje Szkockiej.
Następnego dnia obudziłam w swoim łóżku. Przetarłam oczy i wiążąc włosy w kucyka, pomaszerowałam do kuchni.
Usiadłam na stołku barowym, przy oknie, które łączyło kuchnie z salonem. Spojrzałam na śpiących na kanapie Bradley'a i Alice- O czym myślisz?- usłyszałam za mną głos Evansa.
- O niczym.-westchnęłam. Mimo, że Tristan był jedną z tych osób, którym mogłam powiedzieć wszystko, nie miałam ochoty na zwierzanie się.
- Phoebe, gdybyś chciała...
- Wiem. Tris, obudzisz ich? I najlepiej wygonisz? - zaśmiałam się sucho.
- Do usług, panno Perkins!- zasalutował z uśmiechem perkusista, a ja pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję panie, Evans!
Wzięłam do ręki telefon i wyjęłam z szafki bezy, po czym powędrowałam do swojego pokoju.
Do tej pory uważałam za koszmar, tkwienie we friendzonie ze swoim byłym - tak, ja i Brad byliśmy kiedyś razem, byliśmy wtedy dziećmi i szczerze mówiąc wydawało nam się, że cokolwiek do siebie czujemy. A teraz? Utknęłam w nim ze swoim eks i jednocześnie najlepszym przyjacielem, który niedługo ma wsiąść ślub i na dodatek chce, bym to ja została świadkową tak, jak to sobie kiedyś obiecaliśmy.
Wraz z naszymi matkami, jesteśmy z Bradem na spacerze. Słychać kościelne dzwony, rozmowy, jakiegoś pana, który gra na gitarze i cichutki śpiew Simpsona. Jak zwykle o tej porze rynek tętni życiem oraz zapachem pieczywa i kwiatów. Pod kościół podjeżdża karoca, a do niej wsiadają państwo młodzi.
- Mój ślub też będzie tak wyglądał.- mówię rozmarzona.
- Jak znajdziesz kogoś kto z tobą wytrzyma tyle co ja, daj znać. Chcę być świadkiem na ślubie.- śmieje się, wówczas czternastoletni, Bradley. Już wtedy jest osobą, która uważa, iż ślub to tylko niepotrzebna formalność.
- Ah tak? Więc jak ty znajdziesz dziewczynę która na ciebie poleci, też daj mi znać. Chcę być świadkiem śmierci jej życia towarzyskiego.- mówię, wystawiając język w stronę bruneta.
- Dowiesz się pierwsza, Phoe.Uśmiechnęłam się na wspomnienie z przed kilku lat. Byliśmy wtedy młodzi i nie wiedzieliśmy zupełnie nic o życiu. A teraz mój mały Bradley się żeni.
Chwilę później usłyszałam odgłos zamykanych drzwi.
Wstałam z łóżka, zarzucając na siebie koc. Syknęłam, gdy moje rozgrzane stopy zetknęły się z zimnymi panelami, po czym skierwałam się do kuchni, gdzie Tristan coś gotował.W brew pozorom jego ręce nadawały się nie tylko do perkusji, ale też do gotowania. Mieszkałam z nim 4 lata i uwierzcie, wiem co mówię. Tris był świetnym kucharzem, czego za to nie można powiedzieć o mnie.
- Co gotujesz?- spytałam, siadając przy okienku i zaciągając się zapachem świeżych pomidorów.
- Spagetti neapolitańskie.- uśmiechnął się.- Zgaduje, że pani głodna?- dodał po chwili.
- Jak cholera.- odparłam przygryzając dolną wargę. Robie tak od dziecka, to taki tik, którego nie ważne jak bardzo bym chciała, nie dam rady się pozbyć.
- Za piętnaście minut będzie gotowe.-mówił skupiony na gotowaniu, cały czas uśmiechając się.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła?! - pisnęłam.
- Prawdopodobnie nic.- zaśmiał się. Tris był typem człowieka, który w towarzystwie siedział cicho i nie lubił zbyt dużo mówić - od tego był Brad. Jednak wśród przyjaciół, cały czas coś mówił, albo się śmiał. Był na prawdę świetnym człowiekiem. - Bradley chciał, żebyśmy dzisiaj do niego wpadli.- zaczął, lecz widząc, że spuszczam wzrok dodał.- Phoe, wszyscy jesteśmy po twojej stronie. Zwłaszcza po tym jak wczoraj ta laska dobierała się do Connora.
Co robiła?! To prawda, mam na prawdę słabą głowę, jeśli chodzi o alkohol, ale żeby tego nie pamiętać?! Byłam głównie z grupą i... James też tam był.
W tamtym momencie znienawidziłam Alice jeszcze bardziej. Mogła zniszczyć mi życie, ale niegdy nie zgodze się na ranienie moich przyjaciół.
🌹🌹🌹
W sumie, to dużo tu nie zmieniłam. Chyba.
➡📖⬅
Księga zażaleńLots of love,
fallen
CZYTASZ
Are you in friendzone? || Bradley Simpson
FanfictionTo historia o przyjaźni i friendzonie tak głębokim, że nie można ujrzeć jego wszytkich stron. Phoebe i Bradley znają się od piaskownicy. Cały czas byli nierozłączni i nie zmieniło się to nawet gdy weszli w dorosłe życie. Mogło by się wydawać, że to...